Ja na miejscu kolegi najpierw dobrze bym się przygotował (w sensie dobra gadkę) i poszedł do sklepo-warsztatu z fakturą, i udał się bezpośrednio do menedżera/właściciela - ale nie kierownika-majstra. Wówczas na spokojnie pogadać, przedstawić stan faktyczny, czyli, że cylinder inny, że uszczelka diametralnie inna(co na oko łatwo zauważyć), a później przy rozbieraniu okazało się zupełnie coś innego i że na badaniu mechanoskopijnym udowodnić ten fakt jest bez problemu, za poza tym tak się po prostu nie robi z klientem, zwłaszcza który zostawia ponad 800zł, że abstrahując od przepisów prawa konsumenckiego, jest to zwykłe oszustwo - tak na chłopski rozum.
Na 90% właściciel warsztatu pójdzie po rozum do głowy.
Miałem podobnie z laptopem, który był składakiem(compal), a ja w sklepie wybierałem tylko części i dostałem fakturę nie na konkretny model, tylko na poszczególne części. Po około 4 miesiącach od zakupu zorientowałem się, że dysk twardy, jaki sobie zamówiłem (Samsung 250GB 7200rpm), jest tez Samsungiem, też 250GB, tylko, że obroty...5400, a rynkowo cena takiego dysku to około 120zł mniej.
Poszedłem rozgoryczony(żeby nie pisać wkur...) ale na w miarę spokojnie wytłumaczyłem w czym rzecz to jeszcze mnie przepraszali. Oczywiście z początku coś próbowali kombinować, że późno, że to trzeba było sprawdzić przy odbiorze itp., ale nie można dać się omamić, wina leży po ich stronie, zatem prawda nas wyzwoli!
Co innego, gdy właściciel zacznie iść w zaparte...wówczas przyjąłbym taktykę grożąco-informującą. Tzn., Poinformować o poinformowaniu rzecznika praw konsumentów i wytoczeniu powództwa cywilnego oraz pogrozić wystosowaniem szeroko zakrojonej kampanii "reklamowej" o fachowym wykonaniu robót przez ten zakład.