przez Hans01 » 5/10/2015, 08:35
Cześć,
Może temat czesci czytelnikow wydawac sie teoretyzowaniem o krostach na tyłku Maryni, ale chetnie przeczytam jak to widzicie z perspektywy wielu sezonów w mieście (dla mnie to pierwszy sezon).
Jak w temacie, rozchodzi mi się o "wymijanie" korków. Staram się osobiście robic to w sposób bezpieczny, co jednak oznacza, że czasami stoje jak ten poteflon między puszkami. Generalnie nie pcham sie na międzypasie na ciągłych, na pobocze i na drogach jednopasmowych-jednojezdniowych (na linie oddzielająca pasy o przeciwnym kierunku). Trzymanie się tych zasad oznacza jednak, że w ponad połowie przypadków filtrowanie nie jest możliwe. Odpadają wszystkie małe wąskie jednojezdniówki, a pasy rozdzielające i tak w większości przypadków tuż przed skrzyżowaniem mają ostatnie 20 metrów oznaczone ciągłymi.
Jakie podejscie stosujecie przeciskając się w korkach? Gdzie macie "nieprzekraczalne granice"? Obserwując ruch dochodzę do wniosku, ze moje manewry są znacznie bardziej zachowawcze od tego co praktyrkują inni motocykliści.
Pozdrawiam.
--
Hans
każdy kto próbował kiedyś puścić cichacza w towarzystwie, ten wie jak operować sprzęgłem