No właśnie dzisiaj jest taki dzień, że nie wiadomo jak się ubrać.
Przedwczoraj wieczorem wracałem z pracy ok godz. 23-ej i w kurtce z Tactelu bez membrany było mi chłodno - tak na granicy odczuwania zimna. Dzisiaj rano o 7:30 jak startowałem z domu, to po wyjściu na taras zdecydowałem się na skórę + jeansy no i było tak... powiedźmy rześko podczas jazdy i za w sam raz podczas postoju na szlabanie kolejowym. Za to pewnie jak będę dziś wracał o 16-tej znowu będzie za gorąco w skórze. W meshu zarówno wieczorem jak i rano jest zwyczajnie zimno i można nabawić się przeziębienia. Mimo że zawsze pod spodem mam koszulkę termoaktywną. Imho mesh jest dobry w środku dnia i w upały jak się kręcisz w korkach. Znowu jak jeżdżę w trasy takie ok. 300-500 km, to sama skóra to za mało i tak po 100 km zawsze wpinam ocieplenie. Dlatego kupiłem sobie w trasy tekstyla z membraną na stałe, bo i tak przy dużych prędkościach cię wychłodzi, a nie ma co się wpinać i wypinać w trasie (niewygodne).
Z tego wszystkiego doszedłem do wniosku, że takim zestawem uniwersalnym jest kurtka i spodnie tekstylne (najlepiej z Tactelu) bez membrany, z dużą ilością wywietrzników na suwaki i z wypinanym ociepleniem. Plus 2-częściowa przeciwdeszczówka w odwodzie w plecaku albo kufrze. Problem w tym, że dziś mało kto takie coś produkuje, bo wszyscy uwierzyli w membrany i pachą je do każdej kurtki.
Moto Guzzi V7 - szkoda życia na brzydkie motocykle.