przez onedeep69 » 24/7/2009, 10:26
Witam,
Jestem pierwszosezonowym władcą manetki, ale do konkretów..
Przedwczoraj miałem następującą sytuację:
Jechałem pierwszy raz z pasażerem na motocyklu Suzuki Bandit 600 S (99r.), już po kilku chwilach zauważyłem, że jednak z pasażerem jeździć nie będę, bo odbiera mi to przyjemność z jazdy. Dłuższa droga hamowania, przy każdym przyhamowaniu stukanie kaskami, no i masa... całość hamowania leci na kierowcę, już nie wspomnę o tym, jak na zakrętach się pasażer dziwnie prostuje, tymbardziej jak się jedzie z facetem, to niespecjalnie chce się skleić w jedno, żeby przyjemniej i bezpieczniej się jechało...
Wracając jednak do sedna sprawy, skrzyżowanie we wrocławiu, okolice Dubois, kręce w lewo i jade swoje 40 max. Nagle na czerwonym świetle wjeżdza KUR*A PANI, na rowerze, ale na pasach, z mojej strony automatycznie hamowanie awaryjne, koło tylnie stoi, na przednim hamulcu tak mocno, że mi się lagi skończyły i DZWON!
Pytanie, kto zawinił i najprawdopodobniej dlaczego ja? Jakie konsekwencje? Pani WJECHAŁA (zamiast przeprowadzić) rowerem i do tego na czerwonym świetle.
P.S.
Mimo, że oczywiście po zdarzeniu motor leżał, kilka rzeczy jest do zrobienia, nie wezwałem policji, dobrze?
A co do tej sytuacji, gdyby nie pasażer wyminąłbym babkę na pewno, a nawet na 80% zatrzymałbym maszynę..