przez Komentatorzy » 17/6/2013, 14:46
Jestem motocyklistą od...wielu lat, przejechalem kawalek Europy..praktycznie całą. I zgadzam sie z autorem tego tekstu. Kiedyś, jako widz stojący obok myslalem ze to jest cos, ze gdy nadejdzie taki dzien ..to ja tez chce aby ryczaly silniki na moim pogrzebie...
Myslalem tak do momentu, gdzie pojechalem na taki pogrzeb syna kolegi. Bylem samochodem, (motocykl na przegladzie) przywitalem sie ze znajomymi...a reszta, hmm. No wlasnie, czesc ludzi to pasjonaci oddani motocyklisci. Reszta niestety przyjechala zrobic show. Nie chodzilo o atmosfere..bo pogrzeby nie maja atmosfery...jest to smutne przezycie.
W owej grupie znalazl sie dyrygent, który dumnie dawal znaki do krecenia maneta do odciecia...machal i byl z tego dumny,ma wladze.....czuje sie wazny. Reszta,wasnie... taki opis bedzie pasowa ...kiedys spiewał Liroy taką pisenkę "Skaczcie do góry, jak jeb*** kangoory " To bylo jakies zoo. Pelno gówniarstwa, dumne ze maja publike z okolicznych okien, krecilo swoje maszyny do odciecia..nie wazny byl pogrzeb, zaplakana matka, która stracila swojego nastoletniego syna 3 dni temu na motocyklu (którego byla przeciwniczką ) Wazne jest show, i publika. Po nie wiem jakim czasie...dumny dyrygent przerwal pokaz...***, jakie to bylo żałosne...huk i smród pod kosciolem. to jest pożegnanie?? to jest cyrk i robienie szopki .
Nigdy nie chce brać w tym udzialu, nigdy nie chce pochowac tak mojego syna, ale chce mu przekazac moja pasje do motocykli.<br><hr>serwer