przez grzybol » 1/4/2009, 19:06
No i stało się, teraz należę do tych motocyklistów, którzy 'już leżeli'. Jeżdżę od miesiąca, nakulane niecałe 2 kkm, więc jeżdżę spokojnie. Co z tego, skoro przez skończonego debila, gówniarza na skuterze, nie udało mi się uniknąć gleby. Jechałem sobie dzisiaj przez miasto z prędkością 40 kmh, na czele kolumny jechały 2 jeb*ne skutery, które jechały obok siebie, tak że nikt nie mógł ich wyprzedzić. Skręciły w boczną uliczkę, tą samą co ja, jadą te 40 kmh, zaczynam ich wyprzedzać i nagle jeden z nich mi zajeżdża drogę. Miałem dosłownie kilka metrów, hebel do końca, blokada przodu i po chwili szlif. Moto uszkodziło również skuter tego gnoja. No i najlepsze, tłumaczenie skuterzysty - ja skręcałem w lewo i miałem migacz! Nie było tam żadnego skrzyżowania, po prostu postanowił sobie wjechać na chodnik. Niestety były to jego rejony, poza tym koleś z drugiego skuterka też mówił że był migacz i stałem się sprawcą kolizji :/ Moto lekko zeszlifowane z jednej strony, kask do wyrzucenia, spodnie do wyrzucenia a ja siedzę i zastanawiam się WTF?
Przyjechała karetka, wzięli mnie do szpitala na obserwację. Generalnie na szczęście nic mi się nie stało, jedynie trochę zdarta skóra na głowie (AGV suxx!) i bolący lewy nadgarstek. No i zdarta skóra na plecach między spodniami a kurtką, stwierdziłęm że jest tak ciepło że nie będę spinał :/ I tak dobrze że nie zrealizowałem innego swojego genialnego pomysłu, bo miałem zamiar jechać w dżinsach :] W szpitalu jeszcze przyjechały pały i już od wejścia gościu zgrywał jeb*nego szeryfa. Nie pytał jak to było, tylko od razu że spowodowałem kolizję, że przy wyprzedzaniu powinienem mieć taką prędkość żeby móc się od razu zatrzymać (co ten człowiek pie*doli, a co na autostradzie??), że nawet jeśli gościu nie miał włączonego migacza to i tak moja wina bo jeden jednoślad musi wyprzedzać drugi w obrębie jednego pasa! No i oczywiście maksymalny mandat, 500 zł, bo nie ma litości dla motocyklistów.
Jak spisał się strój:
- kask AGV GP Pro, uchronił głowę od urazów ale styropian poranił mi twarz i mam zdarty naskórek na połowie czoła :/ nie polecam
- spodnie textylne alpinestars st-5 drystar dziurawe i do wyrzucenia. Gdyby nie podpinka to już szorowałbym skórą. Ochraniacz kolana prawie cały się zjechał ale na szczęscie ochronił.
- kurtka skórzana alpinestars gp plus - spokojnie wytrzymała, jedynie kilka rys
- buty sidi vertigo - prawie nie ma śladu
- rękawice - nie ma śladu ale nie szorowałem rękami po asfalcie
I niech mi jeszcze ktoś powie, że tekstylia są tak samo wytrzymałe jak skóra, to wyśmieję go i zmieszam z błotem. Gdybym jechał o 10 kmh więcej, miałbym nogi pozdzierane aż miło.
A teraz najlepsze - szlifa miałem gdy jechałem do warsztatu na montaż gmoli, a w momencie gleby miałem 200m do warsztatu!!!
Teraz tylko zastanawiam się, czy wsiądę jeszcze na moto, taka gleba to prawdziwy wstrząs i wszystko się jebie, pewność siebie na drodze, miłość do motocykli. Ale nie ukrywam że ciągnie jeszcze do jednośladów. Zobaczę jak się sytuacja potoczy i przede wszystkim co będzie jutro, bo dziś jestem naćpany środkami przeciwbólowymi.