Witam wszystkich, na początku miał to być post w temacie "Co na pierwszy motocykl? Co wybrać? Co sądzicie o....?" ale tak się rozpisałem, że założyłem nowy temat.
Jeżeli nie chce Ci się czytać całego tekstu zjedź na dół i przeczytaj to co pogrubionym drukiem.
No więc o co chodzi? Zrobiłem prawko kat. B (mam 19 lat jakby co), jeżdżę moim zdaniem dobrze, bez świrowania, zajeżdżania silnika itd. Póki co własnego auta nie mam ale lada dzień dostanę kilkunastoletnią Corsę, żeby żal nie było jak ją rozwalę. Tyle że jazda samochodem w ogóle nie dostarcza mi przyjemności. Zasypiam za tą kierownicą (nie dosłownie, ale się nudzę). Wkurza mnie, że ciężko się manewruje, trzeba się trzymać sztywno drogi, nie wiem jak to napisać ale po prostu jadąc autem czuję się ociężały. Nie chodzi mi tutaj o to żeby jechać 120km w mieście i wyprzedzać wszystkich jak p**ebany tylko żeby odczuwać radość z jazdy, poczuć trochę swobody. No więc pomyślałem o motocyklu.
Tyle tylko, że nie mam tu żadnego doświadczenia. Nie mam prawa jazdy A ani A1, nigdy, ale to NIGDY nie jechałem nawet skuterem, a i nie mam żadnego znajomego który mógłby mi dać się czymś przejechać, wszyscy tylko samochody. Kompletnie nie wiem jak wygląda jazda na motorze: naprawdę jest aż tak ciężko jak niektórzy twierdzą? Mógłbym pójść na prawo jazdy A i sam się przekonać, ale w promieniu 30km mam tylko jedną szkołę nauki jazdy na motocyklu (mieszkam na kompletnym zadupiu), ale życzą sobie z góry płacić całość, a ja kasą nie sram. No więc chciałem się zapytać czy to w ogóle dobry pomysł? Nie jest za późno żebym zaczął się uczyć jeździć? Czy ktoś kto nigdy nawet durnym motorowerem nie jechał da radę jakoś to ogarnąć żeby po zrobieniu prawka kupić sobie coś, czym da się po ludzku przejechać te 50km dziennie?
Jeżeli tak to za jakim motocyklem powinienem się rozglądać? W ciągu ostatnich dwóch lat zarobiłem na wakacjach 5000zł, rodzice może mi dorzucą 1-2k, więc
chciałbym coś do 6-7 tysięcy. Myślałem, że kupiłbym sobie coś o pojemności 250ccm, ale są bardzo drogie. Dodatkowo nie stać mnie na to żeby co roku zmieniać pojazd: jak już kupię to chciałbym żeby starczył mi na 4-5 lat. Chciałbym coś co choć trochę wybacza błędy, na czym nie aż tak łatwo się zabić. Szarżować na pewno na początku nie będę choćbym nie wiem co kupił. Coś co jest dobre do nauki, ale czym będę też mógł normalnie dojechać do uczelni czy pracy ale też na dłuższe dystanse (300km będę miał ze studiów do domu). Jeżeli dłuższe dystanse odpadają to trudno, Corsą będę do domu wracał. No i coś czego nie będę musiał wymieniać na jakiś lepszy sprzęt po roku bo nie będzie mi już wystarczał.
I tu pytanie-bomba: czy jakbym się uparł to dałbym radę nauczyć się jeździć na jakiejś sportowej 600-tce lub 500-tce? Nie są drogie, za 6-7k można znaleźć coś dobrego, na pewno starczyłby mi na długo tylko czy początkujący się na tym nie zabije? Najbardziej pociągają mnie motory właśnie z tej kategorii, zawsze o takim marzyłem ale myślałem, że mi przejdzie jak zrobię prawko na samochód. Nie przeszło. Co mam robić?
WIELKIE dzięki za każdą pomoc i sorry jeśli pomyliłem działy czy coś takiego.