Już będzie 8 rok, jak trzymam motocykle w tzw. blaszaku, mój FZS zimuje tak już szósty rok i absolutnie nic mu się nie dzieje. Na zimę dostaje mycie, smarowanie, bak pod korek, stawiam go w kąt, wyjmuję aku, przyrzucam kocem i widzimy się za te 3-4 miesiące, na wiosnę krótka trasa w koło komina, dla odetkania, wymiana oleju, filtrów, jeździ, na wiosnę zawsze odpala od strzału, nigdy nie miałem z nim najmniejszych problemów, ba...co chwilę słyszę, że drugiego takiego FZS-a to ze świecą szukać
.
Wiadomo, że najlepszą opcją jest ogrzewane miejsce, przede wszystkim ze względu na niską wilgotność powietrza, ale masz go przede wszystkim odizolować od zewnętrznych warunków atmosferycznych, i zabezpieczyć przed gryzoniami, o same temperatury akurat najmniej bym się martwił
Na wiosnę kupuję kolejny motocykl i ten też będzie stał w tym samym blaszaku...ewentualnie może mi coś odwalić i w końcu ocieplę go jakimś cienkim styropianem i obiję płytami osb. Kolega ma zrobiony garaż dla moto z kontenera, jeździ MT-09 i jakoś też jej to kompletnie nie przeszkadza
.
PS. MZ251 mojego staruszka zimuje w nieogrzewanych miejscach już 25 rok
.
Jeżeli motocykle dają spokojnie radę w takim brytyjskim klimacie, czy nadmorskich włoskich prowincjach, to uwierz, że nasze 4 miesiące zimy to wielki juh
.
Raz motór byl chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł pan doktor "Co jest motóreczku?"
"Ach lagi mam krzywe i ogon złamany
i wgniotkę na baku i przód rozje..ny"