Ręce mi opadają kiedy człowiek nie mający zielonego pojęcia o jeździe na motorze nie dosyć że pisze bzdury (to jeszcze można zrozumieć) to w dodatku obraża ludzi którzy niejednokrotnie zjedli zęby na motorach. Żenujące. Odnośnie R6 na początek, kiedy myśli się tylko o osiągach mając zerowe umiejętności i pojęcie o jeździe ( porównanie z techniką jazdy samochodem
), to sądzę że takim ludziom należy przytakiwać i czekać na kolejny nekrolog. Sam jeżdżę fzs 600 i jest to moje drugie moto i drugi sezon, wcześniej ER 5. Nie wiem czy sam bym sobie poradził z R6 na początku tej przygody, być może tak, ale nie żałuję wyboru. Nie sztuka kupić mocne moto i wykorzystywać jego możliwości w 40% na długiej i szerokiej prostej natomiast winkle pokonywać jak na rowerze. ER 5 na początku naprawdę sporo mi wybaczała, R6 raczej żadnych błędów nie wybacza. Kiedy Kawa mi się znudziła, po ok. 3 mies.
przesiadłem się na Fazerkę 600. Oryginalny z pewnością nie byłem. Teraz znowu myślę o zmianie. Bodajże w kwietniowym ŚM sporo miejsca poświęcili R1 i R6. Po przeczytaniu tego artykułu i wielu rozmowach z bardziej doświadczonymi zdecydowałem się wstępnie na F3 a R6 na razie wybiłem sobie z głowy. Może za rok. Kolega Skalniak pisze że wszystko zależy od człowieka, trudno się z nim nie zgodzić, ale w przypadku R6, jeśli ten człowiek nie ma odpowiednich umiejętności to rozsądek na niewiele się zda.