Argument mówiący o niechęci do inwalidztwa jakoś do mnie nie przemawia. Gość który ma własną rodzinę, Marek, z opisu dziennikarza jest osobnikiem rozsądnym, który uwielbia jeździć moto, ale nie chce być kaleką. Taki typ nie naraziłby swoich dzieci na uśmiercenie ich ojca przez babcię, która wyjeżdża z podporządkowanej. A przecież rozsądny człowiek takie ryzyko i wiele innych tępych zgonów, weźmie pod uwagę. Jeśli tak by się przestraszył po wypadku kolegi, jak to opisuje dziennikarz, zrezygnowałby z jazdy. Dla swojej rodziny.
Chęć wyzwolenia większej adrenaliny przez Jacka - ok, ale ta postać to już ewidentnie totalna bzdura. Wyobrażacie sobie kolesia - kozaka, który ma kasę, pragnie adrenaliny, trzyma się jak najdalej od "szaraków" bo uważa się za czarnego rumaka, a .... jeździ fazerem?
To chyba nie wymaga dalszego komentarza.
Jest jeszcze możliwość, że dziennikarz pomylił sobie motorki, bo o Marku pisze, że ma Haye.
A statystycznie realia wyglądają jak to wśród ludzi, dziennikarz też człowiek, też chce się wybić, być rozpoznawanym, zarobić więcej kasy. Wyścig szczurów jak wszędzie dookoła. W tym zawodzie popularność znaczy dużo i zawsze będzie wielu takich, którzy chwycą się czegokolwiek żeby choć trochę szerzej rozdmuchać swoje nazwisko. A skoro jest historia o ludziach, których nigdy w życiu nikt nie widział, czemu z tego nie skorzystać.