Ja mrugam na trasie po to żeby poinformować innych o suszarce. Często ludzie kulturalnie dziekują gestem otwartej dłoni - wtedy mam satysfakcję bo lubie jak ktoś to docenia. Nie lubie tych, którzy nie mrugają - panów świata, dla których nic i nikt inny się nie liczy tylko ich wielkie JA. Co ich obchodzą inni, niech ich łapią, a i tak sam nie jedzie 90 km/h na trasie. Thrillco tez napewno nie jezdzisz 90 km/h z Białegostoku do Suwałk, czy do Warszawy. Na trasie Warszawa-Białystok jeździ się 120-140 i to jest norma, wszyscy tak jeżdżą.
Drugi przypadek to kiedy jakis Litwin wali na mnie prosto ciężarówką na moim pasie bo zachciało mu się wyprzedzać, a ja nie mam gdzie zjechać bo albo nie ma pobocza, albo są koleiny i rozwalone pobocze. Często w takich sytuacjach używam klaksonu.
W mieście zgodnie z przepisami (chyba) mie można trąbić klaksonem, a mrugania światłami nie lubie bo to drażni ludzi po oczach i zamiast zjeżdżać idą w zaparte i stają się świadomie mordercami szos. Kaja - nie mrugaj na nich
Raczej chwytam sprzęgło i przekręcam manetkę, żeby dać się usłyszeć. Przeważnie działa.
A reszta? Jakich gestów używacie?