Motocykl do miasta i "tylko" 1.3l. Czasami nie pojmuję ludzi. W mieście to nawet CBR125 to aż nadto. Ale może zrzędzę (toruń też w rozsypce - a to most budują, a to tory kładą). Wiem że po mieście można jeździć też softailem ale powiedzcie, gdzie można tym wjechać oprócz toczenia się przed siebie. A takie 125ccm to stacji paliw nie potrzebuje odwiedzać.
Czekaj, ty masz przecież kosiarkę. Spoko, 125 odpada.
To jedziemy:
Mana, to oprócz mikstur o podobnej nazwie, także moto popularne w kraju nad ul. wiejską jak audi Q7 w Kambodży. Z lewej troszkę jak er6, z prawej jak jakiś dukat. Wydaje mi się że najbardziej cię jara automat. Zmartwię, ale nawet wśród ogarniętych w temacie mechaników, nowa konstrukcja skrzyni powieszonej na silniku piaggio to troszkę czarna magia (jeśli się posypie, a zrobi to na pewno). Z częściami jest różnie - niby są, ale daleko stąd.
Moja ocena w skali 1 do 10
DN-01 czyli słynne marzenie dziewczynek 150cm na obcasach. Wygląd jeszcze bardziej niebanalny. Ni to sport, ni to cruiser. Drogie jak jasny pieron. Tyle wiem, bo nigdy tym nie jeździłem, a w polsze widziałem tylko jedną sztukę - nadjechała z naprzeciwka i tyle ją widziałem.
Ale z samego pierwszego wrażenia, moja ocena to
I na koniec wnioski.
Z tego co piszesz, potrzeba ci moto z mocnym dołem. Coś jak SVka (ale to jest sprinter - do miasta średnio na jeża), mały bandzior (duży z resztą też) czy może w końcu mój zet (na ostatnim biegu można jechać 40km/h i 240km/h).
Ktoś ma jeszcze jakieś przemyślenia