A ja miałem ostatnio wątpliwą przyjemność stać na światłach obok jakiegoś łysego idioty w mercedesie. Przecisnąłem się między autami na "pole position" i stoję i czekam na zielone. Po prawej od mercedesa (stara E-klassa, ale z 5 litrowym silnikiem) drugie moto. No i zrobiło się zielone, to ja grzecznie ruszyłem (nie mam zwyczaju pałowania po mieście), kolega na moto także normalnie ruszył - tak jak ja (pisząc normalnie mam na myśli 1-dynkę do 60 km/h, potem dwójka i trójka przy 80 km/h i tak jadę). No i widzę jak ten idiota w mercu ciśnie w opór, żeby mnie i kolegę na moto wyprzedzić. Ja chłopa puściłem przodem (kij takim w ryj
) a kolega na moto trochę mocniej odkręcił. W efekcie, cham w mercedesie musiał zajechać mi drogę, żeby wyprzedzić drugi motocykl. Jednym słowem idiota - tym bardziej, że potem ledwie wyhamował przed następnymi światłami. Jedyne co zrobiłem, to popukałem się palcem w kask i pojechałem dalej... ale skąd w tych chamach bierze się to durne przeświadczenie, że MUSZĄ, po prostu MUSZĄ wyprzedzić motocykl? No idioci po prostu - to oni stwarzają zagrożenie. Bo zawsze znajdzie się motocyklista, który nie da się wyprzedzić. Gdybym ja tez dodał gazu, to ten typ zamiast 10 cm. przedemnie wjechał mi centralnie w bok a przy 80 km/h to już nie byłoby zabawne.