Zatarty (przegrzany) gs450l

[Pejdzel]

Witam wszystkich bardzo serdecznie,
w zeszłym sezonie byłem posiadaczem motocykla gs 450 z 1986r motocykl fajny i teoretycznie po remącie silnika ale no własnie zawsze jest jakies ale, po trasie ok 60 km na dojeździe to stacji zaczoł tracic moc, pierwsza myśl a pewnie jakiś syf w gaźniku ale nie dojechałem na stacje zatankowałem i miałem problem z odpaleniem ok odpaliła ale z lekkim oporem. Jako ze nie miałem możliwości innego dojazdu na miejsce docelowe kontynuowałem podróż motocykl dalej nie miał pełnej mocy i ciężej sie wkręcał prawdopodobnie zaczoł sie grzać po 200 metrach od staci jak nabrałem prędkości stanął demba dosłownie. po zakończeniu wszystkich ekscesów i godzinie pchania motocykla dotarłem do warsztatu z braku czasu pierwsze co zrobiłem to oczywiście wyciągnięcie świec i próba obrotu silnikim, co sie udało bez większego problemu ale pojawia sie pytanie dlaczego nie pali mimo iskry i paliwa. nie miałem czasu sie zagłębic w to co sie stało ale hipotetycznie po tym jak złapało tłok poza pierscieniami i tulejowaniem oraz panewkami mam na coś jeszcze zwrócić uwage przy remoncie oczywiście pomijam czyszenie sita i misy czy sprawdzenie rozrządu. z góry dziękuje za wszelaką pomoc i kreatywną krytykę poza ortografią oczywiście

[henio12323]

to ja zapytam inaczej - czy podczas remontu jest jakas rzecz na którą sie nie zwraca uwagi ?