Zobacz wątek - <i>[biblioteka]</i> Nowy egzamin na kat. A? Nie ma dramatu!
NAS Analytics TAG

[biblioteka] Nowy egzamin na kat. A? Nie ma dramatu!

Komentarze użytkowników
_________

Postprzez Komentatorzy » 8/6/2016, 21:08

Komentatorzy napisał(a):Witam.
Egzamin praktyczny jak najbardziej można zdać za pierwszym razem choć jest naprawdę trudny opisze jak to było w mim przypadku.Po zakupie mojego pierwszego "Motocykla 125" po dwóch miesiącach stwierdziłem że to nie to i zdecydowałem się na kurs kat a.Wybrałem szkołę jazdy a egzamin praktyczny zdałem juz po tygodniu od postanowienia o kursie.Naprawdę wystarczy(koniecznie) przeczytać dwa razy książkę którą dają szkoły jazdy i do tego testy które można wyszukać onilne a także z płyty która jest z książką i poćwiczyć solidnie i właśnie do tego czasu byłem bardzo zadowolony i optymistycznie podchodziłem do kursu. Pierwsze zwątpienie i myśli czy aby na pewno dobrze zrobiłem zapisując sie na kurs przyszło po pierwszych jazdach na placu,zwłaszcza slalom szybki i wolny (90% osób oblewa właśnie na tym) .Wreszcie po czterech tygodniach koniec jazd i czas na egzamin.Czekając parę dni na egzamin wykupiłem pięć lekcji na placu w innej szkole jazdy aby zobaczyć jak mi pójdzie na innym motocyklu i to był klucz do zwycięstwa.Motocykl zupełnie inaczej reagował na ruch kierownicy ale tez go wyczułem.Dzień egzaminu 1.Parkowanie bezbłędnie.2 Ósemka która w swojej szkole robiłem można powiedzieć z zamkniętymi oczami i jędną reką podczas czwartej ósemki najechałem na linie i powtórka zaliczona.4 Slalom wolny wyuczony miałem do perfekcji zaliczony.5 Slalom szybki, dla mnie najtrudniejszy
pierwszy przejazd 29 km i powtórka, drugi 30km i 3 przejazd 31 zaliczone. Reszta egzaminu to formalność ominięcie przeszkody ,podjazd,i hamowania. Miasto to najłatwiejsza część egzaminu chociaż jeżdziłem 45 min.Podsumowując jeżeli w trakcie kursu popełniasz błędy na placu w swojej szkole to nie ma sensu iść na egzamin tym bardziej że dochodzi stres lepiej i taniej wyjdzie dokupić kilka godzin jazdy i iść pewnie zdać.<br><hr>zadowolony<br>
Zrobiłem dokładnie tak jak autor powyższego komentarza, wykupując dodatkowe jazdy w innej szkole i zdałem dziś (czerwiec 2016) praktyczny na kat. A. Zgadzam się, że to klucz do sukcesu. A dodatkowo - w moim przypadku - 4x25 min pod rząd na placu w PORD i w dzień egzaminu i 3 godziny placu z godzinna przerwą przed egzaminem. Dzisiaj siedzę i cieszę się, że nie oszczędzałem kasy na dodatkowe godziny i na wynajęcie placu w PORDzie. Zamiast tego siedziałbym teraz czekając 3 tygodnie na kolejny termin, lżejszy 180 zeta za kolejne podejście.

"Odwdzięczając się" za cenne porady, dorzucam kilka od siebie: "wywiad środowiskowy" wśród kursantów-recydywistów oraz instruktorów potwierdził mi, że nawet najwięksi lokalni "szkolni" kozacy, jeżdżący 8-kę na 2 biegu z 1 ręką na kierownicy, oblewają właśnie na ósemce. Stres, sztywna góra, o 2 km/h szybszy motocykl egzaminacyjny na 1-szym biegu itd. Kultowe historie. Przejedziesz 8-kę (nota bene od marca br. rozdzieloną od wolnego slalomu na 2 osobne zadania) - twoje szanse rosną kilkukrotnie. A więc na dodatkowych godzinach w nowej szkole zacząłem ćwiczyć nie całą 8-kę, a objeżdżanie dalszego słupka, czyli pierwszy nawrót. Wjazd w 8-kę, nawrót wokół dalszego słupka i wyjazd (zamiast tłuczenie kolejnych 4 ósemek). Zatrzymanie, wjazd, objechanie dalszego słupka i wyjazd. I tak 500 razy. W efekcie na egzaminie przejechałem go "z zamkniętymi oczami", co dodało mi pewności siebie na zrobienie kolejnych ósemek. Przebrnijcie 8-kę, poczujecie się pewniej przed następnymi zadaniami i co ważne przy podparciu na wolnym slalomie nie trzeba już wracać na 8-kę, dlatego tak ważne jest dobrze ją przejechać. Wolny slalom - dla mnie najważniejsze były luźne ręce. Ścisnąć bak kolanami i luźna góra. Oczywiście lekki balans, ale 90% sukcesu dały mi ręce: płynne ruchy, bez szarpania i dobijania do ogranicznika. Trzeba o tym myśleć, wymusić to na sobie, bo na egzaminie jest spinka. Szybki slalom wjeżdżałem wolniej, ale szybko wychodziłem. Dzięki temu nie stresowałem się, że potrącę słupek. Oba przejazdy powyżej 30km/h. Ominięcie bez patrzenia na prędkościomierz: to dla mnie klucz, bo podczas rozpędzania nawet krótki rzut oka na zegar może zdekoncentrować i wybić z rytmu . Szybko dwójka i rura! Na pierwszym miałem 67km/h, drugi już spokojniej :)) Pozostałe zadania nie maja prawa sprawić trudności. Trzeba zrobić wszystko by wydostać się z placu. Miasto to sama już przyjemność :))) Pozdrawiam i życzę powodzenia!<br><hr>do-przodu
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35


Postprzez xxx_xxx » 24/6/2016, 18:53

Witam. 2 razy nie powiodło mi się w Opolu (na Yamaha XJ6).

Za pierwszym razem stres, zupełnie zapomniałem co robić z ciałem i moto jakby takie powolne (odpadłem już na ósemce). OK, było minęło.
Za to egzaminator spoko, dał mi drugą próbę, mogłem po placu jechać w swoim kasku.

Drugie podejście. Stresu mniej. Egzaminator burak. Nie mogłem mieć własnego kasku. Mimo że wiedziałem jaka będzie odpowiedź sztywniaka z białym kucem z tyłu głowy, zapytałem czy mogę sobie zrobić rundkę po placu, aby się rozgrzać, wyczuć moto. No tak, po co mam się rozgrzewać i zapoznawać z charakterystyką moto.
To jak rzut piłką do kosza, masz 1000 rzutów, ale jak ten pierwszy będzie nie udany, to możesz iść do pracy, zarabiać na kolejną szansę.

Zrobiłem ósemkę, balans ciała pomagał bardzo. W trakcie jazdy spojrzałem na licznik, bo też coś powoli się toczyłem, było 8km/h. Na kursie obroty były większe, czyli prędkość 11km/h. Teraz slalom wolny, bramka o ile pamiętam 3 i wjazd na pachołek. Koniec.

Co o tym wszystkim sądzę nie napiszę, bo cenzura mi "wypika".
xxx_xxx
Świeżak
 
Posty: 1
Dołączył(a): 24/6/2016, 18:22


Postprzez Komentatorzy » 1/7/2016, 12:44

Komentatorzy napisał(a):Witam.
Egzamin praktyczny jak najbardziej można zdać za pierwszym razem choć jest naprawdę trudny opisze jak to było w mim przypadku.Po zakupie mojego pierwszego "Motocykla 125" po dwóch miesiącach stwierdziłem że to nie to i zdecydowałem się na kurs kat a.Wybrałem szkołę jazdy a egzamin praktyczny zdałem juz po tygodniu od postanowienia o kursie.Naprawdę wystarczy(koniecznie) przeczytać dwa razy książkę którą dają szkoły jazdy i do tego testy które można wyszukać onilne a także z płyty która jest z książką i poćwiczyć solidnie i właśnie do tego czasu byłem bardzo zadowolony i optymistycznie podchodziłem do kursu. Pierwsze zwątpienie i myśli czy aby na pewno dobrze zrobiłem zapisując sie na kurs przyszło po pierwszych jazdach na placu,zwłaszcza slalom szybki i wolny (90% osób oblewa właśnie na tym) .Wreszcie po czterech tygodniach koniec jazd i czas na egzamin.Czekając parę dni na egzamin wykupiłem pięć lekcji na placu w innej szkole jazdy aby zobaczyć jak mi pójdzie na innym motocyklu i to był klucz do zwycięstwa.Motocykl zupełnie inaczej reagował na ruch kierownicy ale tez go wyczułem.Dzień egzaminu 1.Parkowanie bezbłędnie.2 Ósemka która w swojej szkole robiłem można powiedzieć z zamkniętymi oczami i jędną reką podczas czwartej ósemki najechałem na linie i powtórka zaliczona.4 Slalom wolny wyuczony miałem do perfekcji zaliczony.5 Slalom szybki, dla mnie najtrudniejszy
pierwszy przejazd 29 km i powtórka, drugi 30km i 3 przejazd 31 zaliczone. Reszta egzaminu to formalność ominięcie przeszkody ,podjazd,i hamowania. Miasto to najłatwiejsza część egzaminu chociaż jeżdziłem 45 min.Podsumowując jeżeli w trakcie kursu popełniasz błędy na placu w swojej szkole to nie ma sensu iść na egzamin tym bardziej że dochodzi stres lepiej i taniej wyjdzie dokupić kilka godzin jazdy i iść pewnie zdać.<br><hr>zadowolony<br>
Komentatorzy napisał(a):Zrobiłem dokładnie tak jak autor powyższego komentarza, wykupując dodatkowe jazdy w innej szkole i zdałem dziś (czerwiec 2016) praktyczny na kat. A. Zgadzam się, że to klucz do sukcesu. A dodatkowo - w moim przypadku - 4x25 min pod rząd na placu w PORD i w dzień egzaminu i 3 godziny placu z godzinna przerwą przed egzaminem. Dzisiaj siedzę i cieszę się, że nie oszczędzałem kasy na dodatkowe godziny i na wynajęcie placu w PORDzie. Zamiast tego siedziałbym teraz czekając 3 tygodnie na kolejny termin, lżejszy 180 zeta za kolejne podejście.

"Odwdzięczając się" za cenne porady, dorzucam kilka od siebie: "wywiad środowiskowy" wśród kursantów-recydywistów oraz instruktorów potwierdził mi, że nawet najwięksi lokalni "szkolni" kozacy, jeżdżący 8-kę na 2 biegu z 1 ręką na kierownicy, oblewają właśnie na ósemce. Stres, sztywna góra, o 2 km/h szybszy motocykl egzaminacyjny na 1-szym biegu itd. Kultowe historie. Przejedziesz 8-kę (nota bene od marca br. rozdzieloną od wolnego slalomu na 2 osobne zadania) - twoje szanse rosną kilkukrotnie. A więc na dodatkowych godzinach w nowej szkole zacząłem ćwiczyć nie całą 8-kę, a objeżdżanie dalszego słupka, czyli pierwszy nawrót. Wjazd w 8-kę, nawrót wokół dalszego słupka i wyjazd (zamiast tłuczenie kolejnych 4 ósemek). Zatrzymanie, wjazd, objechanie dalszego słupka i wyjazd. I tak 500 razy. W efekcie na egzaminie przejechałem go "z zamkniętymi oczami", co dodało mi pewności siebie na zrobienie kolejnych ósemek. Przebrnijcie 8-kę, poczujecie się pewniej przed następnymi zadaniami i co ważne przy podparciu na wolnym slalomie nie trzeba już wracać na 8-kę, dlatego tak ważne jest dobrze ją przejechać. Wolny slalom - dla mnie najważniejsze były luźne ręce. Ścisnąć bak kolanami i luźna góra. Oczywiście lekki balans, ale 90% sukcesu dały mi ręce: płynne ruchy, bez szarpania i dobijania do ogranicznika. Trzeba o tym myśleć, wymusić to na sobie, bo na egzaminie jest spinka. Szybki slalom wjeżdżałem wolniej, ale szybko wychodziłem. Dzięki temu nie stresowałem się, że potrącę słupek. Oba przejazdy powyżej 30km/h. Ominięcie bez patrzenia na prędkościomierz: to dla mnie klucz, bo podczas rozpędzania nawet krótki rzut oka na zegar może zdekoncentrować i wybić z rytmu . Szybko dwójka i rura! Na pierwszym miałem 67km/h, drugi już spokojniej :)) Pozostałe zadania nie maja prawa sprawić trudności. Trzeba zrobić wszystko by wydostać się z placu. Miasto to sama już przyjemność :))) Pozdrawiam i życzę powodzenia!<br><hr>do-przodu<br>
Ja dzisiaj swój pierwszy egzamin na kat. A2 ukończyłem z wynikiem negatywnym. Razem ze mną reszta zdających (4 osoby). Wszyscy polegliśmy już na ósemce. Do tej pory nie wiem dlaczego motocykl - Honda CB500 tak "wyrwał". Na kursie prawa jazdy spokojnie robiłem 8 na sprzęgiełku. Natomiast dzisiaj na egzaminie rzeczywiście zdawało mi się (chyba) że moto jedzie z prędkością o 2 km/h większą. Za nic nie mogłem go opanować. Od razu po ominięciu pierwszego pachołka najechałem na linię. Do tej pory nie wiem co zrobiłem źle , nie wiem dlaczego wydawało mi się że jadę szybciej. <br><hr>Blah blah
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 31/7/2016, 17:36

Komentatorzy napisał(a):Egzamin w zasadzie trudny nie jest. Za wyjatkiem tego, że nie zdałem dzisiaj (pierwsze podejście).
Na moto (XJ6) wsiadłem po raz pierwszy w życiu na kursie. Przejeździłem rzetelnie plac. Nie robiłem błędów - wolny slalom z ósemkami, szybki i pozostałe elementy powtarzałem do wyrzygania. Na 2 godziny placu na kursie, nie potrąciłem pachołka, nie podparłem się nogą, odwracałem łeb przed każdym skrętem. Żadnego błędu. Dzisiaj zgubiła mnie pewność siebie, że już dobrze jeżdżę (przynajmniej plac). Spaliłem się już na ósemce. Podparłem się w obu przejazdach. Moto takie samo jak na kursie, jednak nie mogłem na nim równowagi utrzymać. Co prawda lało jak cholera, ale przecież trzeba jeździć w każdych warunkach. Zresztą kilka placów na kursie robiłem też w deszczu. Jak już zakończyłem, to powiedział, że i tak by mi nie zaliczył
Nie mam odpowiedzi na to dlaczego nie zdałem. Nie zgodzę się z tym, że jak ktoś jeździ moto, to zda. Dzisiaj ze mną oblało (plac) dwóch, którzy przyjechali na swoich moto - skręconych na A2 XJ6. Oni mieli wyczute te motory.
Spaliłem się na egzaminie i tyle.
Teraz ochłonę na urlopie, dobiorę trochę godzin i znów na egzamin.<br><hr>stanlast<br>
Komentatorzy napisał(a):Panowie powodzenia !!! Ja mam już to za sobą zdałem za 3 razem. Za Trzecim bez dodatkowych godzin na żywca i ogień na placu. Jeździłem wcześniej na swoim motocyklu i to naprawdę daję praktykę ale dziś przy zmianie przepisów i stawkach mandatów nie polecam :) Jedna zasada nie poddawać się jak oblejecie i od razu do kasy na ponowny. LwG<br><hr>BosY<br>
Komentatorzy napisał(a):Zdałem praktykę za pierwszym razem wczoraj. Kurs robiłem w 2012 roku czyli plac po staremu. Przed egzaminem wykupiłem 4 h na placu nowym przed egzaminem, i niech ktoś mi powie że nowe egzaminy na A są ciężkie aż tak iż to istna katorga itp..Albo ucieczki żeby zdać do Łomży itp. zdawałem na Odlewniczej w W-wie. Więc to nie nowe egzaminy są ciężkie ale strach przed nowym i trzeba być totalnym gamoniem żeby tego nie zdać. <br><hr>Dejv<br>
Komentatorzy napisał(a):Jakim trzeba być gamoniem, żeby musieć wykupować 4h na placu przed egzaminem. Byłbyś gościem, to zdałbyś z marszu, a slalom szybki zrobiłbyś na jednym kole. Ale jesteś gamoniem, więc nie było ci to dane. Następnym razem, gdy wyzwiesz kogoś od gamoni, popatrz w lustro.<br><hr>Zazwyczaj_nieomylny<br>
Weź pod uwagę człowieku stres podczas egzaminu , który sam przychodzi nie proszony co do niektórych ja zdaję na nowych zasadach i jest mi ciężko bo podchodzę już 3 raz na kat.A . Na placu w szkółce też wszystko robię bezproblemowo.<br><hr>dosia
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 4/8/2016, 21:52

17 lipca pierwszy raz w zyciu wsiadlem na moto i 3 sierpnia zdalem za pierwszym razem praktyczny :))<br><hr>figofuyhhhhh
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 29/9/2016, 19:10

Egzamin na prawko kat. A jest niedopracowany w systemie oceny umiejętności. Część testowa na placu manewrowym dotyczy 6-ciu prób i niezależnie, w której próbie sprawności popełnisz błąd, skutkuje on przerwaniem egzaminu. W opisie wymienione są błędy, których nie można popełnić. To jest 100% przekroczeń ustaleń testowych! Wynika z tego, że wszystkie próby trzeba wykonać bezbłędnie. Nasuwa mi się refleksja, czy w Polsce jest ktoś, kto pisze bezbłędnie? lub np: każdy rzut osobisty do kosza wrzuca za każdym razem! To też są umiejętności człowieka podlegające ocenie.
Dlatego należy zastanowić się jakie kryteria oceny powinny być przyporządkowane każdej próbie testu! oraz jaki wynik jest wystarczający do osiągnięcia pozytywnego wyniku części egzaminu na placu manewrowym.
Brak właściwego systemu oceny umiejętności egzaminowanego jest niezgodny z prawami człowieka dotyczącymi rzetelnego i przejrzystego przeprowadzania egzaminów państwowych w rzeczypospolitej!
WM.<br><hr>Waldemar Maciesza
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez paulus77 » 2/10/2016, 13:47

Kilka słów na temat egzaminu od świeżego jeszcze "absolwenta".
Zdałem za drugim podejściem - Warszawa / Odlewnicza.
Moto - Yamaha MT-07
Podczas pierwszego razu dałem ciała na szybkim slalomie. Egzaminator pokazał 29 km/h podczas pierwszej próby i poprosił o nieco dynamiczniejszy przejazd. W tym miejscu "spaliłem się" trochę i w drugim pojechałem 38 km/h i zabrakło mi już miejsca w ostatniej bramce. Potrącenie słupka i koniec pieśni. Egzaminator po tym fakcie stwierdził, że gdybym drugi raz pojechał tak jak za pierwszym, to nie miałby podstawy aby mi tego manewru nie zaliczyć...
Za drugim podejściem robiłem wszystko aby opanować emocje i plac poza powtórzeniem "testu łosia" (nie sprawdziłem wzrokowo czy można rozpocząć manewr - czyli po ludzku "nie obejrzałem się" - dodatkowo po pytaniu egzaminatora "czego nie zrobiłem?" - przyznałem się bezbłędnie ;) oraz powtórką górki (wykonałem podjazd zanim egzaminator zdążył przejść z końca slalomu :)) - poszedł dobrze. Wyjazdu na miasto trochę się obawiałem, ponieważ nigdy nie jeździłem w tych okolicach na moto, robiłem tylko jakiś przejazd za egzaminowanymi autem i oglądałem trasę na yt. Nie popełniłem jednak jakichś błędów, które by mnie dyskwalifikowały i tym razem egzamin został zaliczony pozytywnie.
Moje sugestie - przede wszystkim szkoła jazdy, która uczy techniki jazdy i zasad bezpieczeństwa. Moje wcześniejsze doświadczenia na 125 ccm, którym jeździłem ponad rok (odkąd było to możliwe na kat B) - mogłem sobie "wsadzić w buty" i szybko o nich zapomnieć.
Wszystkim kandydatom na kat. A - życzę zatem owocnego szkolenia i naprawdę jak największego opanowania stresu, ponieważ może on zjeść nawet najlepiej przeszkolonego egzaminowanego.
Pozdrawiam
paulus77
Świeżak
 
Posty: 12
Dołączył(a): 26/2/2007, 16:44

Postprzez Komentatorzy » 10/11/2016, 00:50

Jak czytam tekst: Nowy egzamin na kat. A? Nie ma dramatu! to mnie krew zalewa. Sam zdawałem według nowych zasad i jeżdżę z A w kieszeni, ale wymagania minimalne - to ważne słowo MINIMALNE aby prowadzić motocykl są delikatnie to ujmując przesadzone Mnie na placu brakowało tylko zadania zrób wheelie, stopala i pal gumę. Kiedyś robiłem uprawnienia w aeroklubie na szybowiec i latałem. Dorobiłem się nawet diamentów do odznaki, ale w porównaniu z egzaminem na motocykle latanie to pikuś. Więc nie piszcie proszę że nie ma dramatu. Dramatu może nie ma, ale jest tragedia jeśli większość ludzi oblewa na placu manewrowym, a wyjazd na miasto traktuje jako relaksujące zakończenie egzaminu. <br><hr>człowiek z A
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Postprzez Komentatorzy » 29/12/2016, 01:05

Ja jestem zdania, że jak ktoś się na kursie przyłoży to egzamin nie jest straszny. Ja robiłem kurs w Moto Start i zdawałem tu na Odlewniczej. Egzaminy zdane za pierwszym razem więc nie jest to takie trudne. Najważniejsze to słuchać dobrych rad instruktora na kursie.<br><hr>Wielek
Komentatorzy
Mieszkaniec forum
 
Posty: 16771805
Dołączył(a): 27/10/2006, 12:35

Poprzednia strona


Powrót do Komentarze do artykułów na Ścigacz.pl



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości




na gr