Vertige napisał(a):Autorowu polecam by po prostu wsiadł na każdy motocykl, który sobie upatrzył, zaufał sobie i kupił ten, który mu się najbardziej spodoba.
Nie, co jak co, motocyklowi można ufać, żonie, dziewczynie, ale w sprawie dwóch kółek akurat sobie powinno się ufać najmniej, gdybym sam sobie ufał, tak jak mówisz, to sercem kupił bym kilofazera a nie "biedną" 600-kę
.
Kiedyś, ktoś mi powiedział coś takiego:
"Jeżeli zaczniesz ufać samemu sobie, zaczniesz jeździć odważniej, zaczniesz przeceniać swoje możliwości i niezaprzeczalnie zaczniesz popełniać głupie błędy, a później może zaczniesz chodzić."
Nie mówię, że nie wolno sobie ufać, chociaż lepiej czerpać z czyjegoś doświadczenia, niż popełniać drugi raz te same błędy, ale wsiadając do jakiegokolwiek pojazdu, nie powinno się ufać sobie, co za tym idzie swoim umiejętnościom, bo w najgorszym momencie może się okazać, że ich właśnie zabraknie.
Tak samo w wyborze pierwszego motocykla, na początku, spoko, każdy myśli, że ogarnie nawet sportowego litra, pomimo, że wielu doświadczonych wie i ostrzega czym to pachnie, później życie weryfikuje, niestety najczęściej z tej ciemniejszej strony.
Raz motór byl chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł pan doktor "Co jest motóreczku?"
"Ach lagi mam krzywe i ogon złamany
i wgniotkę na baku i przód rozje..ny"