No właśnie w tym problem, że to jest Twoje odczucie. Jeśli będziesz czuł się zbyt pewnie na maszynie która przerasta Twoje doświadczenie to zwiastuje to kłopoty a przecież nie sztuką jest wskoczyć na głęboką wodę, sztuką jest za każdym razem z niej wypłynąć.
Nie zrozum mnie źle - nie znam Cię i być może rzeczywiście szybko ogarniasz takie rzeczy i jazda na moto nie sprawi Ci problemów, ba, nawet na sportowym litrze można jeździć bez doświadczenia, ale problemy zaczynają się gdy na drodze czasem zdarzy się nieprzewidziana sytuacja i będą pełne gacie, włączą się odruchy obronne, a wtedy fakt że siedzisz na takiej er6 czy sv może uratować tyłek. Na większe sprzęty przyjdzie czas.
Tak się składa że ja akurat zaczynałem na er6 i z perspektywy czasu widzę, że poza lansem na mieście er6 dużo lepiej się spisywała w drogowych warunkach. Ninja pali 2x tyle, w ciepłe dni przy stosunkowo przepisowych prędkościach wiatrak ledwo wyrabia bo tak się grzeje, wykorzystuje jedynie 2-3 biegi itp. Gdyby nie stosunkowo częste wypady na tor pewnie bym wrócił albo do er6 albo do nowej 600F z 2011. ER-ka auta spokojnie na światłach zostawi a jak chcesz poszaleć to i do 200 się szybko rozpędzi. Jedyne co mi w niej nie pasowało to miekkie i dość nieprecyzyjne zawieszenie.
Zrobisz jak uważasz, ja swoje zdanie wyraziłem. Osobiście na litra się nigdy nie planuje przesiadać, bo 600 to już wydaje mi się za dużo, niestety w polsce często (zwłaszcza wśród początkujących) jest jakaś tendencja do kompensowania sobie braku umiejętności większym silnikiem co często się źle kończy. Niestety mało znam motocyklistów, którzy w pierwszych sezonach swojej kariery nie zaliczyli jakiejś głupiej gleby, więc myślę że warto podejść do tematu z pokorą.
Tak czy inaczej, powodzenia w wyborze