Pierwsza gleba - kiedy?
Traperoso, źle mnie zrozumiałeś - mi chodzi o motocykl, w który po zakupie nie będę musiał wkładać ok. 1500zł, a nawet i więcej, żeby to jeździło, jak na razie 3 sztuki, które oglądałem (i to w dość wygórowanych cenach) to by nawet przeglądu nie przeszły i strach tym jeździć (krzywe ramy i kierownice to standard, w jednym był brak wolnych obrotów i zawory strasznie hukały, dławił się, w drugim z kolei brak tylnego hamulca, w każdym trzeba było zmieniać opony bo zdarte do zera) - w porównaniu z tym, co ja miałem to są szroty. Nie wiem jak trzeba jeździć, aby doprowadzić moto do takiego stanu - ja jeździłem dość ostro i nie zajeździłem DRki.
I nie ukrywajmy, czas robi swoje, moto się również starzeją i po prostu już o wiele trudniej jest kupić sprzęt w zadbanym stanie (i to enduro), w 2002r mogłem przebierać w 5 - 7 letnich DR, teraz już trzeba szukać raczej w 12 - 15 letnich.
I nie ukrywajmy, czas robi swoje, moto się również starzeją i po prostu już o wiele trudniej jest kupić sprzęt w zadbanym stanie (i to enduro), w 2002r mogłem przebierać w 5 - 7 letnich DR, teraz już trzeba szukać raczej w 12 - 15 letnich.
-
qadrat - Świeżak
- Posty: 276
- Dołączył(a): 21/4/2008, 21:25
- Lokalizacja: Ozorków
jechałeś bez kasku ze sobie "morde" porysowałeś:P ?
ja na szczescie jeszcze nie miałem gleby powyżej 5km/h ale były 3 ponizej tej zawrotnej prędkości jedna to wywrotka na błocie (po niej doszedłem do wniosku ze ścigacze nie są do tego przeznaczone ) a 2 kolejne to zaplątały mi sie spodnie w podnóżek. na szczeście przed domem wiec za dużo siary nie było dla tego przestroga dla wszystkich: nogi wystawiajcie jakieś 5 m przed zatrzymaniem, a nie gdy moto juz sie przechyla
ja na szczescie jeszcze nie miałem gleby powyżej 5km/h ale były 3 ponizej tej zawrotnej prędkości jedna to wywrotka na błocie (po niej doszedłem do wniosku ze ścigacze nie są do tego przeznaczone ) a 2 kolejne to zaplątały mi sie spodnie w podnóżek. na szczeście przed domem wiec za dużo siary nie było dla tego przestroga dla wszystkich: nogi wystawiajcie jakieś 5 m przed zatrzymaniem, a nie gdy moto juz sie przechyla
- oczopek
- Świeżak
- Posty: 94
- Dołączył(a): 19/8/2008, 21:26
Lo
Witam
Post może nie w tym miejscu bo gleby nie było, ale dzisiaj miałem pierwszy powrót na moto w deszczu z centrum Wwa. Ogólnie spokojnie, ale miałem jeden moment kiedy osobówka próbowała zajechać mi drogę po starcie ze świateł. Odkręciłem manetkę żeby zjechać odrobinę na prawo i puścić bydl@k@ przed siebie, aż tu nagle koło zabuksowało i czułem jako moto zaczyna ustawiać do ślizgu. Odpuściłem manetkę żeby koło się uspokoiło i delikatnie przednim hebelkiem. Moto pojechało dalej prosto.
Pierwszy raz w deszczu z małą przygodą na małej prędkości. Trzeba pamiętać, że to napęd na tył Mimo wszystko przydała się praktyka na mniejszych sprzętach i dziecięce wygłupy na deszczu wiele lat temu.
Choć wg mnie bardziej zadziałał instynkt.
Ogólnie motorek piękna sprawa. Jak jest pogoda to jeżdżę gdzie się da. Z czego korzysta żona i samochód, który będzie miał mniejszy przebieg
Do tej pory jeździłem z prędkością do 95 km/h. Raz przetestowałem moto na prostej do 125 km/h
Pozdrawiam,
Sh
Post może nie w tym miejscu bo gleby nie było, ale dzisiaj miałem pierwszy powrót na moto w deszczu z centrum Wwa. Ogólnie spokojnie, ale miałem jeden moment kiedy osobówka próbowała zajechać mi drogę po starcie ze świateł. Odkręciłem manetkę żeby zjechać odrobinę na prawo i puścić bydl@k@ przed siebie, aż tu nagle koło zabuksowało i czułem jako moto zaczyna ustawiać do ślizgu. Odpuściłem manetkę żeby koło się uspokoiło i delikatnie przednim hebelkiem. Moto pojechało dalej prosto.
Pierwszy raz w deszczu z małą przygodą na małej prędkości. Trzeba pamiętać, że to napęd na tył Mimo wszystko przydała się praktyka na mniejszych sprzętach i dziecięce wygłupy na deszczu wiele lat temu.
Choć wg mnie bardziej zadziałał instynkt.
Ogólnie motorek piękna sprawa. Jak jest pogoda to jeżdżę gdzie się da. Z czego korzysta żona i samochód, który będzie miał mniejszy przebieg
Do tej pory jeździłem z prędkością do 95 km/h. Raz przetestowałem moto na prostej do 125 km/h
Pozdrawiam,
Sh
-
Shaft - Świeżak
- Posty: 397
- Dołączył(a): 23/6/2008, 10:49
Shaft - zaliczylem podobna przygode Tez w deszczu i w dodatku przez wlasna glupote - nie dosc, ze bylo mokro to bylo dopiero po starcie wiec gumiak tez byl jeszcze zimny.
Ludzie ktorzy stali za mna na swiatlach musieli mieci niezly ubaw, jak zobaczyli kolesia wyjezdzajacego z bocznej ulicy, ktory dal ognia na prostej, a chwile potem z rozlozonymi nogami pod katem 90st ratowal sie przed gleba
Ludzie ktorzy stali za mna na swiatlach musieli mieci niezly ubaw, jak zobaczyli kolesia wyjezdzajacego z bocznej ulicy, ktory dal ognia na prostej, a chwile potem z rozlozonymi nogami pod katem 90st ratowal sie przed gleba
Pozdrawiam,
4est
4est
-
4est - Świeżak
- Posty: 317
- Dołączył(a): 1/5/2007, 19:56
- Lokalizacja: Wawa
Uppss to szczęście, że nie wyglebiłeś. Ja po tym starcie ze świateł też miałem wrażenie, że ci za mną widzą jak mi koło umyka..
Nie wiem czy w przyszłości nie pomyślę o innej gumie na tylne koło.
Jedno jest pewne. Obaj mieliśmy szczęście i wystarczająco dość zimnej krwi żeby nie wyglebić. Ja wiem, że popełniłem błąd. Ale w moim przypadku wynikał z braku doświadczenia w deszczu. Jeden taki mały incydent wystarczył i teraz pilnuję przyczepności w każdym miejscu
Dopiero w domu pomyślałem co mogło się stać jakbym wyglebił. Za mną sznur ruszających samochodów.,
Powodzenia i oby jak najmniej takich przygód !
PS: Ostatnio ładna pogoda. Dzisiaj rozgrzałem trochę maszynkę żeby posmarować łańcuch. Jutro też ma być ciepło i przymierzam się pośmigać.
Pozdr
Sh
Nie wiem czy w przyszłości nie pomyślę o innej gumie na tylne koło.
Jedno jest pewne. Obaj mieliśmy szczęście i wystarczająco dość zimnej krwi żeby nie wyglebić. Ja wiem, że popełniłem błąd. Ale w moim przypadku wynikał z braku doświadczenia w deszczu. Jeden taki mały incydent wystarczył i teraz pilnuję przyczepności w każdym miejscu
Dopiero w domu pomyślałem co mogło się stać jakbym wyglebił. Za mną sznur ruszających samochodów.,
Powodzenia i oby jak najmniej takich przygód !
PS: Ostatnio ładna pogoda. Dzisiaj rozgrzałem trochę maszynkę żeby posmarować łańcuch. Jutro też ma być ciepło i przymierzam się pośmigać.
Pozdr
Sh
-
Shaft - Świeżak
- Posty: 397
- Dołączył(a): 23/6/2008, 10:49
heh, czlowiek uczy sie cale zycie
Ja dzis posmigalem ciutke - piekna pogoda - az sie prosilo
Ja tam twardy jestem i bede latal do czasu pierwszego sniegu.
Jazda w deszczu faktycznie wymaga duzo wiecej skupienia (o pozniejszym czyszczeniu sprzeta juz nie wspomne ).
Wedlug moich dotychczasowych obserwacji wynika, ze najgorszy jest faktycznie pierwszy opad (zanim deszcz zmyje brud/kurz z ulicy). Temperatura opon chyba tez nie pozostaje bez znaczenia
Ja dzis posmigalem ciutke - piekna pogoda - az sie prosilo
Ja tam twardy jestem i bede latal do czasu pierwszego sniegu.
Jazda w deszczu faktycznie wymaga duzo wiecej skupienia (o pozniejszym czyszczeniu sprzeta juz nie wspomne ).
Wedlug moich dotychczasowych obserwacji wynika, ze najgorszy jest faktycznie pierwszy opad (zanim deszcz zmyje brud/kurz z ulicy). Temperatura opon chyba tez nie pozostaje bez znaczenia
Pozdrawiam,
4est
4est
-
4est - Świeżak
- Posty: 317
- Dołączył(a): 1/5/2007, 19:56
- Lokalizacja: Wawa
Zgadza się . Najgorszy pierwszy opad. Bo robi się maź na drodze.
Ja moto jeszcze po tamtym deszczu nie miałem kiedy umyć. Zamierzam to zrobić jutro. Dzisiaj nasmarowałem łańcuch.
Też należę do tych twardszych i jak w przypadku innym moich pasji nie odstrasza mnie koniec sezonu brak czasu, pogoda czy inne przypadki. Ponoć po tym poznać pasjonatę, że dąży za wszelką cenę do realizacji swojej pasji. I nie narzeka, że nie ma możliwości. Możliwości zawsze są. Kwestia dobrej organizacji
Jeżdżę i będę jeździł nawet w styczniu jak będzie sucho, bez soli i temp +.
20 - 30 min dziennie nie zbawi. A doświadczenie rośnie.
Pozdr
Sh
Ja moto jeszcze po tamtym deszczu nie miałem kiedy umyć. Zamierzam to zrobić jutro. Dzisiaj nasmarowałem łańcuch.
Też należę do tych twardszych i jak w przypadku innym moich pasji nie odstrasza mnie koniec sezonu brak czasu, pogoda czy inne przypadki. Ponoć po tym poznać pasjonatę, że dąży za wszelką cenę do realizacji swojej pasji. I nie narzeka, że nie ma możliwości. Możliwości zawsze są. Kwestia dobrej organizacji
Jeżdżę i będę jeździł nawet w styczniu jak będzie sucho, bez soli i temp +.
20 - 30 min dziennie nie zbawi. A doświadczenie rośnie.
Pozdr
Sh
-
Shaft - Świeżak
- Posty: 397
- Dołączył(a): 23/6/2008, 10:49
Wiesz ja potrafie pojezdzic o te 30 min dluzej, a dziewczyna sobie w tym czasie czeka ;p
Apropo deszczu Faktycznie to pierwsze 30 min jest najgorsze Ja mialem kiedys sytuacje ze hamowanie wykonalem w koleinie pelnej wody i hamowanie zakonczylem juz za przejsciem dla pieszych...na szczescie nikogo wtedy nie bylo. Mozliwosci wydostania sie z koleiny nie mialem praktycznie zadnej, a hamowanie wykonalem praktycznie na zablokowanym kole tzn odpuszczalem hebel w krytycznych sytuacjach. Mialem wrazenie ze jakbym zamiast przedniej opony mial jakas lyżwe
A sytuacji ze zatrzymalem sie 5 cm od zderzaka samochodu to mialem kilka. Braku uwagi i te przeklete kostki brukowe w moim miescie
Apropo deszczu Faktycznie to pierwsze 30 min jest najgorsze Ja mialem kiedys sytuacje ze hamowanie wykonalem w koleinie pelnej wody i hamowanie zakonczylem juz za przejsciem dla pieszych...na szczescie nikogo wtedy nie bylo. Mozliwosci wydostania sie z koleiny nie mialem praktycznie zadnej, a hamowanie wykonalem praktycznie na zablokowanym kole tzn odpuszczalem hebel w krytycznych sytuacjach. Mialem wrazenie ze jakbym zamiast przedniej opony mial jakas lyżwe
A sytuacji ze zatrzymalem sie 5 cm od zderzaka samochodu to mialem kilka. Braku uwagi i te przeklete kostki brukowe w moim miescie
http://pl.youtube.com/watch?v=Ygm6irGpy ... re=related | | Pamietamy... [*]
-
s_extrem* - Świeżak
- Posty: 294
- Dołączył(a): 18/5/2008, 14:43
- Lokalizacja: Leszno
Heh nie wiem od czego to zależy, ale czas na moto biegnie inaczej.
Jak wychodziłem ostatnio na motor mówię do żony że idę dosłownie na pół godziny żeby rozgrzać łańcuch przed smarowaniem. Po godzinie zadzwoniłem, że będzie dłużej i wróciłem po 3 godzinach
Nie mogę się doczekać wiosny na wypady za miasto gdzie bezkresy i świeże powietrze.. A mam sporo rodziny w takich stronach..
Pozdr
Sh
Jak wychodziłem ostatnio na motor mówię do żony że idę dosłownie na pół godziny żeby rozgrzać łańcuch przed smarowaniem. Po godzinie zadzwoniłem, że będzie dłużej i wróciłem po 3 godzinach
Nie mogę się doczekać wiosny na wypady za miasto gdzie bezkresy i świeże powietrze.. A mam sporo rodziny w takich stronach..
Pozdr
Sh
-
Shaft - Świeżak
- Posty: 397
- Dołączył(a): 23/6/2008, 10:49
4est a czym myjesz moto ? Bo wczoraj jak byłem na myjce bezdotykowej z puszką to widziałem dwóch motocyklistów jak podjechali na myjnie. Przymierzali się z pistoletami do mycia motongów ? To chyba nie najlepszy pomysł myć pod ciśnieniem..?
Pozdr
Sh
Pozdr
Sh
-
Shaft - Świeżak
- Posty: 397
- Dołączył(a): 23/6/2008, 10:49
ja niestety dla dobra motonoga (nie koniecznie mojego - konwencjonalne metody to straszny pozeracz czasu)
- po pierwsze staram sie nie zaszczurzyc sprzeta na maxa
- po drugie myje gabeczka z plynem. Szkoda mi go skatowac karcherem itd. itp. - mam jakies leki, ze naleje sie tam gdzie nie trzeba i bedzie kuku.
W manualu marudza na ten temat i jesli dobrze pamietam mowa jest o zachowaniu ostroznosci i nie laniu w rejonach uszczelek itp.itd., wiec jak sie czlowiek zastanowi dobrze to myjka ciesnieniowa mozna sobie kola umyc i to tez zdala od zaciskow
- po trzecie strasznie lubie czyscic swojego motonoga, moze ktos popuka sie w glowe, ale ja po dwoch nockach spedzonych na szmacie w garazu mam niesamowita satysfakcje, ze sprzet tak pieknie lsni
Wczesniej mialem jeszcze zajawke na mycie dokladne lancucha nafta i pedzelkiem i nacieranie lekko zwilzona szmatka wszelkich metalowych czesci - efekt zajefajny.
Ta choroba jest uleczalna i z czasem przechodzi
Lada dzien zafunduje sprzetowi wosk i politure
PS: sorry za offtop'a
- po pierwsze staram sie nie zaszczurzyc sprzeta na maxa
- po drugie myje gabeczka z plynem. Szkoda mi go skatowac karcherem itd. itp. - mam jakies leki, ze naleje sie tam gdzie nie trzeba i bedzie kuku.
W manualu marudza na ten temat i jesli dobrze pamietam mowa jest o zachowaniu ostroznosci i nie laniu w rejonach uszczelek itp.itd., wiec jak sie czlowiek zastanowi dobrze to myjka ciesnieniowa mozna sobie kola umyc i to tez zdala od zaciskow
- po trzecie strasznie lubie czyscic swojego motonoga, moze ktos popuka sie w glowe, ale ja po dwoch nockach spedzonych na szmacie w garazu mam niesamowita satysfakcje, ze sprzet tak pieknie lsni
Wczesniej mialem jeszcze zajawke na mycie dokladne lancucha nafta i pedzelkiem i nacieranie lekko zwilzona szmatka wszelkich metalowych czesci - efekt zajefajny.
Ta choroba jest uleczalna i z czasem przechodzi
Lada dzien zafunduje sprzetowi wosk i politure
PS: sorry za offtop'a
Pozdrawiam,
4est
4est
-
4est - Świeżak
- Posty: 317
- Dołączył(a): 1/5/2007, 19:56
- Lokalizacja: Wawa
No to ja należę do tych co się męczą Nie zamierzam katować ciśnieniowym. Zresztą nie zaleca się mycia silnika w samochodzie pod ciśnieniem bez odpowiedniego przygotowania, zatem w moto tym bardziej skoro silnik na wierzchu.
W ten weekend była fajna pogoda , a ja nie śmigałem za wiele. Tylko dla rozgrzania łańcucha i nasmarowania. Pochorowałem się.
Pozdr
Sh
W ten weekend była fajna pogoda , a ja nie śmigałem za wiele. Tylko dla rozgrzania łańcucha i nasmarowania. Pochorowałem się.
Pozdr
Sh
-
Shaft - Świeżak
- Posty: 397
- Dołączył(a): 23/6/2008, 10:49
IMHO warto dbac o sprzet - odwdzieczy sie i bedzie sluzyl dluzej bez zbednych awarii
Wracajac do pierwotnego tematu (o glebach) to zapomnialem dodac, ze podczas pieknego poniedzialkowego wypadu mialem malo fajna sytuacje - z wlasnej glupoty oczywiscie...
Jechalem piekna kreta droga po wiosce, ktora znam od dziecka (a stary kon juz ze mnie ).
Jako ze to zabudowa raczej mizerna i psa z kulawa noga sie tam nie widuje stwierdzilem ze przed ostatnim zakretem lykne jadaca przede mna jedna jedyna ciezarowke...
Jakie bylo moje zdziwnie jak tuz po zakonczonym wyprzedzaniu pochylalem sprzet do zakretu w lewo (idac ciut szerzej przez to kretynskie wyprzedzanie) i moim wielkim jak kartofle oczom ukazal sie jadacy z nad przeciwka traktor z przyczepka pelna jablek
Heblowanie bylo ostre, tylny laczek posliznal sie (kolejny brzydki odruch pomagania sobie tylem), sprzet po ostrym docisnieciu przodu i odpuszczeniu tylu wyprostowal sie ponownie i lecialem wprost na przyczepe - koszmarne przezycie
Pan na traktorze mial tez dobry wyraz twarzy - pomyslal co u licha ten kretyn wyprawia
Ufff - Opatrzonsc Boza, ze udalo sie zdusic kierownice i odbic w prawo, a potem znowu w lewo i szczesliwie przejechac zakret.
Katem oka widzialem jak moja lewa lydka otarla sie prawie o przyczepe.... Ciesze sie i dziekuje Bogu, ze nie bylo tak szybko - mialem kilak setnych czesci sekundy wiecej na reakcje.
Dostalem wielka nauczke i chyba stara szkola z jazdy puszka jednak jest aktualna, wjechac wolniej w zakret, a wyjechac szybciej. Ponadto madry czlowiek powiedzial mi kiedys - nie widzisz - nie jedziesz... Dalem sie podpuscic pieknej pogodzie i ulanskiej fantazji.
Oczami traktorzysty moze wygladalo to widowiskowo jak wpadlem slidem w winkiel, ale ja obsral...em sie po pachy
Ogolnie nie ma sie czym chwalic, ale moze ktos wyciagnie wnioski z mojej przygody i uniknie kretynskiej gleby.
PS: chyba smiganie wieczorem po rondzach przy Arkadii nie poszlo na marne, nie ma chyba nigdzie az tak dlugiego zakretu
Wracajac do pierwotnego tematu (o glebach) to zapomnialem dodac, ze podczas pieknego poniedzialkowego wypadu mialem malo fajna sytuacje - z wlasnej glupoty oczywiscie...
Jechalem piekna kreta droga po wiosce, ktora znam od dziecka (a stary kon juz ze mnie ).
Jako ze to zabudowa raczej mizerna i psa z kulawa noga sie tam nie widuje stwierdzilem ze przed ostatnim zakretem lykne jadaca przede mna jedna jedyna ciezarowke...
Jakie bylo moje zdziwnie jak tuz po zakonczonym wyprzedzaniu pochylalem sprzet do zakretu w lewo (idac ciut szerzej przez to kretynskie wyprzedzanie) i moim wielkim jak kartofle oczom ukazal sie jadacy z nad przeciwka traktor z przyczepka pelna jablek
Heblowanie bylo ostre, tylny laczek posliznal sie (kolejny brzydki odruch pomagania sobie tylem), sprzet po ostrym docisnieciu przodu i odpuszczeniu tylu wyprostowal sie ponownie i lecialem wprost na przyczepe - koszmarne przezycie
Pan na traktorze mial tez dobry wyraz twarzy - pomyslal co u licha ten kretyn wyprawia
Ufff - Opatrzonsc Boza, ze udalo sie zdusic kierownice i odbic w prawo, a potem znowu w lewo i szczesliwie przejechac zakret.
Katem oka widzialem jak moja lewa lydka otarla sie prawie o przyczepe.... Ciesze sie i dziekuje Bogu, ze nie bylo tak szybko - mialem kilak setnych czesci sekundy wiecej na reakcje.
Dostalem wielka nauczke i chyba stara szkola z jazdy puszka jednak jest aktualna, wjechac wolniej w zakret, a wyjechac szybciej. Ponadto madry czlowiek powiedzial mi kiedys - nie widzisz - nie jedziesz... Dalem sie podpuscic pieknej pogodzie i ulanskiej fantazji.
Oczami traktorzysty moze wygladalo to widowiskowo jak wpadlem slidem w winkiel, ale ja obsral...em sie po pachy
Ogolnie nie ma sie czym chwalic, ale moze ktos wyciagnie wnioski z mojej przygody i uniknie kretynskiej gleby.
PS: chyba smiganie wieczorem po rondzach przy Arkadii nie poszlo na marne, nie ma chyba nigdzie az tak dlugiego zakretu
Pozdrawiam,
4est
4est
-
4est - Świeżak
- Posty: 317
- Dołączył(a): 1/5/2007, 19:56
- Lokalizacja: Wawa
Nooo to miałeś farciarza za plecaka.
Miałem kiedyś taką sytuację w trochę innych okolicznościach jadąc puszką. Zresztą wiele ich kiedyś było. Po jednej takiej mocniejszej , kiedy ktoś zajechał mi drogę w trakcie wyprzedzania - unikam takich manewrów. Było blisko czołowego : ja 110 koleś z Lexusa hamował ze 160 jak wyskoczył po zakręcie ( p@lant wyprzedzał tuż przed zakrętem i potem prosta ) Gdyby nie hamowanie na tzw. najazd na babę i cięcie ręcznym zbieraliby mnie z asfaltu. Wtedy na serio przydały mi się techniki ćwiczone zimą na dużych placach jak zachowuje się samochód gdy wpada w poślizg i trzeba ratować kierunek loootu Katowałem to przez kilka lat i powiem szczerze, że właśnie ta świadomość uratowała mi życie.
PS; Jak wszyscy wiemy często o decyzjach na drodze decydują ułamki sek. pod wpływem drobnej chwili. Słoneczko, dobry kawałek muzy z radyjka i już odpływamy. I to dotyczy nas wszystkich, bo każdy z nas to ładunek emocji.
Dbajmy o ich poskramianie
Pozdr
Sh
Miałem kiedyś taką sytuację w trochę innych okolicznościach jadąc puszką. Zresztą wiele ich kiedyś było. Po jednej takiej mocniejszej , kiedy ktoś zajechał mi drogę w trakcie wyprzedzania - unikam takich manewrów. Było blisko czołowego : ja 110 koleś z Lexusa hamował ze 160 jak wyskoczył po zakręcie ( p@lant wyprzedzał tuż przed zakrętem i potem prosta ) Gdyby nie hamowanie na tzw. najazd na babę i cięcie ręcznym zbieraliby mnie z asfaltu. Wtedy na serio przydały mi się techniki ćwiczone zimą na dużych placach jak zachowuje się samochód gdy wpada w poślizg i trzeba ratować kierunek loootu Katowałem to przez kilka lat i powiem szczerze, że właśnie ta świadomość uratowała mi życie.
PS; Jak wszyscy wiemy często o decyzjach na drodze decydują ułamki sek. pod wpływem drobnej chwili. Słoneczko, dobry kawałek muzy z radyjka i już odpływamy. I to dotyczy nas wszystkich, bo każdy z nas to ładunek emocji.
Dbajmy o ich poskramianie
Pozdr
Sh
-
Shaft - Świeżak
- Posty: 397
- Dołączył(a): 23/6/2008, 10:49
Masz w 100% racje Shaft
W puszcze nawinalem juz cala mase km, ale to nie ma absolutnie nic wspolnego z jazda na 2oo IMHO jedyny wspolny mianownik w tej sytuacji jest taki, ze warto bylo pucha w zime latac na pusty plac (sam cwiczylem na starej gieldzie na Okeciu w Wawie ), a na motonogu cwiczyc rozne akrobacje
Smialo moge stwierdzic, ze nie raz moje "wyglupy zimowe" i tuziny pogietych felg stalowych zaprocentowaly pozniej na drodze publicznej uratowanym dupskiem
W puszcze nawinalem juz cala mase km, ale to nie ma absolutnie nic wspolnego z jazda na 2oo IMHO jedyny wspolny mianownik w tej sytuacji jest taki, ze warto bylo pucha w zime latac na pusty plac (sam cwiczylem na starej gieldzie na Okeciu w Wawie ), a na motonogu cwiczyc rozne akrobacje
Smialo moge stwierdzic, ze nie raz moje "wyglupy zimowe" i tuziny pogietych felg stalowych zaprocentowaly pozniej na drodze publicznej uratowanym dupskiem
Pozdrawiam,
4est
4est
-
4est - Świeżak
- Posty: 317
- Dołączył(a): 1/5/2007, 19:56
- Lokalizacja: Wawa
Pewnego pięknego dnia planowałem wyprowadzić na spacer wielkiego ruska.
Jeszcze dobrze nie zaczętą jazdę, zakończyłem we własnym garażu, lądując na ścianie wkomponowany miedzy miedzy zamrażarka, a regałem pełnym kiszonych ogórków.
Jakoś wyleciało mi z głowy ze to coś ma wsteczny bieg ! Jazda na wstecznym bez bocznego kosza bywa problematyczna...nie polecam
Dobrze ze silnik nie zdążył sie nagrzać, bo odgruzowywanie trwało dobre 5 minut...
Pozdrawiam
Jeszcze dobrze nie zaczętą jazdę, zakończyłem we własnym garażu, lądując na ścianie wkomponowany miedzy miedzy zamrażarka, a regałem pełnym kiszonych ogórków.
Jakoś wyleciało mi z głowy ze to coś ma wsteczny bieg ! Jazda na wstecznym bez bocznego kosza bywa problematyczna...nie polecam
Dobrze ze silnik nie zdążył sie nagrzać, bo odgruzowywanie trwało dobre 5 minut...
Pozdrawiam
-
lukatimon - Świeżak
- Posty: 14
- Dołączył(a): 15/11/2008, 16:19
- Lokalizacja: Wrocław
Więc tak moja pierwsza gleba była akurat w upragniony dzień dotarcia moto
Cały rozbawiony że nie muszę już uważać na zatarcie odkręciłem full manete przy wyjeździe z mojego osiedla.
Wyjeżdżałem z podporządkowanej i wyrzuciło mnie na środek ulicy. Najśmieszniejsze jest to, że nie było żadnego ruchu, lecz za wszelką cenę chciałem się zmieścić w swoim pasie i za bardzo się przechyliłem.
A że mam motorower a nie ganiawkę i jeszcze uczyłem się jeździć to zaliczyłem slide'a
Cały rozbawiony że nie muszę już uważać na zatarcie odkręciłem full manete przy wyjeździe z mojego osiedla.
Wyjeżdżałem z podporządkowanej i wyrzuciło mnie na środek ulicy. Najśmieszniejsze jest to, że nie było żadnego ruchu, lecz za wszelką cenę chciałem się zmieścić w swoim pasie i za bardzo się przechyliłem.
A że mam motorower a nie ganiawkę i jeszcze uczyłem się jeździć to zaliczyłem slide'a
-
Pałka - Świeżak
- Posty: 48
- Dołączył(a): 12/11/2008, 12:47
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości