leff
talentu pedagogicznego to Ty nie masz
Moja droga początkująca. za każdym razem jak patrzymy w przeszłość myślimy sobie "kurde ale byłem głupi" i to ciągle się nie zmienia, do niektórych spraw i rzeczy trzeba dorosnąć, innych trzeba doświadczyć żeby zrozumieć...
1. to że nie będziesz jeździć jak wariat nie znaczy że kombi Ci się nie przyda, tym bardziej, że dziewczęta już raczej nie rosną tak szybko i mając 17 lat możesz zaryzykować kombi na lata. Parkingówa też boli.
2. mając ciuchy motocyklowe, niekoniecznie kombinezon jesteś dobrze chroniona, część już masz, po szlifach zostają brzydkie blizny.
3. motocykl zawsze zdążysz zmienić na większy/szybszy. Na wszystkim można się zabić, tyle że na rzeczach szybszych zdecydowanie łatwiej.
4. zdecydowanie najfajniejszym dla Ciebie motocyklem byłaby Honda MSX 125 tylko kosztuje prawie 2 razy tyle co masz.
z innych pozycji, każda 125 w czterosuwie. Yamaha YBR 125, Honda CBF 125 czy jeśli koniecznie sporty to Honda CBR 125.
Pamiętaj, że to tylko na początek, potem sobie zmienisz kategorię na A2 i zmienisz też sprzęt na szybszy, a po 2 sezonach na 125 przesiadając się na 500 będziesz już coś wiedzieć na temat jazdy na motocyklu i jest szansa, że po przesiadce będziesz potrafiła lepiej ogarniać motocykl klasy 500 i jeździć szybciej, pewniej, lepiej technicznie niż niejeden chłoptaś na 600.
Nie traktuj 125 jak kary ale jako okazję, szansę do wyrobienia sobie nawyków, techniki, wtedy przesiadając się na 500 motocykle zaoferują Ci możliwości aby dalej się rozwijać i od razu czerpać przyjemność a nie walczyć z motocyklem o przeżycie. Poza tym nie znam chłopaka, który nie obejrzy się za dziewczyną w kombinezonie na motocyklu
Ja zaczynałem od simsona S51, potem jeździłem WSK 125 (wiejski sprzęt kaskaderski), potem suzuki Gladius, dzisiaj jeżdżę Hondą Hornet i jeszcze nie wsiadłem na stricte sportowy motocykl, bo się boję, że mnie zabije