Zobacz wÄ…tek - Pierwsza gleba - kiedy?
NAS Analytics TAG

Pierwsza gleba - kiedy?

Jak nauczyć się wheelie? stoppie?
Czy zmieniać biegi ze sprzęgłem czy bez?
_________

Postprzez Mazar » 2/12/2006, 16:18

Kwazi napisał(a):gdy tak sobie leciałem-miałem odczucie jakby cie czas zatrzymał

aa super uczycie konkretne sa takie upadki :D
Mazar
Świeżak
 
Posty: 1
Dołączył(a): 14/11/2006, 17:22


Postprzez Pomian » 5/12/2006, 20:44

czy ja wiem aż takie konkretne to one nie są;p..
YAMAHA YZF R6 2003r.
Pomian
VIP Åšcigacz.pl
 
Posty: 599
Dołączył(a): 4/11/2006, 13:17
Lokalizacja: Chełm


Postprzez seweryn » 8/12/2006, 00:06

moja piersza glrba byla na motorynce przylozylem w wuz drabiniasty on jes dosc dlugi a ja wylondowalem w polowie a moto zostal stylu tez mialem fajny lot
pozdro
kto sie nie przewruci to sie nie nauczy:)
Avatar użytkownika
seweryn
Świeżak
 
Posty: 18
Dołączył(a): 7/12/2006, 16:46

Postprzez xyl_az1 » 9/12/2006, 10:07

eristof napisał(a):
xyl_az napisał(a):Moja pierwsza gleba to tak z 10 lat temu, na etz 350


Wybacz ale o etz350 nie słyszałem. 250,251,150,125, ale nigdy nie o etz 350 Chyba ze mówisz o jawie TS 350.


faktycznie pomyłka, chodziło mi o etz 250
any colour you like as long as its black
xyl_az1
Świeżak
 
Posty: 48
Dołączył(a): 24/10/2006, 09:07
Lokalizacja: Opole

Postprzez Valentino-Rossi-46 » 12/12/2006, 22:45

A ja pierwszy raz lezałem z głupoty na skuterze. Było to tak:
jade na aswalcie do kumpli, i w pewnym momęcie zahamowałem obydwoma hamulcami a ze nie wiedziałem ze jest podemną piaske popisałem sie ładnym ślizgiem.
uszkodzenia: Ja nic, skuter leeko obtarty bok(skuter juz sprzedany)

a przed tem tez lezałem na kumpla motorynce (mam 183cm) zahamowałem na lodzie i ja spadłem a motoryna poleciała z 6 metrów xD
Avatar użytkownika
Valentino-Rossi-46
Bywalec
 
Posty: 570
Dołączył(a): 2/12/2006, 20:04
Lokalizacja: Wyrzysk

Postprzez robertsz » 15/12/2006, 10:59

Pierwsza gleba to jak patrzę teraz na to , to kupa śmiechu ale w tedy nie było wesoło. Otóż zachciało mi się jechać na skróty przez taką łączkę jeździłem już tamtędy wiec spoko ,wysoka trawa na metr więc nie było widać poczym jadę pozatym zapomniałem że tam trwają jakieś prace budowlane coś kopią. Więc jadę sobie spokojnie aż tu nagle przede mną wyrosła jak z podziemi studnia kanalizacyjna nie było nawet czasu wcisnąć hamulec tylko złapałem się mocniej kierownicy żeby nie wylecieć do przodu i runąłem do sierotka , ja się utrzymałem na moto tylko dupsko mi się podniosło ale kumpel który siedział z tyłu wyleciał niczym batman przeleciał kilka metrów i runął na trawę nic się nie stało naszczęście ,ale doszyłem do wniosku że kumpel przynosi pecha bo miałem ogólnie jeszcze dwie gleby i zawsze zemną jechał więc już z nim nie śmigam. 8)
Avatar użytkownika
robertsz
Świeżak
 
Posty: 119
Dołączył(a): 4/6/2006, 18:56
Lokalizacja: Gdynia

Postprzez waglik » 15/12/2006, 15:45

Ja na Cezet nie miałem żadnego wypadku no jedynie raz wyjechałem na asfalt i motor zsunoł mi się w pola i mi zgasł ale nie spadłem tylko normalnie nadal siedziałem , ale kiedyś mało brakowało żebym miał czołówke z malczakiem :D ponieważ kuzyn wyjeżdzał za bramy tyłem i mnie nie widział a ja chciałem zobaczyć ile CZ pojedzie max. więc schyliłem się tak że "leżałem" na motorku i na szczęście usłyszałem pisk opon i się skapłem że to auto bo kuzyn pali gume malczakiem :D i "zadriftowałem" czyli nacisnołem tylni hamulec i skręciłem kierownice (widziałem to na filmie The fast and the furious Tokyo Drift no i na szczeście przydało się) tak że jechałem bokiem wrzuciłem na 3 i gazowałem było nieźle dymu ale wyszedłem cało (tylnią opone troche zdarłem) przez następny tydzień nie mogłem wsiąść na motor bo się bałem ale potem mi mineło :D. Może wydaje wam się to śmieszne ale gdybym nie zachamował w taki sposób to gdybym hamował w tradycyjny sposób to bym na 100 % walnoł. A wątpie żebym przeżył bo kuzyn malczakiem stał w miejscu (chciał się ze mną ścigać jak codziennie jak jeżdze ) a ja jechałem około 120 km/h więc bym się wbił w tylnią szybę ale na szczęście ktoś nademną czuwał :D
waglik
Świeżak
 
Posty: 32
Dołączył(a): 13/12/2006, 10:15
Lokalizacja: Z nienacka xD

Postprzez hikor » 16/12/2006, 05:39

Tak sobie czytam ten temat i przypomniała mi się moja gleba sprzed lat. Dość nietypowa zresztą... To był mój pierwszy sezon. Ujeżdżałem wtedy CZ350. Był to dość zawodny sprzęt i potrafił zgasnąć w trasie bez powodu. Tak właśnie się stało jak wracałem z kumplem na plecach z Międzyzdrojów do Szczecina na drodze szybkiego ruchu (dwa pasy w każdą stronę, betonówka). No więc zjechałem na pobocze i zacząłem czarować z aparatem zapłonowym. Koleś siadł sobie na poboczu a ja zabrałem się za odpalanie na pych. No i latałem pchając ten motocykl w tę i z powrotem (nie było tam klasycznego pobocza, tylko od razu rów i dopiero dalej jakaś trawa więc musiałem biegać po drodze. Ruch był w tamtych czasach znikomy więc luzik). No i za którymś razem, jak tak pchałem go pod prąd, zaskoczył. Miałem klasycznie wrzuconą dwójkę i lekko odkręconą manetkę - silnik dobrze rozgrzany. Jak odpalił, to pociągnął mnie tak, że dłoń na manetce siłą rzeczy odkręciła gaz prawie do oporu. I wtedy się zaczęło... :D CZ-ta rozbujała się do ok. 60 km/h, ja biegłem obok robiąc 8-metrowe kroki :D :D :D (relacja kolegi) i miałem wybór: albo puścić i zaorać zębami beton (nie miałem kasku, bo byłem zgrzany od pchania) albo próbować wskoczyć na siodło. Wybrałem skok. Oczywiście nie udało się i zahaczyłem prawą nogą o wahacz. W efekcie przywaliłem czołem w korek od baku i dałem sobie spokój. Puściłem kierownicę. Zrobiłem jakiś 15 fikołków na betonie i jak się zatrzymałem, rzuciłem okiem co z motocyklem. Ten elegancko pojechał sobie (pod prąd oczywiście) skosem w kierunku środka drogi. Z naprzeciwka oczywiście jechał dość szybko jakiś kolo samochodem i miał niezłą zagwozdkę, bo motocykl po dojechaniu do pasa trawy rozdzielającej pasy ruchu w jakiś cudowny sposób zaczął zjeżdżać z powrotem skosem w kierunku pobocza. Slalom sobie urządził skubaniec. Minęli się o włos a motocykl dostojnie zwalniając wjechał do rowu i zatrzymał się w krzakach tak, że nawet się nie przewrócił. ŻADNYCH STRAT :D Koleś z auta to chyba miał 300/200 ciśnienie jak się zatrzymał, bo nawet mówić nie mógł :D Podbiegłem do motocykla, odpaliłem go od pierwszego kopa, zgarnąłem kumpla, który nie mógł stać na nogach ze śmiechu i daliśmy rurę, żeby kolo z auta nie miał szans nam wpierd***ć. Taka była przygoda :D
hikor
Suzuki DR800

"Przyspieszenie poszerza uśmiech - czysta fizyka"
Avatar użytkownika
hikor
Świeżak
 
Posty: 51
Dołączył(a): 30/7/2006, 16:16
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Devil » 16/12/2006, 12:35

Moja pierwszą glebe zaliczyłem w lesie jak miałem 13 lat

Mój bret zabrał mnie tam i uczył jeździć a ja wpadłem na drzewo , spadłem a motor na mnie , wpadłem do rzeki :D:D. Po tym miałem złamany obojczyk i lewą nogę.

Było super :D:D:D:D:D:D:D:D
Devil
Świeżak
 
Posty: 1
Dołączył(a): 16/12/2006, 12:18

Postprzez mr_neox » 16/12/2006, 13:39

devil napisał(a):Mój bret zabrał mnie tam i uczył jeździć a ja wpadłem na drzewo , spadłem a motor na mnie , wpadłem do rzeki :D:D


Devil, czegos nie lapie... pierwsze na drzewie byles, potem pod motocyklem i nagle do rzeki wpadles??? Teleportacja :?: :?: :?:
:D
Szczęśliwy posiadacz kat.ABC prawa jazdy. Obecnie w trakcie C+E...
Avatar użytkownika
mr_neox
Świeżak
 
Posty: 280
Dołączył(a): 17/11/2006, 21:58
Lokalizacja: LJA

Postprzez barteckstreet » 16/12/2006, 16:22

Odbił się od drzewa, a gdy motor na niego spadł, to wyśliznął się niczym mydło i wpadł do rzeki - proste
Obrazek
Avatar użytkownika
barteckstreet
Świeżak
 
Posty: 213
Dołączył(a): 20/11/2006, 21:16
Lokalizacja: Rawicz

Postprzez waglik » 16/12/2006, 16:27

:D mój kumpel z gimnazjum jeździł MZ 251 ETZ super motorek :D ale już 2 miesiące temu rozwalił go na strzępy dał za niego tylko 1000 zł. bo był to złom jakich mało :D jechał przez las i nie zauważył dołka no i dalej wiadomo motor się wjechał w ten dołek leci niby wystrzelony z procy i walnoł w drzewo na szczęscie miał kask i nic mu się nie stało ale potem było najgorsze motor bokiem palnoł w niego i mówił mi że ból niesamowity wymiotował tak jakby 1 raz się upił a no i złamał noge :D a mało brakowało że wyjdzie czysty :D
Cezet 175 ccm.
Rok produkcji -1985
Rok kupna 1985
Max prędkość- ok. 100 km/h
Spis licznika- 21 sierpień 2006 - 05160
waglik
Świeżak
 
Posty: 32
Dołączył(a): 13/12/2006, 10:15
Lokalizacja: Z nienacka xD

Postprzez mar111cin » 16/12/2006, 16:59

waglik napisał(a)::D mój kumpel z gimnazjum jeździł MZ 251 ETZ super motorek :D ale już 2 miesiące temu rozwalił go na strzępy dał za niego tylko 1000 zł. bo był to złom jakich mało :D jechał przez las i nie zauważył dołka no i dalej wiadomo motor się wjechał w ten dołek leci niby wystrzelony z procy i walnoł w drzewo na szczęscie miał kask i nic mu się nie stało ale potem było najgorsze motor bokiem palnoł w niego i mówił mi że ból niesamowity wymiotował tak jakby 1 raz się upił a no i złamał noge :D a mało brakowało że wyjdzie czysty :D


kupy siÄ™ nie trzyma ale jest do ryma ; )
<b>Life begins at 200km/h!!!!</b>
było gsx600f, było ZX12R :(, jest V-Strom 650 AK8 :)
Avatar użytkownika
mar111cin
VIP Åšcigacz.pl
 
Posty: 6941
Dołączył(a): 29/5/2006, 13:12
Lokalizacja: FSW (lubuskie)

Postprzez mr_neox » 16/12/2006, 17:19

barteckstreet napisał(a): ...wyśliznął się niczym mydło...


spox, wytlumaczenie git, az lepiej devila zrozumialem :lol:
Szczęśliwy posiadacz kat.ABC prawa jazdy. Obecnie w trakcie C+E...
Avatar użytkownika
mr_neox
Świeżak
 
Posty: 280
Dołączył(a): 17/11/2006, 21:58
Lokalizacja: LJA

Postprzez waglik » 16/12/2006, 19:03

kupy siÄ™ nie trzyma ale jest do ryma ; )[/quote] ale wiadomo o co biega :P
Cezet 175 ccm.
Rok produkcji -1985
Rok kupna 1985
Max prędkość- ok. 100 km/h
Spis licznika- 21 sierpień 2006 - 05160
waglik
Świeżak
 
Posty: 32
Dołączył(a): 13/12/2006, 10:15
Lokalizacja: Z nienacka xD

gleby

Postprzez speedo26 » 17/12/2006, 22:06

No no widzę że każdy opisuje swoje zejścia do parteru, więc i ja się dołączę. Za sobą mam pierwszy sezon i mnóstwo przygód z motorem, motokupiłem w czerwcu i na początek klapa , świeżo zakupiona HONDA CBR600 miała przegrzany motor i nawet nie dojechała tylko jebła jej po drodze uszczelka pod głowicą. Zmieniłem silnik i przyszedł czas na jego sprawdzenie a moją pierwszą przejażdżkę na moto. Po 2 godzinach jazdy trafiłem na kota samobójcę, już prawie wychodząc z zakrętu rzucił mi się pod przednie koło, poczułem tylko jak mi je podbija a siła odśrodkowa w momencie utraty przyczepności wynosi przód, załapałem piasku na poboczu i gleba. MIałem mnOstwo szczęścia gdyż mając około 100 na cyfer blacie, bez kasku i kombinezonu, skończyło się tylko otarciem czoła, ramienia i spuchniętym kolanem. Nie liczę uszkodzeń moto, zbite zegary , uszkodzenie chłodnicy, zgięte lagi i tarcza jak się potem okazało zaczęła telepotać , ale poszedłem nieopodal do kolesia porzyczyłem kluczyk 14, pomógł mi naciągnąć i sprostować, żeby ster patrzył tam gdzie koło i jezscze dopieprzyłem jej na jakieś 150km/h. Wiem bo przy tylu bez kasku zaczyna być utrudnione oddychanie.
Drugi miałem niedługo w lipcu, przez głupotę i brak doświadczenia, za dużo odkręciłem manetkę gazu w zakręcie tył załapał piasku i zaczęło mnie motać prosto na takie słupy betonowe więc postanowiłem że jak położę ją na bok to najwyżej kołami ich dotknę, zabrałem tylko nogę z pod moto i zatrzymałem się metr od słupów. Skończyło się to tylko zbitym lusterkiem i lekkim oterciem na czaszy i boku.
Trzeci miał miejsce w sierpniu w czwartek, pamiętam bo w sobotę były Szymany, ćwiczyłem sobie stopkę, a właściwie uczyłem dopiero, nie powiem nawet mi sie trochę udawało podnieść tak na pół metra i czasem nawet podlecieć z metr, dwa. Był już wiczór i trochę szarawo i pokusiło mnie żeby na niesprawdzonej drodze podrzucić tył i wpieprzyłem sie w wyrwe na środku asfaltu, poleciałem jak żaba , koszt zbite lsterko, otarcie czaszy i złamana stopka hamulca tylnego, ale po co komu chamulec tylny i tak go nigdy nie używałem. Przypaliłem wtedy jeszcze gumę i dzida dalej, tylko stopkę jakoś dorobiłem żebym miał gdzie nogę trzymać i w sobotę na Szymany. Mam za sobą jakieś 5500 km w tym sezonie i pewnie jeszcze nie jedną glebę przed sobą.Bo nigdy nic nie wiadomo, ostatnio moj ziom który naprawdę jeżdzi dość ostrożnie dostał autobusem w bok, nie wiem czy palant go nie widział czy co, ale koleś nie miał prawka i nie mógł nic zrobić, ale z tego co wiem to wyglądało jakby zrobił to specjalnie, nawet się nie zatrzymał. Szkoda że mnie tam nie było, bo dorwałbym ten autobus i gościwi nos przesunął bliżej ucha.
Avatar użytkownika
speedo26
Świeżak
 
Posty: 18
Dołączył(a): 10/12/2006, 09:46
Lokalizacja: Okolice O-ki

Postprzez Meciek » 17/12/2006, 22:12

Zajebiste perypetie
Avatar użytkownika
Meciek
VIP Åšcigacz.pl
 
Posty: 1935
Dołączył(a): 30/10/2006, 21:25
Lokalizacja: z Wrocka

Postprzez SzpiceR » 17/12/2006, 22:49

jak czytam tak o tych wypadkach to mnie na auto bierze ale po godzine przechodzi jak pomysle o ladnej pogodzie :P
ten co sobie nie żałuje
Avatar użytkownika
SzpiceR
VIP Åšcigacz.pl
 
Posty: 3773
Dołączył(a): 8/8/2006, 18:46
Lokalizacja: Słupsk

Postprzez hefron » 18/12/2006, 22:14

speedo26 daruj sobie motory, przez takich ludzi psuje siÄ™ nam opinia
Avatar użytkownika
hefron
VIP Åšcigacz.pl
 
Posty: 1394
Dołączył(a): 11/5/2006, 13:53
Lokalizacja: Suchowola

Poprzednia stronaNastępna strona


Powrót do Technika jazdy



Kto przeglÄ…da forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości




na górê