Witam, mam dość poważny problem i prosze was o niezbędną pomoc, bo mi już brakuje sił i chęci
Opowiem wam wszystko od początku żebyście mieli pełny ogląd sytuacji:
Motocykl jeździł normalnie do czasu. Pewnego pięknego dnia poszedłem się przelecieć po mieście, odpalam motocykl, daję ssanie i czekam aż się zagrzeje. Zauważyłem że motocykl dość nienormalnie chodzi, jakby właśnie nie wszystkie cylindry pracowały, a wskazówka obrotomierza albo spoczywa na 0 albo czasem skacze po 6000. Ale nagle chwycił normalny dźwięk, wskazówka powędrowała do 2500, wyłączyłem ssanie i odjechałem, myśląc że to chwilowe, ale nie było. Motocykl po paru km zaczął znów przerywać na którymś albo którychś garach i strzelać w wydechu niemiłosiernie, stracił moc, gasł na światłach, dowlekłem się do znajomka. Odkręciliśmy bak, świece, wszystko ok, sprawdzamy iskrę, na dwóch nie ma, przekładamy je do drugiej cewki i dają iskrę (tak przy okazji ta "zła" cewka grzała się jak patelnia). Super, wymienię cewkę i po sprawie. Chciałem odpalić motocykl żeby się dowlec do domu, a tu kapa moto nie gada, no to na pych, zagadał ale zgasł, to znów i znów zgasł, a potem koniec, ani nie mruknął. Zostawiłem u kolegi, zamówiłem cewkę, po 2 dniach wróciłem z nową, założyłem i dokładnie ta sama sytuacja, motocykl nie gada a nowa cewka się grzeje i nie daje iskry, zamieniłem więc kable zasilające "dobrą" i "złą" cewkę i nagle ta zła stała się dobra, no i ta stara jak ją połączyliśmy pod dobre kable też działała. Super czyli instalacja, pogrzebię w kabelkach coś przylutuję i będzie hulać. TAKIEGO WAŁA. Zawiozłem do znj. elektryka (też motocyklista), a on do mnie po użyciu swojego magicznego miernika tu i tam mówi że wiązka jest w 100% sprawna i że niestety muszę kupić moduł, bo ten jest walnięty. Tu juz nie było tak różowo bo moduł to 450zł, ale czego się nie robi dla swojej Suki
. Po 2 dniach (tzn. dzisiaj) miałem "nowy" moduł w ręce i dostałem na niego tygodniową gwarancję
(do 7 września). Założyłem z elektrykiem i jest połowa sukcesu, moto zapaliło, ale na 2 gary
. 2 godziny kombinowaliśmy z kablami, fajkami, podpięciem cewek, byłem załamany że to nie koniec, ale nagle zaryczał na wszystkich 4 tylko trzymał wysokie obroty 3k, a jak spadł poniżej to gasł, ale elektryk powiedział że tylko regulacja gaźników więc pół biedy, bo i tak prędzej czy później musiałbym to zrobić. Wyleciałem od elektryka, przegoniłem go z 4km i hulał aż miło, wróciłem, podokręcaliśmy osłonki i inne pierdoły, no i wracam do domu z bananem na twarzy, niestety nie długo, po paruset metrach znów strzelił parę razy z wydechu i przerywały 2 albo 1 gar, krzyczałem do niego żeby mi tego nie robił ale nie posłuchał, mało tego odpuściłem gaz dojeżdżając do skrzyżowania i pwwwww, motór zgasł, żeby było ciekawiej, od poprzednich prób odpalania kiedy grzebaliśmy z elektrykiem, padło aku i moto już nie chciało wgl zagadać. Łapię jakiegoś ziomka żeby mnie popchnął, i cyk motocykl odpalił, ale znów na 2 gary, stwierdziłem że nie chcę ryzykować i dzwonię po kolegę z przyczepką (zresztą i tak moto zgasło znów), wyciągam telefon i co? nie tylko w Bandicie padł akumulator
BOMBA... Więc jestem na jakimś zadupiu, motocykl i komórka nie żyje. Obok skład materiałów budowlanych "Dzień dobry motocykl mi się zepsuł, mógłbym zostawić go do jutra u was na składzie....Jaasne nie ma problemu", no i z buta do domu. Jutro z rana jadę z kumplem po martwą Zuzię i będę kombinował, jak nic nie pomoże to prawdopodobnie zawiozę ją do specjalistycznego serwisu który mnie wyciśnie z kasy jak pryszcza, no ale co zrobię jak się nie uda.
PRZYWALIŁEM KONKRETNĄ HISTORYJKĄ, ALE BŁAGAM NIE ZNIECHĘCAJCIE SIĘ I POMÓŻCIE ZDESPEROWANEMU KOLEDZE, CO TO MOŻE BYĆ???
Z góry dzięki..
i pozdrawiam
PS: Jak znam życie to walnę w niego kupę kasy i nic nie pomoże, a na końcu wymienię jakiś pier... kabelek za 5zł i wszystko będzie hulać
i właśnie tego chcę uniknąć.