przez cichy » 6/5/2010, 08:31
Z mojej strony wygląda to o wiele lepiej niż u innych ponieważ,
Motocykl miałem przygotowany, nie poniosłem w związku z tym żadnych kosztów.
Badania lekarskie za które zapłaciłem są ważne do końca sezonu.
Logistycznie miałem jakieś 6km do toru, więc też żadne koszty.
Nawet gdyby całkiem odwołali zawody to nic by się nie stało.
Gorzej z tymi którzy zainwestowali duże pieniądze w logistykę, zatrudnili ludzi mechaników itd. Można było się zdenerwować.
Nie stać mnie Żeby jechać na wyścigi więcej jak dwa razy do roku, więc informacja o nie przydzielaniu punktów mnie nie zmartwiła, bo nie były mi potrzebne, gorzej to wyglądało w klasach mistrzowskich.
Większość po prostu po poniesieniu kosztów logistycznych stwierdziła, że wraca do domu, bo szkoda opon i czasu na wyścigi bez punktów.
Miałem jechać w czwartek (2 treningi płatne i kwalifikacje) i w piątek (kwalifikacje i wyścig) razem 5 razy na torze.
Pogoda była super, gorzej z motocyklem bo dymił i strasznie mu wali panewa na wale, ryzykowałem wpisowe bo mógł nie przeżyć pierwszego treningu.
Pierwszy trening miał być o 8:00 w czwartek.
Trochę się nie wyspałem, a oni zaliczyli delikatny poślizg bo o 8-smej dopiero zaczęli się schodzić wirażowi pod biuro.
Ostatecznie wyjechałem na to o 15-tej i miałem tylko jeden trening.
Było to trochę denerwujące bo zapłaciłem za 5 jazd, ale w piątek jechałem razem 4 razy więc ok, dostałe to za co zapłaciłem.
Co do toru, to narzekanie na nawierzchnię było trochę przesadzone, a po białych liniach można było przelatywać w pełnym złożeniu.
Niestety te krawężniki na szykanach wyglądały rzeczywiście groźnie.
Na szczęście nie miałem okazji się o tym przekonać.
Podczas wyścigu i tak się o tym nie myśli jedzie się po prostu najszybciej jak się da i już.
Żal mi tylko tych którzy mieli startować w całym sezonie, a teraz dwie kolejne rundy będą w gipsie.