Rzecz dzieje się taka. Dziś o mało nie wtoczyłem się pod ciągnik. A przypadek dość intrygujący. Droga gminna, z pierwszeństwem poza obszarem zabudowanym. Jadąc motocyklem zbliżam się do ciągnika z przyczepą. Zwalniam, obracam się, daję kierunek, różnica prędkości to już jakieś 15km/h lub mniej, zmieniam pas, przyspieszam i... gwałtowne hamowanie. Ot kierowca z synem postanawia skręcić w lewo włączając kierunek już będąc na lewym pasie. Przepuszczam typa, ogląda się za siebie czy wszystko w porządku dopiero zdając sobie sprawę co zrobił. Przygazówka z bezsilności i jadę dalej.
Jest to skrzyżowanie. Chcąc wyjechać z drogi podporządkowanej stoi trójkąt 'ustąp pierwszeństwa'. Problem w tym że na drodze z pierwszeństwem nie ma żadnego znaku o zbliżaniu się do skrzyżowania na przestrzeni 300m, a nawet blisko kilometra (udokumentowane na nagraniu z wideorejestratora).
Zachowanie ostrożności uratowało moje 4 litery. Jednak interesuje mnie przypadek gdybym jednak uderzył w ciągnik (a uderzyłbym w sam ciągnik, przyczepę zostawił w tyle). Kogo odpowiedzialność w tym przypadku?
Przedstawiam obrazek podglądowy
1. ciągnik z przyczepą
2. motocykl
kolor zielony - drzewa/krzewy/budynki = zerowa widoczność
pionowa sciezka - droga z pierwszeństwem
pozioma sciezka - droga podporządkowana