Żaden sport nie lubi miejskiej jazdy. To tak, jakbyś driftowozem chciał jeździć po mieście. Przegrzewa się, nie lubi jazdy na niskich obrotach i ogólnie przy małych prędkościach męczy się sprzęt i kierowca. Na trasy 1000 km będziesz musiał długo poczekać, bo po 50 km nie będziesz czuł nadgarstów, ew. szyji. O jeździe z pasażerem powyżej 100 km od domu zapomnij w ogóle. Do jazdy po torze maks 600, bo litr jest zbyteczny, a już na pewno komuś z Twoim doświadczeniem. Im droższy sprzęt, tym bardziej rosną koszty naprawy po ewentualnej glebie, dlatego na tor najlepiej mieć coś starego, a dobrego. Od jakiegoś czasu wyznaję zasadę - na drogę turysta, na tor torówka.
Jeśli chcesz coś uniwersalnego na trasy i okazyjnie na tor, to masz przed sobą stos kompromisów. Jedno jest pewne - nie litr. Nie dla Ciebie. 600cc pokroju R6 będzie urywało Ci tyłek przyspieszeniem i heblami, a i tak nie będziesz w stanie wykorzystać jej potencjału. Na Twoim miejscu celowałbym w cbr F4/F4i - wygodna, a sportowa. Pojeździsz i po torze i w trasę. Części tanie jak barszcz, a przede wszystkim dostępne od ręki. Motocykl wybacza błędy (do pewnego stopnia) i jest stosunkowo przyjazny. Idealny kompromis, którego szukasz. Wszystkie inne sporty, to sporty, a nie turystyki. Na miasto się nie nadają, na trasy niewygodne, a na torze F4 pojedziesz pewniej i szybciej zdobędziesz doświadczenie, bo nie będzie chciała zabić Cię każdym dodaniem gazu, jak w przypadku "stricte" sportów. Skoro chcesz wydać takie pieniądze na motocykl i mieć pod ręką ABS, to polecam jeszcze cbr 600f (te nowsze). Podobna zasada jak w F4, tylko nowsza buda, lepszy piec i abs. Pozdro!