przez kozlos » 9/12/2011, 18:34
Tak czytam Wasze wypowiedzi i sie nad czyms zastanawiam.
Stanowczo odradzacie wszystkim sportowe 600stki. Ile wg. Was trzeba nawinac km (pytam osoby doswiadczone w jezdzie, a nie te co nawinely 2 tys km i pozjadaly wszystkie rozumy)
abyscie nie odradzali komus R6 czy w tej samej pojemnosci CBR i innych sportow??
Zapewne odpowiecie " Nie ma granicy, wszystko zalezy od osobistych predyspozycji do prowadzenia jednosladu" - bingo. Tylko teraz wg. mnie te opinie wykluczaja siebie na wzajem.
Bo jeden moze opanowac motocykl po przejechaniu 2 tys km na 50cc, a drugi po nawinieciu 5k km na gs 500 moze pierwszego dnia sie rozbic. Piszac "opanowac" - mam na mysli, poruszac sie na tyle sprawnie, by nie doprowadzic do wypadku (nie mowie tu o winklowaniu, precyzyjnym i skutecznym hamowaniu etc).
Oczywiscie nie mam zamiaru wywolywac tutaj burzy, bron Boze. Pytam tylko dlatego, ze sam (pisalem o tym w innym temacie) przymierzam sie do kupna R6.
W tym sezonie nawinalem 11tys km na FZ6, wczesniej jakies grosze na Hornecie, kiedys na maxi - skuterze. 50cc nie licze.
I takze uwazacie, ze nie powinienem jeszcze wsiadac na sportowa 600?? Owszem, zdaje sobie sprawe, ze to inny styl/poziom jazdy (jezdzilem troszke na sportach - niezbyt duzo, jednak jakies 1-2k km nawinalem). Jednak od poczatku mojej przygody z motocyklami chcialem zasiasc na wlasnym sporcie. Kierowalem sie rozumem jak tylko moglem, dlatego na pierwsze moto wybralem inny typ jednosladow. Nie mam zamiaru nawijac 100k km na nakedzie by zasiasc na R6. Kupie, pojezdze - nie spodoba mi sie - odpuszcze.
Uwaznie slucham waszych rad wierzac, ze opieraja sie nie tylko na wiedzy teoretycznej, ale takze na doswiadczeniu/praktyce.
Jesli ktos przymierza sie na krytyke mojej wypowiedzi to prosze bardzo, jednak niech to bedzie konstruktywna krytyka.