No to w końcu się stało. Miałem dziś całkiem ładnego dzwona.
Ogólnie to koleś jadący z naprzeciwka postanowił sobie skręcić w lewo. Szkoda tylko że akurat wtedy tamtędy jechałem.
Dostałem pod kątem bardziej z boku, trochę z przodu. Wylądowałem na chodniku obok, zobaczyłem że koleś odjeżdża z piskiem opon, poderwałem się do biegu, ale prawa noga nie zadziałała i upadłem
Nie zrażając się wstałem ponownie i chwiejąc się pobiegłem dalej, żeby odczytać tablice (koleś kręcił w krzyżówkę i go nie widziałem). Kiedy chciałem spojrzeć zdałem sobie sprawę z tego że okulary się przesunęły (bardzo rzadko jeżdżę w okularach, mimo to każdy z moich 2 poważniejszych wypadków miałem w okularach) ustawiłem, ale koleś znikną już za wzniesieniem. Cały czas kląłem szpetnie i wyzywałem go od idiotów.
Prawa noga była stłuczona poza tym nie czułem żadnych obrażeń.
Oberwało przednie zawieszenie, lampa, czasza leżała obok, zegary wisiały smutnie, obie boczne owiewki, lusterka, kierunki, ostra wgniotka na ramie z prawej strony, wydech oparł się o koło, lewe sety się urwały, wahacz oberwał. z lewego dekla poszedł olej, rozerwało na strzępy ten gruby przewód prowadzący płyn chłodniczy, chłodnica jest uszkodzona, kolektory zmasakrowane, bak ostro pogięty.
Przeczuwając że policja wiele nie poradzi, wziąłem ojca (ja nie byłem w stanie prowadzić) i ruszyliśmy na poszukiwania
Pojeździliśmy po lasach (koleś miał rozwaloną chłodnicę i tracił olej), wracamy, jest już ciemno ale widzimy że po polach jedzie jakaś terenówka, przyjrzeliśmy się, okazało się że ciągnie jakiś samochód bez świateł. Pojechaliśmy za nimi. Okazuje się że to ten. Telefon na policję (oczywiście o natychmiastowym odbieraniu telefonu można zapomnieć, sygnały szły i szły) podałem numery rejestracyjne sprawcy, z jakiegoś podwórka wyjeżdża inny samochód włącza awaryjne i blokuje nam przejazd
Tamci uciekają, Ojciec się przestraszył i postanowił że zawracamy (w sumie słusznie) i przetniemy im drogę, tym czasem oni się gdzieś rozpłynęli. Przy drodze stał jakiś samochód, w środku jakaś wystraszona na śmierć laska
Po długiej chwili przyjechały dwa patrole, jedni pojechali od już ustalonego właściciela auta. Drudzy zajęli się szukaniem samochodu.
Jak najlepiej rozegrać sprawę z ubezpieczeniem w takiej sytuacji?
Foty:
Znaczek VW
(otwórz link)
Uploaded with ImageShack.us
(otwórz link)
To też odpadło z VW
(otwórz link)
Uploaded with ImageShack.us
(otwórz link)
Miejsce wypadku:
(otwórz link)
Uploaded with ImageShack.us
(otwórz link)
Dżiksar:
(otwórz link)
Uploaded with ImageShack.us
(otwórz link)
(otwórz link)
Uploaded with ImageShack.us
(otwórz link)