Witam was!
dosyć niedawno temu, kupiłem sobie piękny zxr 400 z 1997. Motocykl bardzo mi się podoba i jeździ również świetnie, ale do rzeczy.
~2 tys temu zostało zrobione wszystko, co należy:
-olej + filtr
-synchro gaźników
-czyszczenie elementów silnikowych (przez fachowego mechanika)
Problem jest taki: Pod koniec listopada zaczęło się robić nieciekawie z pogodą, więc moto postawiłem w ciepłym pomieszczeniu na dwóch podnośnikach i przykryłem płachtą. Moto nie dotykałem, nie przepalałem go, do czasu, gdy znowu... zrobiła nam się wiosna! A więc wyciągnąłem sprzęt. Zagadał od dotyku - bez żadnych problemów; w sumie bez niczego. Wszystko było fajnie, dopóki nie odłożyłem go do garażu. Rano przychodzę, a pod moto mała plama benzyny. Pomyślałem, że to jakiś pojedynczy wybryk, ale jednak nie. Trzy razy od tego czasu, moto było zostawiane na noc do garażu i za każdym razem budzi się posikane troszeczkę. Dodam, że zawsze jeżdżę i garażuję na włączonym kraniku w pozycji "ON', ponieważ nawet, gdy zakręcę go całkiem "OFF", nic się nie dzieje. To znaczy, nie odcina dopływu paliwa. Raz czy dwa zdarzyło mi się, że zakręciłem kranik, jeździłem ze dwa dni na zakręconym, aż pewnego razu na dwupasie przypomniało mu się, że kranik jest zakręcony. Przypominam, że cały wcześniejszy czas, moto było zostawiane na odkręconym kraniku, więc nie sądzę, żeby to był problem typu: "mogłeś zakręcić kranik". Zrobiłem mu przed chwilą test - przejechałem 5 km na zakręconym kraniku i oczywiście nie odciął paliwa. Moto nie zgasło, dopóki go nie wyłączyłem. Niby problem nie jest duży, ale wkurzające jest myć garaż po każdej nocy. Czy miał ktoś kiedyś podobny problem? Jeśli tak, to bardzoo proszę o pomoc
Czy to jakiś problem z pływakiem? Nie mam pomysłu, co może powodować taki efekt. Help!