Pasuje mi tu jedna opowiastka o dwóch zwierzątkach w lesie
Misio idzie do wiewórki pożyczyć mąkę. W drodze do sąsiadki powtarza sobie: " na pewno wiewórka nie pożyczy mi mąki, nie ma szans żeby mi pożyczyła, na pewno odmówi...." i tak się nakręca przez całą drogę, non stop. W końcu dotarł do domu wiewiórki i puka do drzwi. Wiewiórka otwiera mówiąc " Cześć misiu
", a na to miś:" A to wsadź sobie tę mąkę w d*** ", po czym obraca się i wraca do domu.
Drugie powiedzenie dla trochę starszych: Nie jesteśmy tym, kim myślimy że jesteśmy, ale tym, kim się stajemy gdy myślimy kim jesteśmy.
Uświadom sobie chłopie, że jeśli non stop myślisz o tym że będziesz miał wypadek, to podświadomie sam sobie ten wypadek przygotowujesz. Jak rzeczywiście dojdzie to groźnej sytuacji z zagrożeniem życia, nie będziesz miał czasu na myślenie. Twój mózg zdąży zadziałać tylko na najniższych poziomach jego funkcji. Decydować będzie instynkt i podswiadomość. Jeśli będziesz dużo trenował, instynktowne odruchy hamulca do oporu wyprzesz tym, czego się nauczyłeś. Tu masz przykład osobnika, który ma przed sobą jeszcze dużo treningu:
German Ghostrider
(otwórz link). Przypadkiem nie pomyśl sobie, że ten motocyklista ma coś wspólnego z ghostriderem.
Im więcej będziesz trenował, tym łatwiej w takich czy podobnych sytuacjach sobie poradzisz. Ale:
jeśli będziesz sobie powtarzał tak jak misio - " rozwalę się, na pewno będę miał wypadek.. itp itd", to możesz trenować nawet 25 godzin na dobę przez 10 lat non stop i na treningach gdzieś na placyku Rossi będzie Ci całował stopy w ramach wdzięczności że go tylu rzeczy nauczyłeś, a jak przyjdzie do takiej sytuacji poza treningiem, nie zrobisz absolutnie nic. Czemu? Z jednej prostej przyczyny: sam zaprogramowałeś swoją podświadomość na rezultat takiego zdarzenia. Jak rozum jest "odłączony", podświadomość przejmuje kontrolę, a ta łyka wszystko czym ją nakarmisz. Ma 100% zaufania do Ciebie, więcej niż najwierniejszy pies. I jeśli tak ją wyszkolisz, skieruje Ciebie idealnie w sam środeczek ciężarówki z naprzeciwka, jeśli tylko dasz jej władze w ręce.
Jeśli jednak z całych sił i wszystkich swoich pragnień chcesz żyć, jeździć na tym moto jak najdłużej, widzieć jak Twoje dzieci dorastają, dzielić się życiem z żoną czy robić cokolwiek co sprawia że chcesz rano wstać, w tej samej sytuacji może być 20 ciężarówek jadących na czołówkę, i wszystkie celujące specjalnie na Ciebie. Ty już dawno obsrasz się w portki i pożegnasz z życiem, dając własne stery Twojej podświadomości. Jeśli karmiłeś podświadomość słowami - chcę żyć, jeśli będzie cień szansy na ominięcie tych 20-tu ciężarówek, to z tego cienia podświadomość skorzysta. Co nie znaczy, że przeżyjesz.
Cała filozofia sprowadza się chyba do jednego pytania - Czy masz jaja żeby robić to co chcesz.
Ci którzy je mają, w momencie gdy srają w gacie z obawy o swoje życie osiągają najwyższy stopień wydolności organizmu, są w stanie zrobić rzeczy, o które w życiu by siebie nie podejrzewali, walczą do końca. Podobno jaja można wyćwiczyć, ale nie na siłowni. Chodzac tylko na siłownie, zostaniesz piękną primaballeriną, a przy realnym zagrożeniu zobaczysz że zamiast jaj masz wydmuszki.
Troska o siebie jest jak najbardziej wskazana, ale proponuję nie wynosić swojego ciała na miarę bóstwa. I tak po 2 miesiącach leżenia w piachu będziesz jedną wielką breją pokarmową dla wszelkiego rodzaju robactwa, którego masa w 1 człowieku - z relacji medyków sądowych wyciągających 2miesięczne zwłoki z grobu na potrzeby dochodzenia - to 15 - 20 kg. Białych, wijących się larw...
Jeżeli zatem masz jakiekolwiek wątpliwości, to uświadom sobie dobrze, że z życia nie wyjdziesz żywy
.
Bierz moto i rób co chciałbyś robić, póki masz jeszcze na to szanse. I najlepiej tak, żebyś to robił jak najdłużej.