volta napisał(a):nie nie nie! moto i autostrada i JA to jedna prawidłowa całość
tyłek niech odpada, niech się leje na łeb ja i tak jadę i koparę cieszę
. Zapominać że jest takie stare przysłowie "nie ma złej pogody, są tyle żle ubrani motocykliści". A tak poważnie człowiek robi prawko zakłada że motorem będzie jechał turystycznie 800km i jedyne rozsądne rozwiązanie to prosta droga czyli autostrada i sport turing i co ??? Kawał dobrego sport turinga to FJR1300, K1300GT, Honda ST1300, 1400 itd. Wygląda na to że temat turystycznego poruszania się po Europie dla człowiek który zdał co dopiero prawko jest zamknięty bo na tych maszyna sobie nie poradzi. Pozostaje mu 600 i kręcenie się w koło komina przez 2 lata i kilka gleb aby pretendować do klasy ST.
Bachu12 dobrze prawi. Człowiek nie jeżdżąc może się bardzo pomylić co do tego co tak na prawdę mu przypasuje na dłuższą metę. Wypożycz sobie jakiś motocykl, który teoretycznie powinien sprostać Twoim oczekiwaniom i zrób dwie trasy po 800km. Jeśli po tych trasach na szybkim ST nie dostaniesz "pozdrowień w wakacji" w formie słitfoci z fotoradarów, albo od razu nie przechwyci Cię jakiś nieoznakowany zadowolony (statystyki), że nawet na autobanie nie trudno komuś zabrać prawko (patrz zmiany taryfikatora wprowadzone od 18 maja), przy okazji rujnując cały budżet odłożony na moto, to być może zupełnie zmienisz widzenie na typ motocykla. Mam wielu znajomych "globetrotterów", którzy turystykę zaczynali od PanEuropy, FJR, hajki, czy XX, a wszyscy szybko skończyli na ciężkich turystycznych endurach, którymi poruszają się właściwie tylko po asfalcie (Varadero, BMW serii GS, KTM LC8, Triumph Tiger itp). Sam też myślałem, że po pierwszej 500-tce kupię wymarzonego XXa, objuczę go w kufry i ruszę w świat. A jak zobaczyłem film Sjaaka Lucessena
(otwórz link), to w ogóle byłem w 100% pewny czego chcę. Cóż... po jednym sezonie zmieniłem kierunek na V-Stroma, a po pierwszym dalszym wyjeździe odpuściłem wszystko co waży więcej niż 200kg, niema obręczy 21/18 i prześwitu przynajmniej 25cm. I cały plan poszedł w pisssdu. Jeśli więc masz możliwość, to pożycz od kogoś moto (ryzykowne). Jeśli nie, to zanim kupisz moto docelowe, na które ustukałeś kupkę talarów, kup coś tańszego, pojeździj i sprzedaj. I tak z 3-4 razy
Kumpel rekordzista w zeszłym roku zmienił motocykl 8 razy, spróbował chyba wszystkiego, od typowej 500-tki, przez litra (GSX-R), przez chwilę miał duże Varadero, dwie armatury, jedną lekką virażkę, drugą wagi cięższej (chyba VTX), przez chwilę zasiadł na WRkę żeby sprawdzić jak się krzaczy po polach i lasach, coś tam jeszcze po drodze i ostatecznie wrócił do szybkiego litra, bo mu podszedł najbardziej, chyba również "pod kolegów".