jakies dwa tygodnie temu przed moją szkołą zwyczajny parking został zamieniony na płatny (trzeba kupować bilety parkingowe). pare razy widzialem na przerwach, jak gość ze straży miejskiej zakladal te sztaby na koła, a więc pilnują tych biletów. oczywiscie parking stał sie dosyc pusty, ale nie o tym wątek. na tym parkingu stawiałem dotychczas skuter, a od wiosny stawiałbym motocykl. tylko co z tymi biletami i mandatami? zastanawiam się co straż miejska robi z jednośladami. po pierwsze nie ma gdzie zostawić karteczki z powiadomieniem (nie widziałem jeszcze motocykla z wycieraczką na szybce
), po drugie chyba te ich sztaby średnio nadają się do blokowania kół w motocyklu. mogliby co prawda spisać numery rejestracyjne i przysłać jakieś zawiadomienie pocztą, co możnaby jednak ominąć zabierając blachę do plecaka
zostaje ostatnia, hardcore'owa ewentualność - holowanie na koszt właściciela (chociaz nie wiem czy jest to stosowane w przypadku parkowania w miejscu, ktore nie blokuje ruchu), ale to z kolei bez sensu bo nie mogliby zidentyfikować własiciela, poza tym motocykl moglby byc przyczepiony linką np. do znaku drogowego.
jakoś nie chce mi sie wierzyć, ze motocykle mogą parkować bezkarnie gdzie tylko chcą...