Witam
Miałem dosyć głupią przygodę, a mianowicie jechałem Sendą 50, wszystko zgodnie z przepisami. Wjechałem sobie w zakręcik, zaraz za którym były roboty drogowe, więc zwolniłem, nagle gdzieś tak 2 metry przedemną zza koparki wyskoczył jakiś wieśniak, nie robotnik układający chodnik tylko zwykły wieśniak. Jeden z tych, co to cały dzień nic nie robią, a jak coś się dzieje przed ich domem to traktują to jak jakieś niebywałe wydarzenie cyrk albo co i przebywają tam non-stop kibicując budowlańcom. Więc ja gwałtownie zahamowałem mało co nie zaliczając przy tym gleby...
Koleś złapał mnie za kierownicę uniemożliwiając dalszą jazdę wyłączył silnik i wyciągnął kluczyk... Przy tym powiedział coś w stylu:
-Ja widziałem, mam świadków (tych robotników) i zadzwonię
Po czym poleciał do swojego domu który był po drugiej stronie ulicy.
Przepchałem motor w bezpieczne miejsce i zapytałem się roboli o co chodziło temu cieciowi? Ci powiedzieli ze nie wiedzą, więc zadzwoniłem na 112 aby dowiedzieć się o numer policji w Nieporęcie, i gdzieś tak po 3 minutach udało mi się połączyć. Ku mojemu zdziwieniu okazało się że policja została już wezwana w to miejsce.
Wściekły bo miałem odebrać dziewczynę z przystanku autobusowego czekałem na policję chyba z 40 minut.
Jak przyjechali, to i pojawił się ten debil i wreszcie usłyszałem swoje zarzuty: Jazda na jednym kole za zakrętem. (co oczywiście było bzdurą!).
Wpadłem w śmiech, a co by tego było mało z za płotu wydarła się jego córka i żona aby dał mi spokój. To mnie dobiło.
Policja oczywiście zapytała się pracowników o przebieg wydarzeń, a wszyscy zgodnie odparli : Jechał normalnie!
Policjant spisał dane osobowe, sprawdził dokumenty i odnotował całe zajście, po czym spytał się o roszczenia... i tu odpowiedziałem "chyba nie".
Potem jakaś gadka o tym, że mam 17 lat i coś tam że mogę coś tam (było o roszczeniach ale nie bardzo do mnie dotarło) i tu moje pytanie:
Czy mogę mieć jeszcze jakieś roszczenia, pomimo, iż przy policji stwierdziłem że raczej nie mam roszczeń?
A jeśli tak to co mi to da?
P.S. Koleś powiedział, że przez takich jak ja zginęła jego druga córka bo kiedyś ( i tu cytat) "jak wracałem po pijaku z imprezy jakiś oszołom na crossie nas wyprzedzał, (...) straciłem panowanie i (...)" chyba wiadomo co dalej.
Dodam, iż kilka dni wcześniej koleś kompletnie zalany wywalił się przed domem na skuterze. Pomogłem mu. Był tak pijany, że zasnął
Nie wiedząc co mu jest, ściągnąłem z niego skuter i zadzwoniłem po pogotowie. Koleś spał do przyjazdu R-ki. Potem się zmyłem.
Nie wypominałem mu tego przy policjantach, ale jak ci odjechali to wypomniałem zdarzenie debilowi, ale ten zaprzeczył.