Lublin 2005 - Raptowny czeleńdż
Posty: 10
• Strona 1 z 1
Lublin 2005 - Raptowny czeleńdż
Zapraszamy na 3895. odcinek serialu "Foto-relacje Chelm-riders", gdzie zaprezentujemy Wam...
Dobra, koniec ****. Finish wakacji nieubłaganie każdemu z nam się zbliża i trzeba było coś wymyśleć, aby przez zimę było co wspominać.
Poniedziałek, 29.08.2005r., godzina 8:45 (czasu wschodnio-europejskiego) - w składzie: Zwierzak, Ariel, Lipa, Basrtas i ja, zbióka pod hotelem Kameną, a 15 min później odjazd do Lublina. Tylko jakim cudem wszystko miało pójść zgodnie z planem, skoro zawsze ktoś musi nawalić?
Ostatniego wieczoru przy cylindrze wystrzeliła Arielowi uszczelka, jednak facet stanął na wysokości zadania i rano zdrutował sprzęta, stawiając się kilka godzin po nas w Lublinie.
Rano zauważyłem u siebie zbyt niski poziom oleju, a i łańcucha zapomniałem podciągnąć z tego wszystkiego. Ustaliliśmy, że dogonię z Bartasem Lipę i Zwierzaka na trasie. Olej zalany do pełna, napęd podciągnęty i nasmarowany, niiby kłopoty już za nami, tylko, że niecałe 2-3km za Chełmem spotykamy wracającego Zwierza z Lipą. :~: Ten drugi tuman wjechał na kawałek jakiegoś żelastwa i rozszarpało oponę w kilku miejscach. Szybki lot do wulkanizacji i.... A teraz zapraszamy na reklamy. :biggrin:
Skubany przykładny motocyklista kleił nam tą gumę dobre 30 min, więc towarzystwo zaczęło się nudzić...
Po tym najdłuższym w mojej karierze pit-stop`ie udaliśmy się bezpośrednio do Lublina na...
"Zaczynamy Paniowie" - rzekł Zwierz, poczym dosiadł swojej Yamahy...
Następnie przyszła kolej na okrążenie zapoznawcze po torze i w efekcie trochę szybszych rundek.
Lipa się z irytował i zaczął szpanować jazdą z nogami na kierownicy.
W końcu przestał pajacować i dawał na kole po całej długości prostej toru.
Zwierz nie potrafił bezczynnie stać i patrzeć jak Lipa wgryza mu się w jego kadr... 8->
Po jakiś 3h pobytu na torze nareszcie wpadł nasz dawca zdrutowaną sr`ką i pokazał jak należy jeździć.
Nastała w końcu chwila zmęczenia, gdy operator kamery dosiadł swojej kozy i dla urozmaicenia fot polatał po winklach.
Po kilku okrążeniach przyszedł czas na konsultacje z naszym mechanikiem.
Kolejny zakręt za sobą i bucior przytarty...
Chłopaki nie zostawali w tyle i się przebudzili. Pierwszy zaczął jak zwykle Ariel, który łyknął pierwsze okrążenie na rozgrzanie opon...
Potem było już tylko dawanie i dawanie... :IDIOTA:
W połowie naszych jazd odwiedzili nas goście z Lublina: dość cichy koleś na r6 oraz fajna kobietka na gixxerze 600.
Specjalnie dla motodawców Tamull cyknął ich (a może głównie jej :biggrin: ) aparatem.
Laska nawet sobie nieźle radziła z gixxerem i zaliczyła kilka ładnych okrążeń.
Natomiast koleś od r6 jakoś za bardzo sięnie popisał, choć nerwowo to te kilkanaście metrów na gumie pociągnął.
Ich duet po jakimś czasie zabrałsięz toru, a ja wróciłem na swoje miejsce dalej kręcąc ujęcia do naszego filmu... Pod koniec sezonu sami ocenicie jak nam wyszło.
A reszta zabrała się za jazdę.
Chłopaki rozkręcili się naprawdęan dobre, Zwierz już naprawdę konkretnie pionował detę.
Tamull zaczął podrywać Lipę, ale zostali skutecznie przyłapani przez Zwierzakowy aparat.
Chłopaki się speszyli i udawali, że nic się nie stało...
Tamull, jak zawsze byłdobrze zorganizowany i zabrałze sobą do plecaka pół lodówki...
wraz niezbędnymi pierdołami typu papier toaletowy, który bardzo przypasował nam do speeda Lipy. :LOVE:
Zawitał też do nas koleś od Suzuki Intrudera 125, zwanego potocznie w krękach zielonych kamizelek preclośladem. Tamull oczywiście musiał spróbować poczuć się jak Ci od frędzli...
JakieÅ› tam grupowe fotki...
Na koniec wpadł Szef, czyli Wałdek.
Koleś dawałaż miło...
Te 180`tki na przodzie to normalnie magia. :IDIOTA:
Potem jeszcze palenia i chłopaki naprawdę nieźle się nakręcili do jazdy.
Wałdek jako niezaspokojony sztunter próbował sił każdego sprzętu i nie poweim, na Zwierzaka detce naprawdę pokazał klasę samą dla siebie.
Potem przyszłą kolej na rs`kę, która nie byłą łaskawa chodzić na tylnym kole...
Ale za to na przodzie latała jak marzenie.
Zaraz po Raptownym wpadli do nas na tor jacyś kolesie, którzy jakoś nie mieli ochoty utożsamiać się z naszymi kosiarkami. Za to w przeciwieństwie do Ariela, Zwierzka i Lipy nie pokazali nic ciekawszego jak tylko szybsze gumy. :~:
Na koniec odprowadziliśmy Wałdka pod bramę i pożegnaliśmy się z pozostałymi ruszając powoli w drogę powrotną.
Tak koło 20:00 akurat zaczęło się ściemniac, a przy samym wyjeździe z Lublina Lipa złapał znowu kapcia. :~:
Decyzja była równie hardcorowa jak i cały dzień - wracamy na kapciu i dopompowywujemy się na każdej stacji. :biggrin: W celu uskutecznienia naszej taktyki większe dziury zostały przytkane kawałkami zapałek. :biggrin:
Do domu dotoczylisy się tak około 21:30, choć ja jeszcze powędrowałem do Zwierzaka na chatę zrzucić i zgrać na cd zdjęcia z aparatu.
W sumie dotarłem gdzieś przed 23:00 - reakcji domowników nie będę opisywać, ani tymbardziej komentować... ??
Jednak każdy był zadowolony z wypadu. Mimo, że wszyscy zmęczeni do bólu i dzisiaj połowa sięruszać nie może to nikt nie żałuje.
Zgodnie stwierdziliśmy, że to byłnajlepszy dzień tych wakacji i dla takich właśnie dni żyjemy.
Na koniec pragniemy serdecznie podziękować Tamullowi, który nas ugośnił na miejscu i załątwił wszelkie lewe sprawy dotyczące toru. Cał czas latał też z aparatem i robił fotki, więc bez niego ta foto-relacja nie byłaby z taką ilością zdjęć z jaką jest.
Jeszcze raz ogromne dzięki stary. :WEEDAA:
Dobra, koniec ****. Finish wakacji nieubłaganie każdemu z nam się zbliża i trzeba było coś wymyśleć, aby przez zimę było co wspominać.
Poniedziałek, 29.08.2005r., godzina 8:45 (czasu wschodnio-europejskiego) - w składzie: Zwierzak, Ariel, Lipa, Basrtas i ja, zbióka pod hotelem Kameną, a 15 min później odjazd do Lublina. Tylko jakim cudem wszystko miało pójść zgodnie z planem, skoro zawsze ktoś musi nawalić?
Ostatniego wieczoru przy cylindrze wystrzeliła Arielowi uszczelka, jednak facet stanął na wysokości zadania i rano zdrutował sprzęta, stawiając się kilka godzin po nas w Lublinie.
Rano zauważyłem u siebie zbyt niski poziom oleju, a i łańcucha zapomniałem podciągnąć z tego wszystkiego. Ustaliliśmy, że dogonię z Bartasem Lipę i Zwierzaka na trasie. Olej zalany do pełna, napęd podciągnęty i nasmarowany, niiby kłopoty już za nami, tylko, że niecałe 2-3km za Chełmem spotykamy wracającego Zwierza z Lipą. :~: Ten drugi tuman wjechał na kawałek jakiegoś żelastwa i rozszarpało oponę w kilku miejscach. Szybki lot do wulkanizacji i.... A teraz zapraszamy na reklamy. :biggrin:
Skubany przykładny motocyklista kleił nam tą gumę dobre 30 min, więc towarzystwo zaczęło się nudzić...
Po tym najdłuższym w mojej karierze pit-stop`ie udaliśmy się bezpośrednio do Lublina na...
"Zaczynamy Paniowie" - rzekł Zwierz, poczym dosiadł swojej Yamahy...
Następnie przyszła kolej na okrążenie zapoznawcze po torze i w efekcie trochę szybszych rundek.
Lipa się z irytował i zaczął szpanować jazdą z nogami na kierownicy.
W końcu przestał pajacować i dawał na kole po całej długości prostej toru.
Zwierz nie potrafił bezczynnie stać i patrzeć jak Lipa wgryza mu się w jego kadr... 8->
Po jakiś 3h pobytu na torze nareszcie wpadł nasz dawca zdrutowaną sr`ką i pokazał jak należy jeździć.
Nastała w końcu chwila zmęczenia, gdy operator kamery dosiadł swojej kozy i dla urozmaicenia fot polatał po winklach.
Po kilku okrążeniach przyszedł czas na konsultacje z naszym mechanikiem.
Kolejny zakręt za sobą i bucior przytarty...
Chłopaki nie zostawali w tyle i się przebudzili. Pierwszy zaczął jak zwykle Ariel, który łyknął pierwsze okrążenie na rozgrzanie opon...
Potem było już tylko dawanie i dawanie... :IDIOTA:
W połowie naszych jazd odwiedzili nas goście z Lublina: dość cichy koleś na r6 oraz fajna kobietka na gixxerze 600.
Specjalnie dla motodawców Tamull cyknął ich (a może głównie jej :biggrin: ) aparatem.
Laska nawet sobie nieźle radziła z gixxerem i zaliczyła kilka ładnych okrążeń.
Natomiast koleś od r6 jakoś za bardzo sięnie popisał, choć nerwowo to te kilkanaście metrów na gumie pociągnął.
Ich duet po jakimś czasie zabrałsięz toru, a ja wróciłem na swoje miejsce dalej kręcąc ujęcia do naszego filmu... Pod koniec sezonu sami ocenicie jak nam wyszło.
A reszta zabrała się za jazdę.
Chłopaki rozkręcili się naprawdęan dobre, Zwierz już naprawdę konkretnie pionował detę.
Tamull zaczął podrywać Lipę, ale zostali skutecznie przyłapani przez Zwierzakowy aparat.
Chłopaki się speszyli i udawali, że nic się nie stało...
Tamull, jak zawsze byłdobrze zorganizowany i zabrałze sobą do plecaka pół lodówki...
wraz niezbędnymi pierdołami typu papier toaletowy, który bardzo przypasował nam do speeda Lipy. :LOVE:
Zawitał też do nas koleś od Suzuki Intrudera 125, zwanego potocznie w krękach zielonych kamizelek preclośladem. Tamull oczywiście musiał spróbować poczuć się jak Ci od frędzli...
JakieÅ› tam grupowe fotki...
Na koniec wpadł Szef, czyli Wałdek.
Koleś dawałaż miło...
Te 180`tki na przodzie to normalnie magia. :IDIOTA:
Potem jeszcze palenia i chłopaki naprawdę nieźle się nakręcili do jazdy.
Wałdek jako niezaspokojony sztunter próbował sił każdego sprzętu i nie poweim, na Zwierzaka detce naprawdę pokazał klasę samą dla siebie.
Potem przyszłą kolej na rs`kę, która nie byłą łaskawa chodzić na tylnym kole...
Ale za to na przodzie latała jak marzenie.
Zaraz po Raptownym wpadli do nas na tor jacyś kolesie, którzy jakoś nie mieli ochoty utożsamiać się z naszymi kosiarkami. Za to w przeciwieństwie do Ariela, Zwierzka i Lipy nie pokazali nic ciekawszego jak tylko szybsze gumy. :~:
Na koniec odprowadziliśmy Wałdka pod bramę i pożegnaliśmy się z pozostałymi ruszając powoli w drogę powrotną.
Tak koło 20:00 akurat zaczęło się ściemniac, a przy samym wyjeździe z Lublina Lipa złapał znowu kapcia. :~:
Decyzja była równie hardcorowa jak i cały dzień - wracamy na kapciu i dopompowywujemy się na każdej stacji. :biggrin: W celu uskutecznienia naszej taktyki większe dziury zostały przytkane kawałkami zapałek. :biggrin:
Do domu dotoczylisy się tak około 21:30, choć ja jeszcze powędrowałem do Zwierzaka na chatę zrzucić i zgrać na cd zdjęcia z aparatu.
W sumie dotarłem gdzieś przed 23:00 - reakcji domowników nie będę opisywać, ani tymbardziej komentować... ??
Jednak każdy był zadowolony z wypadu. Mimo, że wszyscy zmęczeni do bólu i dzisiaj połowa sięruszać nie może to nikt nie żałuje.
Zgodnie stwierdziliśmy, że to byłnajlepszy dzień tych wakacji i dla takich właśnie dni żyjemy.
Na koniec pragniemy serdecznie podziękować Tamullowi, który nas ugośnił na miejscu i załątwił wszelkie lewe sprawy dotyczące toru. Cał czas latał też z aparatem i robił fotki, więc bez niego ta foto-relacja nie byłaby z taką ilością zdjęć z jaką jest.
Jeszcze raz ogromne dzięki stary. :WEEDAA:
-
Zwierzu - Świeżak
- Posty: 145
- Dołączył(a): 26/8/2005, 14:29
- Lokalizacja: Chełm
ten koles na r6 i laska na gixerze to przeciez Ordi i RSKa fajna relacja, przerzucam do relacji, zlotow itp
<a href="http://www.v10.pl">V10.pl</a>, <a href="http://www.wroom.pl">Wroom.pl</a>
Były: GS500, SV650S, Yamaha R6, Yamaha Bulldog 1100
Były: GS500, SV650S, Yamaha R6, Yamaha Bulldog 1100
-
Richie - Administrator
- Posty: 250
- Dołączył(a): 23/8/2005, 19:49
nie? ale RSKa na pewno myslalem ze jak z RSKa to tylko Ordi na R6 mogl przyjechac
http://www.scigacz.pl/Redakcja,41.html
http://www.scigacz.pl/Redakcja,41.html
<a href="http://www.v10.pl">V10.pl</a>, <a href="http://www.wroom.pl">Wroom.pl</a>
Były: GS500, SV650S, Yamaha R6, Yamaha Bulldog 1100
Były: GS500, SV650S, Yamaha R6, Yamaha Bulldog 1100
-
Richie - Administrator
- Posty: 250
- Dołączył(a): 23/8/2005, 19:49
Zwierzu gdybys kliknal na link ktory dalem i zjechal na dol, to wiedzialbys jak sie nazywa bez tego "chyba"
<a href="http://www.v10.pl">V10.pl</a>, <a href="http://www.wroom.pl">Wroom.pl</a>
Były: GS500, SV650S, Yamaha R6, Yamaha Bulldog 1100
Były: GS500, SV650S, Yamaha R6, Yamaha Bulldog 1100
-
Richie - Administrator
- Posty: 250
- Dołączył(a): 23/8/2005, 19:49
Posty: 10
• Strona 1 z 1
Powrót do Imprezy, spotkania, zloty, pokazy motocyklowe
Kto przeglÄ…da forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości