XTZ660 - singiel na żeliwnej tulei, chłodzony cieczą, więc 80-120tys.km i remont góry nieunikniony. Taka specyfika tych sprzętów (nowsze single na nicasilu spokojnie robią i 200tys.km). Jeśli chcesz podróżować samemu, to jest to bardzo wdzięczny osiołek, nie porywa dynamiką, ale spokojnie wystarcza. Minus taki, że do ochrony plastików (nie do dostania) wymaga gmoli, a sam do wagi lekkiej nie należy, więc lekki nie jest - ogmolowany, ze stelażami i centralką spokojnie dobija do 230kg. Generalnie ten motocykl niema większych wad, bo to w prostej linii wersja rozwojowa XT500->XT600.
XTZ750 - jakiś dureń stwierdził, że skoro to taka dakarówka, to można wpisać w manualu serwis zaworów (płytkowy) co jakiś kosmiczny przebieg, nie wiem czy przypadkiem nie 40tys.km. Efekt taki, że sporo sprzętów ma podparte zawory, czyli głowica do roboty. Ale powiedzmy, że to marginalne przypadki. Gorsze (do niedawna) były gaźniki z wycierającymi się rurkami emulsyjnymi - motocykl przez to pali tyle co stary polonez, a jak już cudem wkula się na Transalpinę, to trzeba się odpychać nogami. Na szczęście od niedawna ogólnie dostępne są kompletne zestawy naprawcze gaźników z iglicami i rozpylaczami włącznie. Po regeneracji jest już cacy, tj. spalanie w trasie w okolicy 5l, dynamika jak należy itd.
Najważniejsze to kupić sprzęt z pewnej ręki. Na forum xtzclub jest wątek nt. alledrogowych ofert. Może znajdziesz tam coś w dziale "sprzedam". Co do wyboru 660 vs. 750 to nie pomogę. Sam byłem mega napalony na 750, ale jak się przymierzyłem, to z miejsca odpuściłem, bom karzeł i nie bardzo mi się widziało siłować z ćwierćtonówką. A 660 odpuściłem, bo... stara tenera XT600Z jest lepsza prawie pod każdym względem
Ale 600-tka to już babcia ponad 25-letnia, nie łatwo o zadbany egzemplarz - sam kupiłem "na wygląd" i jedynie doprowadziłem mechanicznie do stanu perfekcji.