A co znajomym nie pasuje?
. Też rozmawiam ze znajomymi, młodsi ode mnie, zdawali prawko nowym systemem, albo ich rodzeństwo zdawało, w przeciwieństwie do internetowych płaczków, nikt nie narzekał, nie płakał, podeszli, zdali, jak nie za pierwszym, to trzecim razem. Od wszystkich słyszałem, że teoria, nad którą tak się wszyscy spuszczają, nie jest najgorsza, tylko trzeba się przyłożyć i przygotować do egzaminu, z czym wiele osób ma problem bo im się najzwyczajniej po prostu nie chce wziąć do łap książki, którą dostali na kursie, albo w ogóle jakiejkolwiek, i jej przeczytać, ze zrozumieniem, a jak się raz nie zrozumiało, to przeczytać jeszcze raz, całe lekarstwo na nasz niemożliwy do zdania egzamin
. Praktyka to co innego, bo jak instruktor jest do d*** to samemu się wiele nie podziała, chociaż w kwestii motongów zawsze można tak na przyszłość zainwestować w jakąś książkę i mając dostępny plac manewrowy, ma się chyba najlepszą okazję, żeby część zagadnień z takiej książki przećwiczyć na własną rękę
.
Z resztą, robiąc prawko za granicą, żeby dostać polski dokument, też trzeba u nas zdać egzamin, nie wiem tylko czy kończy się na samej teorii, czy trzeba zaliczać też coś z praktyki. Suma sumarum wychodzi Ci kasa za kurs, ten trzeba robić w kraju, w którym się zdaje, egzamin "tam", dokument "tam", egzamin tutaj i dokument tutaj, nie wiem, czy jest sens i logika w takim kombinowaniu.
Raz motór byl chory i leżał w łóżeczku.
I przyszedł pan doktor "Co jest motóreczku?"
"Ach lagi mam krzywe i ogon złamany
i wgniotkę na baku i przód rozje..ny"