przez gulczao » 9/1/2015, 17:01
Nie chce mi się wierzyć, w takie bajki. Ja stąpam po ziemi. Ja i moi znajomi jesteśmy chyba wyjątkowymi pechowcami, bo na jakieś 10 motocykli jakie mieliśmy, jedynie dwie sztuki nie miały żadnych przygód. Jeden, bo był w miarę świeży 3 letni z małym przebiegiem. A drugi to prawdziwy Święty Grall, bo miał 10 lat ponad 60 tysięcy kilometrów i praktycznie zero śladów użytkowania. Kumpel nie mógł w to uwierzyć, latał z miernikiem lakieru, zdejmował owiewki i cały czas się dziwił. W każdym razie kupując mieliśmy świadomość, że nie są idealne.
Wracając do tematu, tak jak mówię odstawiają motocykle powypadkowe na parking. Ponieważ Fugu znasz realia, to zgodnie z prawdą mówisz ludzie ze wschodu kupują je i reanimują. Ale wiesz, że na zachodzie nie musi być coś urwane, żeby uznać za zniszczone. Tam pęknięta owiewka, zarysowany dekiel kwalifikują jako uszkodzone, do wymiany. Oni otwierają katalog patrzą ile kosztuje element i wyliczają potem szkodę całkowitą. Co nie oznacza, że moto jest wrakiem. Poza tym FZS to nie FZ6, jest to moto starszej generacji, więc i uszkodzone będzie odpowiednio tańsze.