miałem DTtke 50tke, nie wiem który rok, ale sprzed 90 roku chociaz model produkowany jeszcze po latach 90 bo to model lc2. i kupiłem za 3500 ( kilkanascie lat temu
)na prawde igiełke, sciąganą z japonii, nie było sie mozna do niczego przyczepić, ale sie nic nie znałem i ostro ją zazynałem. jeździłem pół roku praktycznie bez uszczelki pod głowicą i bez wody w chłodnicy ;D ( uszczelke wydmuchało, wode co wlałem to tłumikiem uciekała, ledwo odpalała ale tak jeździłem
) i to że to wszystko wytrzymywała to teraz dla mnie cud ;D i fakt że to sprzety nie do zabicia praktycznie. wada jedynie była kopka - i to norma w tych modelach chociaz rozwiązanie to tokarz który dorobi tulejke za dwa piwa i po sprawie. DTtka super zawieszenia nie ma ( mtx miał lepsze bo tez miałem ) i w swojej wahacz pogiąłem od skoków. ale ja miałem wersje z takim słabym wahaczem z cienkich rurek, nowsze były wytrzymalsze. zdazało sie że moto pchałem do domu, ale w sumie nigdy z takiej przyczyny typu cos sie urwało, cos padło i nie pali itp. zawsze albo koniec wahy, albo łancuch strzelił albo swieca padła - czyliu cos co mogło sie stac praktycznie w kazdym moto.
a chinczyk - zawsze wieksza niewiadoma, kumpel miał to na kazdy ywjazd brał kilka poxilin, trytytki, i dwa komplety kluczy ;D bo nigdy nie wiadomo co trzeba było na "trasie' zrobić. ale tez w sumie jeździł i prócz takich rzeczy jak spadający łancuch, czy co chwile padające hamulce ( i brak zawieszenia ;P ) jeździło moto jak trzeba.
i jak pisałem teraz mi sie przypomniało honde mtx miałem chyba 1985 rocznik - a na pewno model z tego roku, i w sumie też aby waha i olej i ja sie bałem osłonki na łancuch w niej sciągnąć zeby czegos nie zepsuć. i tez jeżdzona ostro a nigdy mnie w sumie nie zawiodła.