Ja wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś nie zgadza się na transport, bądź ewentualny zwrot kosztów podróży, jeżeli stan rzeczywisty odbiega od informacji podanych w opisie, to sprzedający ma coś na sumieniu i nie mówi całej prawdy o moto. Sprzedawałem parę pojazdów w swoim jeszcze krótkim życiu i przyjeżdżali do mnie ludzie po 500-600km bo dawałem gwarancję, że jest jak mówię i w razie "W" zwracam kasę za podróż. Oczywiście tutaj też nie można popadać w paranoje i trzeba sobie zdawać sprawę, że jedzie się po używaną, leciwą maszynę, która no nie ma siły żeby nie nosiła śladów użytkowania, a wręcz jest to moim zdaniem wskazane, bo mam jakiś argument, że moto nie jest malowane i poskładane z 3 różnych, głupotą jest przywalać się, że tu jest rysa, a tam jest nieoryginalna śrubka wkręcona.
No i jest jeszcze kwestia tego typu, że nigdy nie wciskałem, że sprzedaję gotową do sezonu igłę, bo po prostu w używanym sprzęcie zawsze znajdzie się coś do zrobienia, a nie spotkałem się osobiście, żeby ktoś wywalił gruby hajs na serwis, żeby tylko sprzedać moto za parę dziadów
.
Raz motór byl chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł pan doktor "Co jest motóreczku?"
"Ach lagi mam krzywe i ogon złamany
i wgniotkę na baku i przód rozje..ny"