Witam, to moj pierwszy post na forum, ktore od pewnego czasu namietnie obserwuje
Mam dla was pytanie, z ktorym mecze sie juz troche czasu sam i potrzebuje waszej opinii...
Jestem swiezo po prawku (za 3. razem, tym razem bezblednie manewry i miasto), marze o moto i czytajac wszystko co mi wpadlo w rece, napalilem sie na GS 500. Cel kupna - dojazd do pracy, weekendowy wypad za miasto.
Niedawno mialem okazje sie przejechac SV 600 (2000-2003r.) i... polozylem go (za mocno wcisnalem przedni hamulec na zwirze).
Poszlo troche plastiku, troche pogieta kierownica i lag(i) oraz zarysowana obudowa silnika. Mam teraz wybor albo kupic ten motor i wyremontowac pod siebie albo go naprawic dla wlasciciela i kupic cos innego. Jezeli go kupie, to rysy na silniku i urwany plastik pewnie mi nie przeszkodza cieszyc sie z motoru, w innym wypadku bede musial naprawic wszystko.
I teraz mam dylemat - czy 600tka to nie za duzo jak na pierwszy sprzet? Pewnie bedzie mnie korcilo odkrecanie gazu i nie wiem czy ciagle jezdzenie na 2-3 biegu przez pierwsze kilka m-cy (sezon?) ma sens i czy bede umial sie powstrzymac.
Wiec jak sadzicie? Mozna kupic SV 600 i do niego "dorosnac" (i zaoszczedzic na naprawie z plastikiem i obudowa silnika), czy tez lepiej wziac tego GS 500 mimo wszystko i pojezdzic nim conajmniej 1-2 sezony?
Ewentualnie 600tke mozna by jeszcze ograniczyc, prawda?
Mam 180 cm wzrostu, 92 kg wagi, 27 lat i spokojne usposobienie
Pozdrwiam, prosze o wyrozumialosc i wasze opinie