Witam
Motocykl kupiłem przed "zimą" odpalał i chodził ładnie ale obroty jałowa za wysokie. Czasem był problem z odpaleniem ale na kable z samochodu problem znikał. Niedawno wyciągnąłem go z garażu i zdziwienie - nie odpala za nic w świecie. Poczyściłem wszystkie kostki, fajki świec itp - zaczął odpalać na dotyk. Jeden dzień, drugi. Pojechałem do pracy. I tutaj kilka sytuacja:
1. Chciałem odpalić go po pracy po 22 (zimno) nic, nie zapalił
2. Przyjechałem kolejnego dnia koło 11 - odpalił na dotyk
3. Około 13:10 tego samego dnia zagadał ładnie
4. Kolejnego dnia około 24 - nie zapalił
5. Przez kolejne dwa dni nie chciał zapalać tylko bardzo mocno strzelał (nie wiem czy w wydech, czy w gaźniki - wiem, ze huk był niezły)
6. Potem spróbowałem odpalić na kable - jedno małe pyknięcie w wydech i załapał
Dodam, że zawsze jak odpalił to nie było żadnego problemu. Obroty jałowe trzyma, nie dusi się, nie przerywa - ideał motocykla
Nie mam pojęcia co to może być a rozbieranie całego silnika mi się nie widzi. Może ma ktoś pomysł gdzie szukać rozwiązania?
Pozdrawiam