przez bartexo » 2/5/2014, 17:59
Witam wszystkich. Zakupiłem właśnie Bandita 600 z 2002 roku. Motocykl kupiony od znajomego, stał 2 lata niejeżdżony w garażu i przestał palić. Przed tą długą przerwą działał normalnie więc wykluczam jakąś poważną usterkę silnika czy coś takiego, tym bardziej że motocykl jest z pewnych rąk. Myślałem że przyczyną niepalenia są zapchane gaźniki co mogło być normalne po takiej przerwie, ale po dokładnym przebadaniu motocykla okazało się że zepsuty jest moduł zapłonowy (brak iskry na wszystkich cylindrach). Kupiłem używany i motocykl odpalił ale nie chodził zbyt równo i krztusił sie. Zrobiłem szybkie czyszczenie gaźników czyli 10 tys obrotów i szmata we wlot powietrza. Po kilku próbach gaźniki sie przetkały i motocykl zaczął pracować normalnie. Wymieniłem olej, świece, wszystkie filtry i zacząłem jeździć. No i wyszedł kolejny problem, mianowicie motocykl nie ma kompletnie mocy w dolnym zakresie. Na początku myślałem że może trzeba go lepiej rozgrzać ale nic z tego. Po prostu chcąc przyspieszyć np z 3 tys obrotów gdy dodaje się gazu silnik wkręca się bardzo nierówno, dosłownie pierdzi, manetkę gazu można otworzyć na full i nie ma żadnej żwawej reakcji... I dopiero po osiągnięciu 5 tys obrotów motocykl wystrzela jak petarda, ale to dosłownie. Można sie nieźle przejechać bo dodając gaz nie ma praktycznie żadnej reakcji i nagle idealnie przy 5 tys obrotów silnik sie budzi. I tu moja prośba o jakieś porady. Czy to możliwe że ten nowy moduł też ma jakąś wadę? A może motocyklowi nie podpasowały nowe świece? Czy przyczyną może być lewe powietrze dostające się do silnika? Zauważyłem że jest problem z gumami przy gaźnikach tzn. niezbyt dobrze są naciągnięte i nie bardzo da się je przesunąć dalej i podejrzewam że może tamtędy dostawać się powietrze... Powiedzcie co o tym myślicie, będę wdzięczny.