Pierwsza gleba - kiedy?
na kursie:)
Moja pierwsza i jak narazie jedyna gleba miała miejsce podczas kursu:) Hamowanie awaryjne około 45km/h. Wcześniej żeby było wesoło wyjechałem sobie z "ruszania pod górkę" i aby mieć więcej miejsca na rozpedzenie się do odpowiedniej szybkości, postanowiłem zatoczyć szerszy łuk zachaczjąc o jebitną kałuże i błocko.... no a potem heble przednie koło wraz z motocyklem na lewo ja na prawo, najpierw kontakt dłoni z betonem nastepnie przerzut przez bark i szorowanko jakies 15 metrów na pleckach. Zapomniałem dodać, że to było jakoś w maju, ciepło, instruktor mówi"Dziś tylko plac olej te rękawice" no i olałem, przez tydzień wygrzebywałem kamienie z dłoni:) Motocykl wyje...ał w płot za pasem zieleni pogięta kierka i gmole.
-
MówcaUmarłych - Świeżak
- Posty: 14
- Dołączył(a): 1/12/2012, 09:57
- Lokalizacja: Rumia
Pierwsza gleba - na moim pierwszym dwukołowym środku transportu (oprócz motorynki jak byłem jeszcze mniejszym dziecięciem), Aprilce RS 50. Jechałem Ostrobramską w deszczu, miałem wtedy ten motorower dopiero parę dni, no i jakiś golf przede mną dał po hamulcach, to ja to samo, przednim hamulcem (zero wiedzy w tym czasie) - no i szlif hamując z 70km/h, bez żadnego wyposażenia oprócz kasku o zbyt dużym rozmiarze. Jakoś tak się umieściłem, że pozostałem na szorującym po asfalcie moto, I kiedy już się zatrzymałem nie miałem sobie żadnego śladu
... ale rączkę Aprilce uj**ało xD

... ale rączkę Aprilce uj**ało xD
SV 650
-
theriddlen - Świeżak
- Posty: 144
- Dołączył(a): 25/9/2012, 19:13
- Lokalizacja: Warszawa
Moje początki na fazerze dwie gleby i dwie na działce. Raz prędkość nie wielka sucha trawa przedni hebel, druga sytuacja bliźniaczo podobna w tym, że trawa była mokra.Ogólnie obyło się bez wielkich szkód(delikatnie pęknięta czacha),lecz nauczyło mnie to dużego respectu do przedniego hebla. Ogólnie nauka i nabieranie doświadczenia nie wielkim kosztem.
(jak na razie)

(jak na razie)
everything was free and everything was fast
-
wrider - Świeżak
- Posty: 325
- Dołączył(a): 20/1/2012, 21:45
- Lokalizacja: WRA
moja pierwsza gleba na mz 250 smigam sobie ladny dzien , jade od dziewczyny zakret w lewo znam go bardzo dobrze skladam sie i nagle cos wyrywa mnie z paraboli lotu , mikro sekunda w myslach wiem oooooszz k .... zapomnialem nóżki złozyc , no ale co zrobic jak nic nie da sie zrobic
rów był bardzo przyjazny , moto nagle sie zatrzymalo w rowie ja przez kiere jeden fikolek drugi i leze , wstałem bo mogłem ,wiec wstałem wyciagłem moto z rowu i dalej , wszystko sie we mnie trzeslo ale dotarłem do domu , dobra lekcja ,,, druga gleba gsxr 1100 nauka sprzetu , jechałem po szagierke ,nieznane mi okolice nieznane zakrety , predkosc ottt swobodna , zakret składam sie jak umiem -a zakret sie nie konczy i nie konczy , predkosc zbyt duza , i głupia decyzja wyprostuje sie i zwolnie , ale zakretu brakło na cały plan no i znów rów i znów łaskawy bo wjechałem delikatnie nie niszczac niczego i dobrze ze buty miałem jak trzeba bo by mi nogi pourywało , wniosek popełniłem bład do powinienem sie bardziej złozyc do winkla no ale jeszcze wtedy nie myslałem w ten sposób co teraz , leff - śmiało

gsxr 1100
10 sezon 32l
2 gleby
10 sezon 32l
2 gleby
- Voxx
- Świeżak
- Posty: 237
- Dołączył(a): 3/1/2010, 13:43
- Lokalizacja: Beskid Zywiecki
Pewnego wiosennego poranka skręciłem w las, żeby zjeść śniadanie na łonie natury. Zjeżdżając w boczną ścieżkę dotknąłem przedniego hamulca - leżę. Na szczęście prędkość równa 0
Nawet nie obtarłem sobie kolana, na którym lądowałem.
Dwa dni później - poprawka na drodze gruntowej
Tydzień później - nowa przednia opona, problemy się skończyły

Dwa dni później - poprawka na drodze gruntowej
Tydzień później - nowa przednia opona, problemy się skończyły

-
Aramil - Świeżak
- Posty: 14
- Dołączył(a): 4/10/2011, 21:50
Zablokowało mi się przednie koło przy hamowaniu , przy ok 30-40km/h na drodze żwirowej . którki rękaw,spodenki , naszczęście skończyło się na obtarciach . - za to nauczyłem się , że jak przednie kolo sie zablokuje to nie naciska się na klamke jeszcze mocniej hehe
I raz na gumie , manetka mi się zacięła ,gdy moto bylo w pionie, hamulec nie pomogł nawet , blizny do teraz , przy stoopie też przeleciałem . dużo by tego jeszcze było,ale już nie takie poważne

I raz na gumie , manetka mi się zacięła ,gdy moto bylo w pionie, hamulec nie pomogł nawet , blizny do teraz , przy stoopie też przeleciałem . dużo by tego jeszcze było,ale już nie takie poważne
-
kuba210796 - Świeżak
- Posty: 155
- Dołączył(a): 20/2/2013, 16:35
dwie gleby jednego dnia, już na moim niestety...
1-sza przy skręcie w prawo, mały poślizg na piasku
1-ga przy zawracaniu w lewo, domyslam się że przez hamowanie
efekt - skrzywiona dźwigna zmiany biegów, otarta czacha
urwany kierunek i ułamana lewa klamka
teraz staram się rozkminić jak POWINNO SIĘ ZAWRACAĆ/SKRĘCAĆ
niestety - samouk....
1-sza przy skręcie w prawo, mały poślizg na piasku
1-ga przy zawracaniu w lewo, domyslam się że przez hamowanie
efekt - skrzywiona dźwigna zmiany biegów, otarta czacha

teraz staram się rozkminić jak POWINNO SIĘ ZAWRACAĆ/SKRĘCAĆ
niestety - samouk....
- s@bath
- Świeżak
- Posty: 4
- Dołączył(a): 15/5/2013, 17:17
- Lokalizacja: Będzin
U mnie obyło się bez przykrych syt na motocyklu - no może po za jedną
w pierwszym tyg po zakupie litra powiedziałem tak : ja na koło nie postawie - a że człowiek był młody, chciał przy kozaczyć, dodatkowo górę wzięły emocję i chęć sprawdzenia jak to jest, no i stało się.... Jadę, jadę, jadę, wbijam dwa, jadę, jadę, 60km/h, 70km/h, manetka do oporu ( bez sprzęgła ) , czuję, że przód się unosi, ja zadowolony łeb na bok żeby się wyszczerzyć ładnie - i razem ze mną motocykl na bok !
Ot i tyle z moich popisów było ! po dwutygodniowym zwolnieniu w pracy ogarnąłem się i zanim zacząłem coś pokazywać na motocyklu - najpierw ogarnąłem, jak bezpiecznie jeździć.
Pozdrowionka.

w pierwszym tyg po zakupie litra powiedziałem tak : ja na koło nie postawie - a że człowiek był młody, chciał przy kozaczyć, dodatkowo górę wzięły emocję i chęć sprawdzenia jak to jest, no i stało się.... Jadę, jadę, jadę, wbijam dwa, jadę, jadę, 60km/h, 70km/h, manetka do oporu ( bez sprzęgła ) , czuję, że przód się unosi, ja zadowolony łeb na bok żeby się wyszczerzyć ładnie - i razem ze mną motocykl na bok !
Ot i tyle z moich popisów było ! po dwutygodniowym zwolnieniu w pracy ogarnąłem się i zanim zacząłem coś pokazywać na motocyklu - najpierw ogarnąłem, jak bezpiecznie jeździć.
Pozdrowionka.
-
fzr - Bywalec
- Posty: 504
- Dołączył(a): 4/8/2012, 20:54
- Lokalizacja: Parczew
moja pierwsza gleba byla na nauce Lka! troche wstyd
były roboty drogowe z jednej strony jezdni...i byl zwezony odcinek wysypany piaskiem, zagapilem sie na droge co by omijac piasek i gdy spojrzalem przed siebie auto z przodu stanęło, wiec odruchowo wcisnalem przedni hamulec. gleba była na gn250 przy predkości około 5km/h. blizny na lokciu i kolanie mam do dzisiaj
teraz śmigam cb500 i mam dystans do gwaltownego hamowania przednim


teraz śmigam cb500 i mam dystans do gwaltownego hamowania przednim

-
papciasmerf - Świeżak
- Posty: 57
- Dołączył(a): 19/6/2012, 10:40
pierwsza gleba... w 4 rocznicę zrobienia prawka, po 4 sezonach ujeżdżania f2, no i na f2.
Jak do tego doszło: prędkość ok. 25-30 km/h dojazd do drogi z pierwszeństwem, na której toczył się samochodzik (jak mnie kierowca zobaczył to jeszcze zwolnił bo... myślał, że to on musi ustąpić pierwszeństwa).
Efekt: zgięte lagi i dziwne bo jedna tarcza hamulcowa. Na mnie nawet zadrapania - Alpina mnie ochroniła doskonale
. A moto nadal rozłożone bo trafiłam na nieuczciwego sprzedawcę części. Ale przy okazji chyba zmienię malowanie 
Jak do tego doszło: prędkość ok. 25-30 km/h dojazd do drogi z pierwszeństwem, na której toczył się samochodzik (jak mnie kierowca zobaczył to jeszcze zwolnił bo... myślał, że to on musi ustąpić pierwszeństwa).
Efekt: zgięte lagi i dziwne bo jedna tarcza hamulcowa. Na mnie nawet zadrapania - Alpina mnie ochroniła doskonale


- qrpiana
- Świeżak
- Posty: 6
- Dołączył(a): 29/4/2013, 12:39
No to jak każdy pisze to i ja napiszę:
drugi sezon na poważnym motocyklu (suzuki srad 600) Jeździłem juz w deszczach, ulewach, podczas gradu (prawie wypadłem na zakręcię) i nawet kilkanaście razy po śniegu (hardcore xD)
Myślałem że juz nic mnie nie zaskoczy i się przeliczyłem. Wracałem wioskami późną porą. Przejazd kolejowy. Czekam Czekam, ok można jechać to 1 strzał i na koło. Potem 2 i 3 i zbliża się zakręt. Ciemno ale moja lampa dawała radę. Składam się w prawo i w połowie zakrętu uczucie jakbym wpadł w dziurę... Wybiło mnie, Motocykl się wyprostował i zmierzał w stronę rowu. Ja po heblach i widząc że rów coraz bliżej zacząłem sobie mowić "o kur..., ja pier... ale zaraz dupnę..." i zgadłem. Przy końcu ulicy hebel zatrzymał się na żwirze/piasku, kierownica skręciła, motocykl poszedł w prawo, zrobił obrót a ja przeleciałem nad nim. O dziwo nawet siniaka nie miałem. Kombinezon dał radę. A co motocyklowi się stało? Zniszczony przedni prawy kierunkowskaz, Popękała prawa owiewka a w szczeliny dostała się trawka (fajny efekt:P). Gratis poszła mi żarówka ze świateł mijania oraz tłumik i bak mi sie porysowały na czarno od butów albo kombinezonu.
Jaki jest pozytyw? niecałe 2 metry dalej rosło sobie bardzo ładne drzewo... Więc cieszę się ze tylko na tym się skończyło.
drugi sezon na poważnym motocyklu (suzuki srad 600) Jeździłem juz w deszczach, ulewach, podczas gradu (prawie wypadłem na zakręcię) i nawet kilkanaście razy po śniegu (hardcore xD)
Myślałem że juz nic mnie nie zaskoczy i się przeliczyłem. Wracałem wioskami późną porą. Przejazd kolejowy. Czekam Czekam, ok można jechać to 1 strzał i na koło. Potem 2 i 3 i zbliża się zakręt. Ciemno ale moja lampa dawała radę. Składam się w prawo i w połowie zakrętu uczucie jakbym wpadł w dziurę... Wybiło mnie, Motocykl się wyprostował i zmierzał w stronę rowu. Ja po heblach i widząc że rów coraz bliżej zacząłem sobie mowić "o kur..., ja pier... ale zaraz dupnę..." i zgadłem. Przy końcu ulicy hebel zatrzymał się na żwirze/piasku, kierownica skręciła, motocykl poszedł w prawo, zrobił obrót a ja przeleciałem nad nim. O dziwo nawet siniaka nie miałem. Kombinezon dał radę. A co motocyklowi się stało? Zniszczony przedni prawy kierunkowskaz, Popękała prawa owiewka a w szczeliny dostała się trawka (fajny efekt:P). Gratis poszła mi żarówka ze świateł mijania oraz tłumik i bak mi sie porysowały na czarno od butów albo kombinezonu.
Jaki jest pozytyw? niecałe 2 metry dalej rosło sobie bardzo ładne drzewo... Więc cieszę się ze tylko na tym się skończyło.
-
Majin - Świeżak
- Posty: 111
- Dołączył(a): 6/1/2012, 19:24
- Lokalizacja: Gliwice
Skoro WY piszecie to ja nie będę gorszy
a co !
Pierwsza gleba: dokładnie 63 dni ( bardzo krótkie 63 dni chwały
) po kupnie nowiutkiej Ninjy 250r.
Początek września, śpieszyłem się do pracy bo standardowo zaspałem. Godzina siódma z minutami, jestem już na Wawelskiej przy Pomniku Lotnika w Warszawie, dojeżdżam do krzyżówki, na moim pasie ( środkowy ) o dziwo tylko jeden samochód stojący na czerwonym świetle, z kolei na prawym pasie sznur około 10-15 samochód. Chciałem się wkleić na pole position i wjechać pomiędzy stojący samochód na moim pasie a tym na prawym więc powoli zacząłem zjeżdżać na prawą część swojego pasa. W pewnym momencie jakiś cwaniaczek z prawego pasa postanowił wyjechać z niego i nadrobić długość kilku samochodów. Niestety wybrał zły ( zły dla mnie oczywiście ) moment. Był za blisko jak zaczął wyjeżdżać by cokolwiek zrobić a nie chciałem uciekać na lewy pas bo nie miałem pojęcia co się na nim dzieje, dałem po heblach, przód się zblokował i koło złapało uślizg. Moto uderzylo w samochód gościa, ja na szczęście nie i tylko wypolerowałem asfalt swoimi kolanami. Straty wizualnie nieduże jeśli chodzi o maszyne, ale jak się okazało w późniejszym czasie kosztorys naprawy przekroczył ponad 10 koła, na szczęście AC zadziałało
. No i nie wspomne o ulubionych jeansach które szlag trafił ! Ja cały i zdrowy, poza obtarciem kolana i delikatnie stłuczonym obejczykiem nic się nie stało. Blizna na kolanie została, a obojczyk po 3 dniach przestał dokuczać.
Nauczka była i wnioski także zostały z tej bolesnej lekcji zostały wyciągnięte:
1. nie śpiesz się na motocyklu do pracy, szkoly itp., zwłaszcza rano jak jesteś jeszcze na wpół przytomny zgodnie z zasadą: Gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy.
2. Prędkość bezwzględna to coś o czym się uczymy już w podstawówce. Jadąc teoretycznie całkiem wolno ( bo jakies 50 h/ h ) nie miałem większych szans na reakcję względem tego co się zadziało w ułamku sekundy na drodze. Jeśli poruszasz się wolnym pasem, a któryś z obok jest zakorkowany to zawsze ograniczaj prędkość do tego stopnia aby prędkość bezwzględna pomiędzy Tobą a samochodem który może niespodziewanie przerwać łancuch samochodów na sąsiednim pasie nie przekraczała 20-30 km/h. 2 tygodnie temu dzięki tej zasadzie uniknąłem kraksy w podobnych okolicznościach.

Pierwsza gleba: dokładnie 63 dni ( bardzo krótkie 63 dni chwały

Początek września, śpieszyłem się do pracy bo standardowo zaspałem. Godzina siódma z minutami, jestem już na Wawelskiej przy Pomniku Lotnika w Warszawie, dojeżdżam do krzyżówki, na moim pasie ( środkowy ) o dziwo tylko jeden samochód stojący na czerwonym świetle, z kolei na prawym pasie sznur około 10-15 samochód. Chciałem się wkleić na pole position i wjechać pomiędzy stojący samochód na moim pasie a tym na prawym więc powoli zacząłem zjeżdżać na prawą część swojego pasa. W pewnym momencie jakiś cwaniaczek z prawego pasa postanowił wyjechać z niego i nadrobić długość kilku samochodów. Niestety wybrał zły ( zły dla mnie oczywiście ) moment. Był za blisko jak zaczął wyjeżdżać by cokolwiek zrobić a nie chciałem uciekać na lewy pas bo nie miałem pojęcia co się na nim dzieje, dałem po heblach, przód się zblokował i koło złapało uślizg. Moto uderzylo w samochód gościa, ja na szczęście nie i tylko wypolerowałem asfalt swoimi kolanami. Straty wizualnie nieduże jeśli chodzi o maszyne, ale jak się okazało w późniejszym czasie kosztorys naprawy przekroczył ponad 10 koła, na szczęście AC zadziałało

Nauczka była i wnioski także zostały z tej bolesnej lekcji zostały wyciągnięte:
1. nie śpiesz się na motocyklu do pracy, szkoly itp., zwłaszcza rano jak jesteś jeszcze na wpół przytomny zgodnie z zasadą: Gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy.
2. Prędkość bezwzględna to coś o czym się uczymy już w podstawówce. Jadąc teoretycznie całkiem wolno ( bo jakies 50 h/ h ) nie miałem większych szans na reakcję względem tego co się zadziało w ułamku sekundy na drodze. Jeśli poruszasz się wolnym pasem, a któryś z obok jest zakorkowany to zawsze ograniczaj prędkość do tego stopnia aby prędkość bezwzględna pomiędzy Tobą a samochodem który może niespodziewanie przerwać łancuch samochodów na sąsiednim pasie nie przekraczała 20-30 km/h. 2 tygodnie temu dzięki tej zasadzie uniknąłem kraksy w podobnych okolicznościach.
- enklava
- Świeżak
- Posty: 46
- Dołączył(a): 18/1/2011, 09:36
- Lokalizacja: Warszawa
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości