przez Komentatorzy » 3/4/2012, 13:25
Boczo, sorry, ale farmazony opowiadasz. Musisz przyznać, że na przestrzeni ostatnich kilku, dajmy na to pięciu, lat zmieniło się bardzo wiele. In plus, oczywiście. Świadomość społeczna jest coraz większa, nas przybywa. Teraz praktycznie większość ludzi ma w rodzinie, choćby dalekiej, kogoś, kto jeździ. W 2007 roku przejechanie, w miarę sprawnie, między samochodami w korku było dramatem i walką o życie. Teraz, dzięki uprzejmosci ogromnej większości kierowców, poruszamy się tak sprawnie, że mi nie skacze już ciśnienie, gdy ktoś na siłę mnie nie chce puścić lub po prostu, zwyczajnie po ludzku, nie widzi. Nigdy nie spotkałem się też z reakcją "dwaca, wariat, bezbożnik, czy szatański pomiot". Jeśli swoim przybyciem gdzieś wzbudzam jakieś reakcje, to zawsze pozytywne. Czy to jak zapalałem 1 sierpnia znicz pod pomnikiem Małego Powstańca, gdzie zaczepiło mnie kilku prawdziwych powstańców i opowiadali jak to po wojnie jeździli Sokołami, czy przy placu zabaw, gdzie musze poświęcić kilka minut na sesje foto dla dzieciaków. Wszędzie. Nawet jak wpadnę do sklepu osiedlowego w kasku. Same pozytywy uśmiechy i szacunek. Natomiast to, że najbardziej jaskrawi z nas są pożywką dla mass-mediów...trudno. Takie jest nasze brzemie, jednak impaktu na moją codzienność i motocyklową rzeczywistość nie widzę żadnego. Mam tylko jedno pytanie: czy Ty naprawdę sądzisz, że motocykliści biorą udział w akcjach, które tak licznie wymieniłeś, jedynie dla polepszenia PRu? Naprawdę? Ja robię to dla siebie, z czystego egoizmu. Lepiej się czuję pomagając tym chorym dzieciakom z Centrum Zdrowia Dziecka, czy umilając choć jeden dzień ponurej egzystencji dzieciaków w domach dziecka. Robię to dla siebie, tylko i wyłącznie.<br><hr>Kuba