Normalne może i jest, że są sprzęty z ubiegłych lat, ale zakichanym obowiązkiem sprzedawcy jest o tym fakcie poinformować Klienta, poza tym mamy połowę roku, nie początek.
Już nawet nie chodzi o to, czy widzę coś złego w motocyklu z 2015, ale sam fakt, że przemilczał pewne kwestie i próbował z Klienta zrobić debila.
Do salonu idzie się, żeby dostać dokładnie taki produkt, jakiego oczekujemy- pachnący fabryką, funkiel nówka w kolorze, który się nam podoba i tutaj nie ma jakiś kompromisów, jak przy zakupie używki, gdzie musimy iść na szereg ustępstw.
Klient ma taki, a nie inny kaprys, chce rocznik 2016- płaci i wymaga.
W zasadzie patrząc na to, jakie numery nieraz odstawiają w salonach, to jeszcze jest "drobne" przewinienie...