Do wspólnych wypadów nadają się większe turystyki albo choppery, nigdy w życiu sporty.
jak się nie umie to się nie jeździ!
Ja z narzeczoną w tamtym roku strzeliłem 10.000km na Zx6r
z czego 1500km po krętych górach, które są do takiej jazdy najgorsze.
I co? i jeździ się świetnie, wiadomo początki były trudne, bo zarówno ja zaczynałem przygodę z większymi maszynami i do tego od razu praktycznie jazda z plecaczkiem. Ale po kilkuset kilometrach było ok. Teraz nawet do nawracania często nie karzę schodzić plecaczkowi, kwestia wyczucia maszyny, przede wszystkim pewności i można robić ciasne 8-mki z pasażerem.
Teraz nie odczuwam żadnej różnicy w jeździe z plecaczkiem czy bez, oprócz osiągów które lecą na łeb na szyje ;p
Ostatnio jeździliśmy w 6-ciu, z czego ja jako jedyny na zx6r z plecakiem. Na zakrętach wyprzedzałem kolegę który jeździ 3 lata na ścigu (ja zaczynam 2-gi rok), z czego ja na Ninjy 108konnej a on na Cbr 600rr (nie pamiętam dokładnie ale coś koło 130km). A w grupie nie odstawałem czy to miasto czy zakręty a sprzęty mieli dobre bo i Hayabusa i R1, zx6r 636, ogólnie same ścigi
Morał z tego taki że jak jest kumaty plecaczek to i jazda jest przyjemna, czy to sport czy enduro czy chopper.
Fakt że czasami mój pleczaczek dostawał zj**ke za wiercenie się w korkach, to jest nieprzyjemne dla kierowcy