Jak wyżej pisałam, zrobiłam kurs w
High; nadal "sikam z zachwytu". Po mieście jeździłam przede wszystkim z Konradem, trochę też z Jarkiem; miałam też do czynienia z Panem Zbigniewem. W każdym przypadku na bieżąco omawiane były moje błędy i sytuacje ogólne: jak się zachować gdy bla-bla, co robić gdy bla-bla. Jestem strasznie dociekliwa i piekielnie nie znam się na mechanice ani fizyce, w związku z czym zadawałam masę "noobowych" pytań. Na każde dostawałam maksymalnie wyczerpującą odpowiedź i przekazywano mi ją w taki sposób, abym mogła ją zrozumieć i przyswoić (nie żebym jakoś wybitnie głupia była, tylko brak podstawowej wiedzy z zakresu mechaniki i fizyki utrudnia zrozumienie pewnych zagadnień).
Pan Zbigniew miał ze mną kilka zajęć na placu; spokoju i cierpliwości można mu pozazdrościć.
Z Konradem wyjeździłam sporo, jak i na placu tak i w ruchu ulicznym. Jako, że nie miałam jeszcze nawet prawka B ani nie jeździłam rowerem, to jadąc po drogach miałam ciągle śmierć w oczach. Pewnie dlatego najbardziej zapadły mi w pamięć ponaglenia Konrada "gaz-gaz-gaz!", które były przerażające, bo wydawało mi się, że zasuwam z prędkością światła, a jednak uzasadnione, bo tak na prawdę wlokłam się jak geriatryk na rolkach.
Z Jarkiem moje jazdy można śmiało nazwać plażą, bo już jakieś minimum umiałam. Jadąc przed oczami miałam jezdnię i inne auta, a nie przelatujące życie. Koncentrowałam się już nie na tym, aby nie zabić siebie i innych, ale na technice i strategii jazdy.
To są moje subiektywne odczucia, ale to, co ważne dla Ciebie to
obiektywne stwierdzenia takie jak:
1. Każdy z instruktorów ze mną
pracował; nigdy nie miałam wrażenia, że zostawiono mnie samopas albo, że komuś się po prostu nie chce. Co więcej, jak mi coś nie wychodziło, to ćwiczenia były odpowiednio modyfikowane abym mogła stopniowo dobrze je wykonać (tu zwłaszcza cierpliwością i inwencją wykazał się Konrad ćwicząc ze mną ciasne zawracanie).
2. Zdarzyło się kilka razy, że zajęcia zostały przedłużone abym zdążyła przejechać się wszystkimi trasami egzaminacyjnymi (wtedy byłam ostatnią kursantką dnia, więc była taka możliwość).
3. Na bieżąco była łączność z instruktorem i ta łączność była wykorzystywana non-stop. Plus tego jest taki, że mogłam pytać o każde pojawiające się na bieżąco pytanie i omawiać każdą sytuację. Minus taki, że musiałam uważać z przeklinaniem - normalnie burczałabym sobie pod nosem, a tak musiałam ograniczyć się do przeklinania w myślach (zwłaszcza na początku to było ok. 85% tego, co się działo w mojej przerażonej głowie).
PodsumowujÄ…c,
z czystym sumieniem polecam. Trochę czasu oszczędzałam na prawko i absolutnie nie żałuję, że cały fundusz "prawkowy" poszedł; uważam, że dobrze wydałam każdą złotówkę i gdybym miała jeszcze raz wybierać szkołę, to znowu oddałabym te pieniądze i dojeżdżałabym te 1,5h na koniec świata aby szkolić się u nich.
Zwłaszcza, że częściowo mam porównanie do zajęć prowadzonych w jednej ze szkół na os. Przyjaźni (wykupiłam jazdę. nie będę się rozpisywać dlaczego jestem na "nie", bo jedna jazda to w sumie za mało aby generalizować).
To by było na tyle