Fazer jak i Bandit są fajnymi motocyklami. Fazer ma swoje dwa oblicza, w pierwszej połowie obrotomierza jest spokojny i potulny, w drugiej troszkę dziczeje, pokazując, że silnik ma sportowe korzenie. Bandit jest bardziej liniowy, moc przychodzi płynnie, jak odkręcisz przy 4krpm tak będzie liniowo, przewidywalnie, coraz mocniej ciągnął do samej góry, fazer działa ciut inaczej, odkręcasz mu na niskich obrotach, nic, nic, nic, wskazówka przekracza połowę obrotomierza i zaczyna się lawina koni mechanicznych, wszystko jest do opanowania, ale mi na początku robiło się przez to nie raz bardzo ciepło
. Co do wagi, bandit trochę wyraźniej daje do zrozumienia, że motocykl swoje waży, ale znowu dla mnie trochę stabilniej zachowuje się w zakrętach, i jest też trochę wygodniejszy
.
Do GSF-a i FZS-a dorzucił bym jeszcze Kawasaki ZR-7S i Hondę CBF600S, na ZR nie miałem okazji siedzieć, ale Hondę uważam za świetny sprzęt, nie jest może jakimś mocarzem, jest chyba najspokojniejszym motocyklem na jakim siedziałem, jest kompletnie bezawaryjny, ale jeździ się nim po prostu wygodnie i przyjemnie, jest spokojny, przewidywalny i poprawny aż do bólu. Ma regulowaną wysokość kanapy, tak samo można regulować sobie wysokość szyby w półowiewce, co też daje pewien komfort, jest po prostu fajny
.
Raz motór byl chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł pan doktor "Co jest motóreczku?"
"Ach lagi mam krzywe i ogon złamany
i wgniotkę na baku i przód rozje..ny"