przez kapselleek » 1/7/2013, 20:28
Po przeczytaniu niektórych postów nóż się w kieszeni otwiera! Gdyby na ten samochód spadł samolot to też byłaby jego wina bo nie patrzył w lusterka? Jeśli to prawda że chłopak dostał ten motocykl na 16'te urodziny, to jego rodziców należy leczyć. Ukarani już są, gdyż czy może być coś gorszego niż strata dziecka? DZIECKA! Taniej byłoby kupić mu sporą działkę LSD by sobie "złotego strzała" spróbował. A i wygląd zwłok byłby z pewnością bardziej akceptowalny. Chłopak złamał wszystkie przepisy jakie mógł w danym momencie (sorry, kask miał). A rodzice mu to umożliwili. Niestety tak to teraz wygląda, że dziecku zastępuje się własny brak czasu i ochoty na zajmowanie się nim i uczenie świata zabawkami, mniej lub bardziej bezpiecznymi. A akurat R6, podobnie jak każdy sportowy motocykl z wyścigowym rodowodem, w rękach nastolatka jest jak brzytwa w rękach małpy.
A czy jechał 200, czy 100, nie ma znaczenia. Przede wszystkim w tym miejscu o ile się nie mylę nie powinien jechać więcej niż 50.
Przerażające są wypowiedzi młodych ludzi, twierdzących jak to oni i ich koledzy świetnie jeżdżą, lepiej niż niejeden doświadczony. A jeżdżą jeszcze tylko dlatego że mieli dotychczas dużo szczęścia, które to w każdej chwili może ich opuścić, a zacznie rządzić fizyka, której oszukać się nie da. A warto stosować w życiu prawa fizyki których uczyli w szkole (chyba że się na lekcjach nie uważało). Ale jeśli większość gawiedzi za podstawowy parametr motocykla uważa jego szybkość, to niestety trudno się spodziewać by większość zaczęła spoglądać na istotne elementy wpływające na bezpieczeństwo. Mamy dzięki takiemu spojrzeniu całą masę "królów prostej" na ponad stu konnych sprzętach, których na górskiej serpentynie objedzie każdy w miarę doświadczony kierowca 250'ki. Bo on wykorzysta każdego z posiadanych koni mechanicznych, a "posiadacz" potwora zaledwie kilka procent.
I później taki młody człowiek napatrzy się na "wyczyny" na drodze, nie zastanawiając się czy za tydzień ten wyczynowiec będzie jeszcze żył, wsiądzie na coś co w tym połączeniu stanowi rodzaj granatu który tylko czeka by mu wyciągnąć zawleczkę i mamy kolejne doniesienie o tragedii na drodze z udziałem motocyklisty.
Złamać obowiązujące prawo może się udawać wielokrotnie, ale prawa fizyki są na tyle sztywne, że bezlitośnie dają o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie. I nie trzeba ich gruntownie znać, wystarczy je szanować, a odpłacą się wieloma kilometrami bezpiecznego podróżowania na dwóch kółkach.
To byłem ja, 49 lat, ponad 180 tys km na motocyklach i jak dotąd żadnego złamania. Jedno szycie japy, z winy kierowcy samochodu, co stwierdzili sami spece z milicji (bo to w 1982 było).
A swoją drogą szkoda tych młodych chłopaków. Mogli w życiu jeszcze coś wartościowego zrobić, a tu ułamek sekundy i ...