przez alkopoligama » 9/9/2010, 16:07
Witam,
piszę po to żeby przestrzec niektórych przed pewną sytuacją. Jaką? Zaraz wyjaśnię.
Ok. miesiąca temu zakupiłem 50-siątkę, tzw. "piździka", w mieście oddalonym o ok. 250km od mojego miejsca zamieszkania. W papierach zapisane miał dwóch współwłaścicieli - Pana x i jego syna (niepełnoletniego), który użytkował motocykl. Papiery ok, motór ok - podpisujemy umowę (dodam że sam jestem niepełnoletni) i każdy rozchodzi się w swoją stronę. Jak najszybciej pospieszułem do US, aby opłacić PCC-3. Pojeździłem chwilę na starych blachach, po czym stwierdziłem, że pora rejestrować maszynę w WK w moim mieście. Rejestrował mój rodzic, bo jak wiadomo, jako niepełnoletni obywatel, nie mogę "działać" w urzędach.
W WK wszystko z początku było OK. Pani przejrzała dokumenty (stary dowód, blachy, umowa kupna - sprzedaży, potwierdzenie opłaty PCC). Lecz nagle pani zauważyła, że współwłaściciel jest niepełnoletni. Ktoś spyta co z tego? Przecież drugi jest. A to, że w nasze prawo mówi, że sprzedający (właściciele, nieważne jedna, czy dwie osoby) musi być pełnoletni. W takim razie nie mogę zarejestrować pojazdu, umowa jest nieważna i mam za kilka miesięcy, kiedy drugi współwł. skończy te 18, pojechać do niego, sporządzić nową umowę, z nową datą i na razie mogę jeździć na starych blachach. Myślę, no kurde, dobra jakoś to przeżyje. I kiedy już wychodziłem, pani zawołała mnie, że jeszcze sprawdzi w tym ich systemie (nie pamiętam jak się nazywa), jaki jest wogóle status tego motocykla. I tu się robi kaszana bo - tamtejszy urząd przyjął wniosek o wyrejestrowanie pojazdu (czyli mieli w du*ie, to że jeden ze współwł. jest niepeł.). Czyli tam jest wyrejestrowany, a ja, bogu ducha winny, tutaj nie mogę go zarestrować. Do tego, nie mogę nim jeździć, bo jest wyrejestrowany.
Dałem z rodzicem pani z urzędu nr tel., bo mówiła, że musi w tej sprawie zasięgnąć rady u radcy prawnego.
Więc uważajcie, może niektórzy w sytuacji jak moja, mieli to szczęście, że urzędnik był pobłażliwy. Ja niestety go nie miałem. Pani powiedziała, że sprawa może się nawet skończyć w sądzie.
Teraz czekam tylko na telefon.
Pozdrawiam