Myślę, że za bardzo rozkładasz na czynniki pierwsze tę pozycję. Kolana do baku (mi łatwo powiedzieć, że jest to naturalne, bo jeżdżę konno a siodło to siodło, kucyk to kucyk
)to jest moim zdaniem kluczowe, ponieważ lwią część pracy wykonują biodra i balansowanie nimi (zwróć uwagę podczas robienia ósemek, skręt kierownicy to jedno, ale biodrami również wprowadzasz moto we właściwą pozycję. )
Dlatego też podczas pierwszej godziny miałam problem z utrzymaniem równowagi - cały ciężar ciała opierałam na kierownicy a że do tego ze strachu drżało mi wszystko co tylko mogło, efekt był taki, że nie byłam w stanie jechać prosto tylko zygzakiem jak pijany zając. Gdy w końcu instruktor krzyknął do mnie "konno" coś zaskoczyło - spięłam uda, kolana do baku, balans bardziej miednicą i biodrami, przestałam opierać się na kierownicy i poszło. Nie wiem, czy robię to poprawnie ale na tym etapie to działa w moim przypadku. Spróbuj też zacząć jeździć z jedną ręką na baku - instynktownie zaczną pracować nogi
Co do manetki - pierwszą i drugą godzinę przejeździłam na jedynce, podczas drugiej uczyłam się przyspieszania i płynnego zwalniania. Na końcu mojego placu manewrowego są kontenery - jak mi gość krzyknął, że mam teraz mocno i zdecydowanie odkręcić manetkę to zamiast się na tym skoncentrować, oczami wyobraźni widziałam, jak tuż po odkręceniu manetki, wjadę w te kontenery, i teraz jak myślisz, jaki był efekt? Ten sam co u Ciebie, odkąd tak mocno się spiąłeś - co odkręciłam manetkę to od razu ją zamykałam i tak w kółko przez kilka długości - tak mną zarzucało, że myślałam, że pogubię wszystkie plomby
Przez chwilę pomagało, gdy zamiast całą dłonią, odkręcałam manetkę tą powierzchnią między kciukiem a palcem wskazującym - ale to było złe i nie polecam, natomiast na tamten moment udawało mi się zapanować nad gazem.
Podczas piątej godziny położyłam dłoń trochę tak jakby bardziej wprzód, palce głębiej pod manetkę - pomyślałam sobie, że jak będę kładła od razu płasko, to po odkręceniu nadgarstek jest wygięty w moją stronę i w sposób w sumie nienaturalny dla siebie co oznacza, że szybko zacznie boleć i ręka znowu będzie wracać do wyjściowej pozycji, zamykając gaz. No więc tym razem tak ułożyłam dłoń, żeby to pierwsze odkręcenie manetki wyprostowało nadgarstek a dłoń była równolegle do jezdni. Pomogło. Dużo lepiej później operowało mi się manetką, przy przyspieszaniu do tego, by wskoczyć na drugi czy trzeci bieg. W moim przypadku większa kontrola nad manetką zaczęła się w chwili, gdy przestałam "opierać" się na kierownicy a bardziej zaczęłam angażować uda i biodra. Zobaczysz, że wtedy zaczniesz o wiele swobodniej manewrować dłonią bez strachu o wywrotkę.
Ale. Żeby nie było za różowo. Nadal zdarza mi się przygazować tak, że rwie mnie do tyłu. Nie fajne uczucie. Mało tego, uczyłam się znowu redukcji biegów i pojęcia nie mam co zrobiłam takiego, że mi motocykl zgasł przy prędkości 20km/h. Niby nic strasznego, podparłam się nogami, trochę mnie przechyliło, ale nie wywróciłam się. Nie mniej jednak niebezpieczne. To było raptem 20 km, co będzie jeśli wejdę na 40 / 50? lipa. Prawdopodobnie za długo zmieniałam bieg, obroty poleciały na łeb na szyję i weszłam na ich taką wysokość, że były za niskie względem prędkości i biegu i tyle.
Więc jakby to powiedzieć, nie ma letko
Nie kombinuj aż tak bardzo z pozycją - jak utrzymasz nogi przy baku, ciało samo narzuci Ci naturalną dla siebie pozycję, nie prostuj pleców, pochyl się lekko do kierownicy - wyobraź sobie jak jedziesz rowerem i musisz wjechać na krawężnik - co robisz? lekko pochylasz się w przód i unosisz dupkę
Odpuść rękom - lekko zgięte i tyle, nie wnikaj czy na boki czy bardziej do siebie, ma być naturalnie dla Ciebie na tyle, byś sprawnie poprowadził maszynę a zwłaszcza przez ew przeszkody.
Masz "Motocyklistę doskonałego"? Jeśli nie to kup, zapłaciłam za nią 40zł więc wydatek żaden a kopalnia wiedzy dla takich jak my. To książką, którą mi polecono tutaj na forum jakiś czas temu, na obrazkach przedstawia różne sytuacje. Niby nic ale w momencie, gdy jesteś wzrokowcem to czasem łatwiej polecenia instruktora "zobaczyć" na takim obrazku w tej książce.
ps. A po co myślisz o tych wpadkach w kontekście tragedii? Zmień to. Pomyśl o nich w kontekście sytuacji, która uczy - wiesz już na własnej skórze jak zachowuje się moto w takiej konkretnej sytuacji, co takiego zrobiłeś, że efekt był taki jaki był i co zatem trzeba zrobić, żeby tego uniknąć - myśl o tym w kontekście nauczki nie porażki. Porażką by było, gdybyś po zdanym egzaminie wykręcił taki numer, a nie teraz, gdy zajęcia są po to, byś te błędy popełniał i się na nich uczył
Go for it!