Jak sprzedać motocykl?
Posty: 41
• Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
no by byłyby nici z deal'u...dałbym Ci powąchac spaliny co najwyżej
tak z powagą, to rzuciłem takie hasło oparte o stereotypy: jak ktoś z Tatą (z szacunkiem dla Taty) po moto jedzie to żaden z niego biker i pewnie to pierwszy moto, który kupuje, więc mowy nie ma o jeździe próbnej.
tak z powagą, to rzuciłem takie hasło oparte o stereotypy: jak ktoś z Tatą (z szacunkiem dla Taty) po moto jedzie to żaden z niego biker i pewnie to pierwszy moto, który kupuje, więc mowy nie ma o jeździe próbnej.
- slevee
- Świeżak
- Posty: 8
- Dołączył(a): 22/9/2010, 07:52
- Lokalizacja: warszawa
Jak ja sprzedawałem moto to napisałem konkretne wypracowanie na jego temat, opisałem każdą nawet najdrobniejszą ryskę bądź usterkę, wszystko opatrzyłem fotami w kosmicznej rozdzielczości i dodałem info, że nie ma hajsu - nie ma jazdy.
Może i trochę głupie uczucie brać od kogoś powiedzmy 10000 w łapę z jasnym przesłaniem, że "tak naprawdę to nie wiem czy mi zaraz nie spier*olisz z motocyklem", ale nie ma co się szczypać.
Jest to dobre, bo odsiewa 3/4 dupozawracaczy i innych, którzy chcą sobie polatać innym sprzętem.
W ten sposób pierwsza i jedyna osoba z ogłoszenia, która oglądała moje moto kupiła go po 20 minutach.
Jak ja szukałem to o dziwo nie miałem najmniejszych problemów z jazdą próbną bez wykładania hajsu - moim zdaniem istna głupota.
Ostatnia jazda próbna jaką robiłem wyglądała tak, że sam z siebie dałem typowi kopertę z pełną sumą za moto i poprosiłem o kluczyki - każdy był zadowolony a koperta została u niego
Może i trochę głupie uczucie brać od kogoś powiedzmy 10000 w łapę z jasnym przesłaniem, że "tak naprawdę to nie wiem czy mi zaraz nie spier*olisz z motocyklem", ale nie ma co się szczypać.
Jest to dobre, bo odsiewa 3/4 dupozawracaczy i innych, którzy chcą sobie polatać innym sprzętem.
W ten sposób pierwsza i jedyna osoba z ogłoszenia, która oglądała moje moto kupiła go po 20 minutach.
Jak ja szukałem to o dziwo nie miałem najmniejszych problemów z jazdą próbną bez wykładania hajsu - moim zdaniem istna głupota.
Ostatnia jazda próbna jaką robiłem wyglądała tak, że sam z siebie dałem typowi kopertę z pełną sumą za moto i poprosiłem o kluczyki - każdy był zadowolony a koperta została u niego
-
Vergon - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 3302
- Dołączył(a): 24/2/2010, 10:11
- Lokalizacja: Warszawa
slevee napisał(a):no by byłyby nici z deal'u...dałbym Ci powąchac spaliny co najwyżej
tak z powagą, to rzuciłem takie hasło oparte o stereotypy: jak ktoś z Tatą (z szacunkiem dla Taty) po moto jedzie to żaden z niego biker i pewnie to pierwszy moto, który kupuje, więc mowy nie ma o jeździe próbnej.
Ja nawet nie mam samochodu to musiałem jakoś dojechać nie
Honda CB 500 ----> Honda NX 650
-
motoftw - Stały bywalec
- Posty: 1179
- Dołączył(a): 5/8/2009, 19:25
chyba nie ma recepty na to, dziwny ten temat, wszystko zależy do człowieka, od sytuacji, nie ma idealnego rozwiązania wśród przeczytanych....
...ale nadal nie romumiem, temat z rodzaju "jak robić pranie"
a z drugiej strony fajnie że można się takich ciekawostek dowiedzieć
...ale nadal nie romumiem, temat z rodzaju "jak robić pranie"
a z drugiej strony fajnie że można się takich ciekawostek dowiedzieć
siódmy sezon
na GSX 750 F...i jeszcze nie znudził mi się
na GSX 750 F...i jeszcze nie znudził mi się
-
witoldjusz - Świeżak
- Posty: 202
- Dołączył(a): 4/5/2009, 09:52
- Lokalizacja: Warszawa
jazda jest niezbędna i obowiązkowa bez względu na szczegóły.
siódmy sezon
na GSX 750 F...i jeszcze nie znudził mi się
na GSX 750 F...i jeszcze nie znudził mi się
-
witoldjusz - Świeżak
- Posty: 202
- Dołączył(a): 4/5/2009, 09:52
- Lokalizacja: Warszawa
hmmm. Ja troszkę maszynek pusciłem w świat. Ogólnie to na starcie wypraszam:
- handlarzy którzy bez oglądania moto już się targują i przeliczają ile na nim zarobią
- Szpecjalistów mierzacych plastiki miernikami do lakieru (zdarzyło mi się )
- Pseudo szpecjalistów, którzy na oko wiedzą więcej niż ja
- Szczeniaków z oczopląsem biegających jak żyd po pustym sklepie
i kilka innych typów.
Bywam chamski więc jak zdarzy mi się któryś z opisanych a szczególnie pseudo specjalista który zanim się coś zapyta już mówi po ilu szlifach i co było robione (oczywiście chodzi mi o takich którzy się mylą) wtedy taki typ nieważne ile przejechał do mnie km to słyszy wiązankę na dowidzenia.
Jeśli chodzi o jazdę próbną to zależy od klienta i od moto jakie sprzedaje. Jeśli enduro to mało kiedy wymagam kasy jeśli plastik to cała kasa na rąsie i możemy rozmawiać.
Najbardziej utkwiły mi 2 sytuacje
1. Sprzedawałem yamahe fzr 1000. Wpada 2 typów. Ogólnie pojęcia mieli tyle żeby zapamiętać, gdzie jest przedni hebel a gdzie sprzęgło. Odpaliłem moto, mówie że nie odpalany i jak któryś zanim się nagrzeje pociągnie manete to od startu kop w pysk. Zrozumieli. Moto się nagrzało, widze coś tam dyskutują, ale ogólnie ku.....wa nie wiem czy rowerem chociaż któryś jechał kiedykolwiek w życiu. Podchodzą i jeden mówi że on się przeleci. Więc ja mówie kasiurka w łape i leć. On że kasiurka w banku itp. No i się przeleciał ......... samochodem do domu Moto zostało u mnie
2. sprzedawałem Yamahę XT przyjeżdża 3 typów, laweta te sprawy. Odpaliłem (zaj.....ste ma sprężanie i jak ktoś nie wprawiony to ciężko ją pyknąć za 1 raze, oczywiście kopniak). maszynka chodzi, ogólnie goście kumaci. Widziałem, że zainteresowani poważnie bo lawetką przyjechali więc mówie który chce śmiga zrobić. Każdy oczy wielkie a przyszly właściciel mówi panie ja wierze na słowo ale jeżdzic nie bede bo wielkie bydle i nie przywykłem
PS. Prawka nie wymagam bo sam sporo latałem moto zanim prawko zrobilem.
- handlarzy którzy bez oglądania moto już się targują i przeliczają ile na nim zarobią
- Szpecjalistów mierzacych plastiki miernikami do lakieru (zdarzyło mi się )
- Pseudo szpecjalistów, którzy na oko wiedzą więcej niż ja
- Szczeniaków z oczopląsem biegających jak żyd po pustym sklepie
i kilka innych typów.
Bywam chamski więc jak zdarzy mi się któryś z opisanych a szczególnie pseudo specjalista który zanim się coś zapyta już mówi po ilu szlifach i co było robione (oczywiście chodzi mi o takich którzy się mylą) wtedy taki typ nieważne ile przejechał do mnie km to słyszy wiązankę na dowidzenia.
Jeśli chodzi o jazdę próbną to zależy od klienta i od moto jakie sprzedaje. Jeśli enduro to mało kiedy wymagam kasy jeśli plastik to cała kasa na rąsie i możemy rozmawiać.
Najbardziej utkwiły mi 2 sytuacje
1. Sprzedawałem yamahe fzr 1000. Wpada 2 typów. Ogólnie pojęcia mieli tyle żeby zapamiętać, gdzie jest przedni hebel a gdzie sprzęgło. Odpaliłem moto, mówie że nie odpalany i jak któryś zanim się nagrzeje pociągnie manete to od startu kop w pysk. Zrozumieli. Moto się nagrzało, widze coś tam dyskutują, ale ogólnie ku.....wa nie wiem czy rowerem chociaż któryś jechał kiedykolwiek w życiu. Podchodzą i jeden mówi że on się przeleci. Więc ja mówie kasiurka w łape i leć. On że kasiurka w banku itp. No i się przeleciał ......... samochodem do domu Moto zostało u mnie
2. sprzedawałem Yamahę XT przyjeżdża 3 typów, laweta te sprawy. Odpaliłem (zaj.....ste ma sprężanie i jak ktoś nie wprawiony to ciężko ją pyknąć za 1 raze, oczywiście kopniak). maszynka chodzi, ogólnie goście kumaci. Widziałem, że zainteresowani poważnie bo lawetką przyjechali więc mówie który chce śmiga zrobić. Każdy oczy wielkie a przyszly właściciel mówi panie ja wierze na słowo ale jeżdzic nie bede bo wielkie bydle i nie przywykłem
PS. Prawka nie wymagam bo sam sporo latałem moto zanim prawko zrobilem.
Kawasaki Ninja ZX-10R 2006 rok
-
TroyaN1984 - Świeżak
- Posty: 279
- Dołączył(a): 16/5/2006, 09:23
- Lokalizacja: Elk/ Białystok
Ja przy sprzedaży Monstera miałem taką sytuację:
Przyjechał koleś który chciał kupić z kumplem ,,specjalistą". Obejrzeli moto powierzchownie, ja wyśpiewałem jak na spowiedzi wszystko co o nim wiedziałem. Nawet nie zaglądali pod siedzenie czy bak (otwierany na zawiasie). Kolega zrobił rundę a nowy właściciel tylko się przyglądał i Monster sprzedany.
Po 2tyg. koleś zadzwonił że Monster całkowicie skasowany
Przyjechał koleś który chciał kupić z kumplem ,,specjalistą". Obejrzeli moto powierzchownie, ja wyśpiewałem jak na spowiedzi wszystko co o nim wiedziałem. Nawet nie zaglądali pod siedzenie czy bak (otwierany na zawiasie). Kolega zrobił rundę a nowy właściciel tylko się przyglądał i Monster sprzedany.
Po 2tyg. koleś zadzwonił że Monster całkowicie skasowany
,,De gustibus non est disputandum"(Å‚ac.)-O gustach siÄ™ nie dyskutuje.
-
Landryss25 - VIP Åšcigacz.pl
- Posty: 6269
- Dołączył(a): 2/10/2007, 17:28
- Lokalizacja: Liw
no to nie fajnie ...
a do mnie przyjechało też dwóch po xjtę .
i przyjechali 500 km czymÅ› takim :
do tego w bagaju była butla z gazem , i do bagażnika wsadzali...
ledwo ledwo , totalnie na styk wszedł .
a do mnie przyjechało też dwóch po xjtę .
i przyjechali 500 km czymÅ› takim :
do tego w bagaju była butla z gazem , i do bagażnika wsadzali...
ledwo ledwo , totalnie na styk wszedł .
-
amahay - Stały bywalec
- Posty: 1090
- Dołączył(a): 25/3/2010, 16:08
- Lokalizacja: Wrocław
zycie jest brutalne i trzeba dbac o swoje.kasa pod zastaw i jakis podpis na papierze,dopiero wtedy dawaj kolesiowi moto.pomysl co bedzie gdyby nagle odwinal i wjechal w plot.moto kasacja,kolo oswaja sie z piachem,a ty co,pojdziesz do ojca lub jego matki zeby jeszcze zaplacili.slabo to widze.najpierw kasa potem przejazdzka.
wreszcie jakis madry post a nie ciagle pierwsze moto erłan.
wreszcie jakis madry post a nie ciagle pierwsze moto erłan.
- fz6
- Świeżak
- Posty: 389
- Dołączył(a): 30/6/2010, 23:40
Z zycia wziete:
Kumpel sprzedawał swoją mito 125,wsio ladnie pieknie,koles przyjechał sam..
Chciał jazde próbna,dał kumplowi portfel ze tam rzekomo ma dokumenty i kase na moto,kumpel stwierdził ze cham nie bedzie,w papierach mu grzebał nie bedzie,ale portfel trzymał.
Koles pojechał na jazde próbną,i nie wrocił.
Kumpel po jakims czasie zaglada do portfela,a tam w miejscu na kase byly pociete kartki z bloku,a tam gdzie sie trzyma np.dowód,to karton pociety w ładne prostokąty..
Na szczescie moto znalazło się 3tyg pozniej,w czesciach no ale sie znalazło..
Kumpel sprzedawał swoją mito 125,wsio ladnie pieknie,koles przyjechał sam..
Chciał jazde próbna,dał kumplowi portfel ze tam rzekomo ma dokumenty i kase na moto,kumpel stwierdził ze cham nie bedzie,w papierach mu grzebał nie bedzie,ale portfel trzymał.
Koles pojechał na jazde próbną,i nie wrocił.
Kumpel po jakims czasie zaglada do portfela,a tam w miejscu na kase byly pociete kartki z bloku,a tam gdzie sie trzyma np.dowód,to karton pociety w ładne prostokąty..
Na szczescie moto znalazło się 3tyg pozniej,w czesciach no ale sie znalazło..
-
Bartorex70 - Świeżak
- Posty: 98
- Dołączył(a): 23/10/2007, 09:45
- Lokalizacja: Kraków
umowa jak kupna sprzedazy,zmieniasz nazwe na jazde probna i,ze nie placi tylko daje zastaw za moto.dodajesz paragraf,ze wrazie szkody kasa przepada.poszukaj w necie moze cos takiego bedzie gotowe.jak masz na pismie to zawsze inaczej niz na gebe.bo tak nawet jak wezwie psiary to d.pa,jest dorosly podpisal,a jak nie bedzie pisma to moga ci zabrac kaske a ty go scigaj z powodztwa cywilnego.no to sa oczywiscie skrajne scenariusze i bardzo rzadkie,no,ale moze akurat trafic na ciebie.
- fz6
- Świeżak
- Posty: 389
- Dołączył(a): 30/6/2010, 23:40
Miałem kiedyś TZR 125 przyjechali chłopaki autem w kombi rozkrecili cały przód zapakowali i pojechali
sc33 FireBlade
-
JędrekZDW - Bywalec
- Posty: 958
- Dołączył(a): 29/5/2008, 11:19
- Lokalizacja: Zduńska Wola
Sam sprzedając motor gdy klient chce sie przejechać musi dać mi kase na łape. Malo było przypadków, że z jazdy nie wrócił? To samo jeżeli ja jade kupić motor licze sie z tym, że kasa bedzie potrzebna na jazde próbną.
Kiedyś przyjechał do mnie gość kupić VFR-ke. Przyjechał raz obejrzał, przyjechał drugi raz obejrzał i pojechał. Po paru dniach przyjechał z kolegą majstrem który sie na wszystkim znał:) dotykał motor, pieścił, zaglądał wszedzie taki oh i ah kozak. JEgo badanie trwało jakieś pół godziny i zaczeło mnie powoli denerwować.... po czym gość powiedział "ja tutaj nic nie widze, trzeba jechać do mechanika"....rece opadły. No ale fiał był taki, że gość go kupił bo była naprawde w zajebistym stanie.
Kiedyś przyjechał do mnie gość kupić VFR-ke. Przyjechał raz obejrzał, przyjechał drugi raz obejrzał i pojechał. Po paru dniach przyjechał z kolegą majstrem który sie na wszystkim znał:) dotykał motor, pieścił, zaglądał wszedzie taki oh i ah kozak. JEgo badanie trwało jakieś pół godziny i zaczeło mnie powoli denerwować.... po czym gość powiedział "ja tutaj nic nie widze, trzeba jechać do mechanika"....rece opadły. No ale fiał był taki, że gość go kupił bo była naprawde w zajebistym stanie.
ZX10r
- Husarr
- Świeżak
- Posty: 94
- Dołączył(a): 13/12/2009, 16:41
- Lokalizacja: Białystok
Posty: 41
• Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 55 gości